|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
praca w mcdon..... itp
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
ja również prcaowałam w restauracji i widzę że nie tylko ja mam zle doswiadczenia z mc donalds, te wszystkie standardy, płaca minimalna, ciągle na nogach nie ma chwili odpoczynku, zero szacunku od przełożonych, taki obozik pracy...eh brak słów
|
|
|
|
|
|
|
|
Sarvi, aj też mieszkam w Irlandii(Cork) i tak sie składa, że moja pierwsza praca tutaj, to właśnie fast food. Wprawdzie nie w Mc, tylko w HillByllys (czy jakoś tak:)) i powiem Ci że do dupy jest. Musisz użerać się z pijanymi ludźmi, którzy mówią po angielsku, z akcentem, bardzo nie wyraźnie (zaznaczam że to była moja pierwsza praca więc i angielski słaaabiuutki), zarobki minimalne, wymiar godzin beznadziejny i brak dwóch dni pod rząd wolnego. Oprócz tego sprzątanie ulicy w deszczu, wśród pijanych ludzi i obzyganych dziewczyn (upokarzające!!!)
Ale wiesz co jest najgorsze? Ja nie cierpię, kiedy nie ma akurat nic do roboty, a ja MUSZĘ udawać że coś robię! To męczy najbardziej. Nie praca jako taka, tylko udawanie że się pracuje. A szef cały czas wszystko obserwuje ze swojego pokoiku przez kamerkę.
Ogólnie jest w Irlandii taki przepis(na pewno wiesz), że pracodawca nie może obserwować pracownika przez kamerę, za to można podać pracodawcę do sądu (pewna wygrana), ale w fast foodach, sklepach i restauracjach mają kamerę tłumacząc się, że to na klientów
Nie wiem czy pracujesz w końcu w Mc, i jeśli tak, to czy Ci się podoba, ale ja wytrzymałam tam 3dni! Dziewczyny które tam pracowały, same Polki prawie, bardzo sympatyczne i świetne, ale mówiły mi, że też im się nie podoba ta praca i że one tylko na chwilę, a że już rok minął, to się przyzwyczaiły...
Jak mówię, ja się wyniosłam po trzech dniach i nie żałuję
Pamiętaj- "SEMPER IN ALTUM!", lub jak mawiał wójek Stalin- "ANI KROKU WSTECZ!!!"
Daj znać co teraz robisz... _________________ Semper in altum!
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja nie pracuje w Mc mój chlopak tak i tez narzeka czasami ze jest ciezko mu udalo sie on pracuje po osiem godzin w nocy a ja pracuje w fabryce i tez jest czasomi ciezko pracuje w systemie trzy zmianowym po osiem godzin i tez na nogach czasem pracuje po dwanascie godzin
|
|
|
|
|
|
|
|
Szczerze sama sie dowiadywałam o pracę McDonald's, ale zrezygnowałam, moja koleżanka jednak tam pracuje już parę ładnych lat i trzyma się tej pracy. Ma przynajmniej umowę na stałe, co jakiś czas dostaje premie a i kariere też łatwo tam zrobić i zostać np. kierownikiem zmiany czy awansować z kuchni na jakieś inne stanowisko. To prawda że jesteś tam od wszystkiego, ale po dłuższym czasie przepracowanym masz szansę na mały awans, tylko czy za dobre pieniądze? Podobno zarabia tam ok 1700 -2000 tys.
|
|
|
|
|
|
|
|
Hey dziewczyny dlugo sie nie odzywalam ale teraz mam 3 dni wolne pod rzad i az prawie nie wiem co z tym czasem zrobic;))) hehe
w McD robie od kwietnia i jakos nie narzekam .Na kuchni ale jakos nie narzekam bo pieniadze te same a wole na kuchni .Ludzie co pracuja spoko .W sumie na okolo 60-65 osob to jakies gora 10 z Irlandii (2 szefow i 4managerow ksiegowa i jakies ze 3 malolaty czyli ponizej 18 lat ).reszta to Polacy,Słowacy,Litwini 4 Chinczykow i 3 murzynow.
szef oglada sobie owszem przez kamerke .ekran z widokiem z 9 kamer ale pod spodem ma laptopa i jak ktos na niego patrzy z tylu mysli ze biedaczysko sie gapi w te kamery a on sobie filmy na laptopie oglada. Nie dziwie sie ... jak sa obroty to kto by sie czepial.
