|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Kochanka, czy zakochana kobieta?
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziewczyny po co te porady? mi sie wydaje ze justynka i tak zrobi po swojemu, mam tu na mysli iz widac ze jest bardzo zakochana i ta milosc przyslonila jej caly swiat. Kazda mowi tutaj ze zle robi, to jest fakt ale faktem jest to ze wydaje mi sie ze justYnka nie zrezygnuje z niego..tak szybko, szkoda mi tylko tej zony i dzieci a facetow takich jak on zamordowalabym łajdakow jednych!!
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja myślę ,że czasami trzeba po "dupie dostać"by wiedzieć co jest dla nas dobre a co złe.
|
|
|
|
|
|
|
|
no więc po wczorajszym spotkaniu nie wylądowalismy w łozku! dał mi jedynie buziaka w policzek i przylulil mnie..a mi tak bardzo go brakuje:((
to nie jest tak ze ja nie slucham waszych rad- slucham ale nie mam w sobie na tyle sily zeby z niego zrezygnowac i z naszych spotkan na silowni..
to wszystko jeste takie trudne..
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziewczyny, czy Ty widzisz co piszesz??...
Ten facet jest jeszcze większym draniem niż myslałam! Zamiast nie mieszać Ci już w głowie, odejsc skoro Cię rzucił to ten się dalej widzę super bawi, a Ty mu pozwalasz.
"Buziaka w policzek i prytulił..." co to niby ma być?? To co robisz to szczyt naiwnosci i braku szacunku do siebie!...
I do końca życia masz zamiar czekać na buziaka i marne przytulenie?? Płakać i ubolewać jakie to życie jest okropne, a Ty nieszczęsliwa... Rozejrzyj się! Wokół jest tak wielu fajnych facetów! Wartych uczuć! A Ty dalej się rozczulasz nad draniem, który najwyraźniej jest albo tak niedojrzały, albo tak cwany...
Poza tym nie wierzę, że któregos dnia nie wylądujesz z nim w łóżku po takim "przyjacielskim" buziaku... On wie co robi, a Ty się łapiesz...
Poza tym w tym momencie już mnie denerwuje to co piszesz bo z całkowitą swiadomoscią jestes kochanką męża i ojca. Nieważne czy kocha żonę czy nie... Faktem jest że ma rodzine... Bierzesz ewidentny udział w rozpadzie tej rodziny, krzywdzisz...a tego nienawidzę... I nie tłumaczy Cię slepe zakochanie... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
dokladnie catti podpisuje sie pod tym co napisalas i juz nawet po proznicy nie bede tu strzepic jezora,na takie jak ta dziewczyna jest specjalne okreslenie i przez grzecznosc go nie uzyje, szkda mi tej zony i dzieci... _________________ Jestem Mama!!!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
skończyłam z nim raz na zawsze..po prostu musialo minac troche czasu zeby podjac swoja decyzje..
jedno wiem - trudno mi bedzie zaufac innemu męzczyznie..
|
|
|
|
|
|
|
|
justynko!! zaufanie i miłość potrzebuje czasu ..i przede wszystkim szczerosci , annie kłamstwa od samego poczatku .Moja rada : bądż mniej kochliwa,i naiwna i nie wskakuj od razu do łóżka facetowi.poznaj go najpierw.. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
WItajcie Dziewczyny,
Wczoraj wstukałam w google hasło pt.: "związek toksyczny, kochanka" i trafiłam tutaj - dlaczego?
Ponad 5 lat temu związałam się z żonatym mężczyzną z dwójką dzieci. To była moja pierwsza poważna praca, czułam, że mój poprzedni związek wygasa i uległam... Uległam, bo tak jak każda z nas potępiam tego typu związki - nie łamie się fundamentalnych zasad. On chodził za mną rok, w końcu zrobiłam krok na drugą stronę i wpadłam dosłownie jak sliwka w kompot. Zaangażowałam się skrajnie mocno - życie przewróciłam dla niego do góry nogami. Byłam tak szczęśliwa i przekonana, że w końcu będziemy razem...a czas płynął..."nie jestem w stanie zostawić żony i dzieci, oni są niczemu niewinni; kocham Cię bardzo mocno, nie martw się; najlepiej jakbym urodził się w kraju religii muzułmanskiej - mógłbym miec Was obie. Kocham swoją żonę, kocham i Ciebie";... rozstawalismy się pare razy, ale wracaliśmy do siebie. Zona wiedziała o mnie w zasadzie od początku, im byłam bliżej tym ona bardziej walczyła...Na początku miałam ogromne poczucie winy, a potem zaczęłam martwić się swoim smutkiem i przygnębieniem. Zeszły rok był w zasadzie już oficjalny - ona akceptowała jego podwójne życie... do momentu: na wakacje wyjechalismy zagranicę, napisała, że składa pozew do sądu, bo to jest już nie do zaakceptowania; Dla mnie to był najcudowniejszy czas - naprawdę. Wróciliśmy, a po wylądowaniu oznajmił, że wraca do żony - tak nagle. "Zrzucił mnie ze szytu góry na samo dno" Nagle - bo nic nie dał po sobie poznać, mówił, jak to cudownie. Żona przyjęła go odrazu, a ja trafiłam do psychiatry. Byłam w stanie agonii - zero złości, tylko smutek i... nawet nie pamiętam. A on w tym czasie wyjechał w to samo miejsce ze swoją rodziną, scalać związek... Po miesiącu pozwoliłam na to i znów się zeszliśmy, ale już było inaczej...nie wiedziałam co zrobić by już odpuścić. Wpadłam na perfidny pomysł, którego sie teraz mocno wstydze, ale który pokazał mi prawdę...powiedziałam mu, że jestem w ciąży. Dodam, że wczesniej mówił :nie martw się, jak bedzie dziecko, nie boj sie, bede z Tobą, z wami, marze, by nosic ci brzuszek, masowac itd"...Jak sie dowiedział, dochodził do siebie miesiac, mowiłam, zastanow sie, zanim sie przeprowadzisz, nie chce bys po tygodniu sie znow wyprowadzil...Wyprowadzil sie po dwoch..."przepraszam, myliłem sie, nie jestem wstanie zostawic swojej rodziny, kocham cie i to dziecko, nie zostawiam Was, chce tego dziecka, ale musze tez byc przy swoich dzieciach" Zona cały czas na niego czekała, najważniejsze było dla niej by nie odszedł.Mówił jeszcze "jak bedzie sie cos dzialo to dzwon, przyjade"!!! NIe rozmumiał, jak mowiłam, ze to upokarza...W swieta oznajmiłam, że dziecka juz nie ma. Poczucie winy minelo mu po 2 dniach.."trzeba zyc na przod, zal nic tu nie pomoze" WIem, ze postapilam okrutnie, ale tez juz wiem, ze nawet ciaza, o ktora naprawde sie starałam, nie sprawilaby, ze bytsmy razem byli..a nigdy bym w to nie uwierzyła.
Co teraz? Myslalam, że nabrałam siły. Po 3 tyg. spotkalismy sie na wyjezdzie służbowym. Ja chodziłam jak sparalizowana, smutna, zgaszona - nie ja. On - bez różnicy, towarzyski, zabawny itd. Ostatniego dnia przyszedł do mnie, a ja zmiekłam. W zeszłym tyg też był u mnie, a w weekend zamilkł. Miał pretensje, jak zadzwoniła zapytać o ktorej sie widzimy... Nadal nie moge w to wszystko uwierzyć. Dziś byłam u psychologa, przede mną terapia grupowa. NIe wiem, jak to będzie. Zmieniłam się - brak mi siły i wiary w siebie, wiary, że będę szczęsliwa jeszcze kiedyś. Marze o dzieciach, njormalnym domu, a psychicxznie jestem zaangażowana w tego człowieka. Dlaczego nie mam siły by zbudować wewnetrzny mur obronny? Czemu nie ma we mnie złości? Im dalej tym mniej szacunku a wiecej zwatpienia. A wiem, że pokochałam Go całą sobą. On jest na etapie wykańczania domu...a ja muszę odbudoiwać siebie - sama.
.... To tak ku przestrodze...choć sądziłam, że będziemy do końca życia razem
Magda
|
|
|
|
|
|
|
|
jesli można tak nazwać tez jestem kochanką żonatego mężczyzny bo nie wiem czy jestem z jednej strony tak bo jak nadarzy się okazja to sex już wisi w powietrzu, srednio zdarza sie to raz na miesiąc, spotkanie trwa mozna policzyc w minutach, nieraz 10 minut nieraz 1 godzina.
nie mam wyrzutów sumienia, o nie, ale tez nie mam zamiaru rozbijać jego rodziny, ma żone i dziecko.
zanim on sie ozenił spotykalismy sie dla jasnej zasady łączy nas sex ale ja jak to kobieta mam uczucia i sie zakochałam ten stan trwa do dzisiaj i bedzie trwał nadal bo nie umiem go wyrzucic z serca.
Nadniemię tutaj ze zdobywał mnie rok zanim poszłam z nim do łozka, kiedy jeszcze był sam - trwało to 2 lata.