Szanse na awans oczywiscie sa. Przez tyle czasu jeszcze jakos nie zauwazylam zlego traktowania pracownika , te osly z ,,gory " jak robia nam nalot to zawsze wiemy kiedy. Szczerze nie chce mi sie zmieniac tej pracy skoro jest przy domu, zarobki ok, i w dodatku o wiele wiele lepsza niz poprzednia praca niby w wegetarianskiej restauracji gdzie szefowa zatrudnic normalnie nie mogla, obcinala ludziom z wyplaty bo cos jej nie pasowalo i wogole nawet przerwy w pracy nie bylo .Tu mam codziennie okolo 8-9 godzin pracy ,2 dni wolne w tyg, czasem nadgodziny,normalne zatrudnienie , urlop,przerwe 1godz i 15 min .
pozdrawiam _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
hekse napisała: |
Musisz użerać się z pijanymi ludźmi, którzy mówią po angielsku, z akcentem, bardzo nie wyraźnie |
Ten cytat dzisiaj rozbawił pół mojej pracy. Jak się jedzie do pracy za granicę i to jeszcze do pracy z ludźmi to sorry, ale nie należy oczekiwać że wszyscy będą tam mówic po polsku, względnie będą mieć idealny oksfordzki akcent. Swoją drogą gratuluję podejścia do klienta..
Maryla nie wiem gdzie pracujesz, ile zarabiasz i w jakim towarzystwie się obracasz ale dla dużej liczby Polaków pensja rzędu 1700 - 2000 zł to SĄ dobre pieniądze.
Co do narzekań niektórych pań na tym forum:
a) Podobno żadna praca nie hańbi (oczywiście jeśli wykonują ją inni, bo Wy najwyraźniej zostałyście stworzone do wyższych celów)
b) Nie wiem jaka praca jest lekka, przyjemna, dobrze płatna i na dodatek nie wymaga specjalnych kwalifikacji, ale jak taką znajdziecie dajcie znać.. chętnie zmienię bo na razie pomimo ośmiu godzin siedzenia przy biurku i robienia tego, co lubię wracam do domu masakrycznie zmęczona.
sarvi Takie podejście do życia (i pracy) cenię. Życzę dużo awansów i podwyżek, samych miłych szefów, a mało wrednych kontroli _________________ "Nadzieja to plan, on ziści się nam. Przydarzy się, na pewno się zdarzy. Więc uwierz za dwóch ty i twój duch, z nadzieją wam będzie do twarzy."
|
|
|
|
|
|
|
|
Alitko, przykro mi, że nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi. Być może ja się źle wyraziłam i nie wytłumaczyłam o co chodzi.
Nie wiem czy byłaś,(lub może nawet jesteś), kiedyś w Cork,ale cała Irlandia śmieje się z ich akcentu. Jeśli nigdy tu nie byłaś, a wydaje Ci sie, że znasz angielski to się mylisz, bo ich nie zrozumiesz. Irlandczycy(również, Ci z Cork,) potrafia mówić wyraźnie po angielsku kiedy chcą. Niestety często nie chcą, zwłaszcza gdy sa pijani.
Gdy przyjechałam do Irlandii dwa lata temu, zdawałam sobie sprawę, że będzie mi ciężko, bo nigdy nie uczyłam się angielskiego i znałam go tyle co samo weszło do głowy. Nie spodziewałam się jednak, że ktoś może używać akcentu specjalnie, wiedząc że ma do czynienia z obcokrajowcem. To tak jakby kaszub, ślązak czy góral mówił gwarą do obcokrajowca który stara się mówić po polsku. Do tego w tego typu pracach dochodzi niewyraźna mowa pijanych ludzi, którzy nie potrafią zamówić frytek z sosem normalnie i nawet kolega po filologii angielskiej nie był wstanie go zrozumieć.
Nie musisz mi gratulować(sarkastycznie) podejścia do klienta, bo teraz (po dwóch latach) mam SWÓJ WŁASNY sklep w Cork, i idzie mi całkiem nieźle. Nikt mi nie rzyga koło lady, nikt jakoś nie mowi gwarą, a nawet jeśli czasem go nie zrozumiem to mi wytłumaczy (bo jest trzeźwy i miły). Więc możesz się ze mnie śmiać,(razem ze wszystkimi ludźmi z Twojej pracy), tylko, że ja nie mając nic, doszłam do tego, że teraz jestem szefem(w trakcie szukania pracownika), a Ty wracasz do domu masakrycznie zmęczona i 1700-2000zł, to dla Ciebie dużo.
Jeśli taki jest Twój cel i marzenie, to w porządku. Nie śmiej sie jednak z tych, którzy stawiają sobie wyższe cele, bo oni zazwyczaj je osiągają.
Do Sarvi- Jeśli ta praca Ci odpowiada i jesteś w niej zadowolona, to nie widze problemu. Gratuluję i życzę oby zawsze Ci się podobało. Mi się nie podobało wiec zmieniałam. Proste... _________________ Semper in altum!
|
|
|
|
|
|
|
|
hekse nie śmieliśmy się z Ciebie, tylko z ogólnego podejścia polskich imigrantów do pracy za granicą (myślą że będzie miło i przyjemnie, a potem szok że jeżyk słabo, że pracodawca traktuje jak w Polse, że życie drogie).