Od momentu jak dowiedziałam sie od niego ze ma kobietę to chciąłam go nienawidziec ale mi sie nie udało, po około 2 latach od tego jak sie dowiedziałam znowu się spotykamy (właśnie ok. raz w miesiącu).
z jednej strony kiedy go widze to zaraz bym wskoczyła z nim do łóżka z drugiej mysle sobie co ja robie niszcze siebie - bo jesli chodzi o jego rodzinę to on ją krzywdzi sam na własne zyczenie nie ja.
pierwszy raz kiedy spotkalismy sie po jego ślubie (to była jego propozycja nie moja) to było w czasie kiedy jego żona urodziła mu syna - nie powiem bałam sie okropnie ze spotyka sie ze mną bo mu brakuje sexu, ale minął miesiąc i znowu sie powtórzyło, po kolejnym miesiącu znowu i tak do dziś.
ja kiedy go widze to jestem skłonna zrobić dla niego wszystko, po prostu zakochana na zawsze.
nieraz sobie wyrzucam dlaczego nie walczyłam o niego mogłam przecież ale ja byłam zbyt dumna on nie che to nie ja sie narzucać nie bede.
nie sądze zebysmy byli kiedys razem, ja chyba bym sie jednak nie zdecygdowała jesli on teraz zdradza mógłby i mnie zdradzać - w tym wszystkim są dwa dziwne fakty ok ma 38 lat jego małzonka 22-23 (nie wiem dokładnie) a ja mam 28 to kwestia wieku a teraz druga kwestia ona jest i szczupła i ładna (zachowała figurę po ciąży) a ja raczej to do ładnych w całokształcie nie należę bo należę do osób puszystych.
nie powiem nieraz jak widze jego żonę to pojawia się na mojej twarzy ironiczny uśmiech, ze ja zdradza z drugiej jest mi jej żal - ale przeceiż nie powiem jej że ją zdradza bo jakby to - myslałaby ze chce jej go zabrac a mi wcale nie o to chodzi.
dla wytłumaczenia mysle sobie nieraz ze moze dlatego nie chciał być ze mną bo mogłabym miec problemy z zajściem ciąże (mam zespół policystycznych jajników), a chcial sie w końcu ustatkować załozyć rodzinę i miec dzieci a ze mną mógłby mieć taki problem.
pozostają nierozwiazane pytania:
1. czy on ją kocha jesli ją zdradza?
2. dlaczego spotyka sie ze mną co moze nim kierować?
gosiaczek
|
|
|
|
|
|
|
|
nie to chore i same jak juz zalozycie rodziny przekonacie sie na wlasnej skorze jak to jest po tej drugiej stronie...Nie zal ci jego zony i dziecka!!!???Jest takie przyslowie"pies nie wezmie....."i jest prawdziwe a facet ktory nie potrafi byc wierny nie umie kochac, a sex to nie milosc....jakby cie naprawde kochal to by mu policystyczne jajniki nie przeszkadzaly, glupie tlumaczenie,,,Ja nie wiezre w takie slepe zakochanie to raczej brak zasad moralnych szacunku do siebie i brak poczucia krzywdy innych....szkoda na was slow dziewczyny _________________ Jestem Mama!!!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
nie komentuje narazie tych dwóch postów bo mnie zatkało a co do Ciebie justynko no cóż miałam 20 lat jak ktoś potraktował mnie jeszcze paskudniej,nie był żonaty ty przynajmniej wiedziałaś że to może nie wypalić a ja szczęśliwa zakochana z motylkami w brzuchu to była moja pierwsza miłość tak mi sie wydawało potrwało to kilka miesiecy i oświadczył że kocha inną dziewczyne z dzieckiem oczywiście nie jego,załamałam sie płakałam płakałam płakałam aż w końcu zaczęłam spotykać się z dobrym kolegą,próbowałam zapomnieć o tamtym,nic z tego oczywiście nie wyszło,moja miłość po 2 miesiącach znudziła sie koleżanką i chciała wrócić ale ja powiedziałam nie,wybrał ją i niech do niej spada,nie są razem,nie jest dziś wogóle z nikim,a ja zaczęłam wtedy żyć bawić sie imprezować,każdą impreze spedzałam u boku innego chłopaka trwało to jakiś rok i powiedziałam dość,miłości sie nie szuka na nią sie czeka,2 miesiące po tym postanowieniu poznałam moejgo K na początku podchodziłam do tego z dystansem ale zobaczyłam że robi wszystko żebym mogła mu ufać i nie po to żeby mnie zdobyć on poprostu chciał ze mną być mimo tego że pracował za granicą efekt widać pod spodem i Tobie też sie uda tylko uwolnij się od tego faceta _________________
edytowany: 1 raz | przez żaba23 | w dniu: 29-01-2008 7:11
|
|
|
|
|
|