Nigdzie też nie napisałam że 1700-2000 to dużo, tylko że to DOBRE pieniądze.. Średnia w Polsce to ok 2500 brutto (czyli własnie ok 1700 netto) i wiele ludzi w tych granicach zarabia. I wiem, że za granicą można zarobić więcej, ale póki co nie czuję takiej potrzeby.
BTW "wyższe cele" mnie rozwaliły, zwłaszcza że nie wiesz co robię na codzień _________________ "Nadzieja to plan, on ziści się nam. Przydarzy się, na pewno się zdarzy. Więc uwierz za dwóch ty i twój duch, z nadzieją wam będzie do twarzy."
|
|
|
|
|
|
|
|
Jakbym w Polsce miala prace za 1700-2000 to sadze ze bym nie wyjezdzala .
ba jakbym miala prace nawet za troche mniej ale coz przez dlugi czas robilam za wiele mniejsze pieniadze i to przy opiece nad 4 dzieci(400 zl + wyzywienie i to jak dobrze poszlo) wiec wyjechalam.
Niestety w Polsce mamy teraz tak jak mamy a nie kazdy moze mieszkac w Warszawie ,Wroclawiu czy Szczecinie gdzie latwiej o prace niz w innych czesciach tego wspanialego kraju.Mi tam odpowiada to co teraz robie.Nie twierdze jednak ze bede to robic cale zycie ale moge przynajmniej byc blisko faceta ktorego kocham , miec prace i spokojniejsze zycie niz w Polsce. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Alitko, to prawda, nie wiem co robisz na co dzień. Wiem tylko, że siedzisz za biurkiem i lubisz swoją pracę(a to już jest sukces). Z Twojej wypowiedzi wynikało jednak,(przynajmniej ja tak zrozumiałam), że popierasz ludzi którzy chcą ciężko pracować za średnie pieniądze, a negujesz tych, którzy "kręcą nosem" na małe zarobki. Oczywiście nie pije tutaj do Sarvi, bo z jej wypowiedzi wynikało, że jej się tam podoba,więc nie ma problemu. Jednak jeśli chodzi o "Marylę", to już jej "dowaliłaś", że być może obraca się w wielkim towarzystwie, skoro są to dla niej małe pieniądze i oczywiście negatywnie to "wielkie towarzystwo" odbierasz a pozytywnie bycie szarym i nie wybijającym się z tłumu. Pachnie mi to trochę takim socjalistycznym myśleniem; być "kułakiem", burżujem, i bogatym to wstyd. Nadal powtarzam, nie wiem co robisz w zyciu. Być może jesteś szefową i zarabiasz krocie, natomiast jeśli zajmujesz jakikolwiek stanowisko u kogoś to nie bardzo mi to imponuje. Ja jestem zwolniona od wszelkich kontroli, raczej sama je robię więc pewnie zaliczam się do tych ludzi, o których piszesz, że są stworzeni do wyższych celów.
Nie mam nic do ludzi którzy pracują w fast foodach, czy gdzie kolwiek indziej, pod warunkiem, że nie narzekają. Gardzę ludźmi, którzy pracują gdzieś i narzekają na pracę, ale jej nie zmienią. Sarvi zaczęła watek o pracy w Mcdonalds'ie, a ja chciałam się podzielić z moimi wrażeniami z takiej pracy. Sarvi, jak się okazało, ma inne odczucia i jest zadowolona i ok. W porządku.
Co do śmiania się ze mnie, to nie wierzę Ci Alitko, że nagle chodziło Ci o ogół Polaków myślących w sposób jaki opisałaś, ponieważ ewidentnie najpierw wkleiłaś cytat z mojej wypowiedzi a na końcu dodałaś, że gratulujesz MI podejścia do klienta. Nie wywracaj więc kota ogonem, bo po powtórnym przeczytaniu twoich dwóch postów, nadal jak "mordę strzelił" widzę, że ewidentnie chodziło Ci o mnie. Jeśli jest Ci głupio, to możesz przeprosić i będzie ok., ale nie tłumacz sie nagle, że chodzilo Ci o coś innego, bo czarno na białym, jest napisane że śmiałaś się ze mnie. _________________ Semper in altum!
|
|
|
|
|
|
|
|
A tak w ogóle uważam, że 1700-2000zł na mies. w Polsce to faktycznie dobre pieniądze, pod warunkiem, że jesteś, np. samotną studentką(która nie musi sobie płacić sama za studia), a nie np. matką z dziećmi. Za 1700-2000w tym drugim wypadku, da się w Polsce co najwyżej wyżyć, ale co to za życie gdy większości rzeczy musisz sobie odmawiać, bo nie wystarczy na wyprawkę do szkoły dla dziecka, na ciuszki dla pociechy, żeby się dzieci z niego w szkole nie śmiały, że chodzi w szmatach, na rachunki, na wyżywienie, na opłaty, na dojazdy... o przyjemnościach(tak bardzo wbrew pozorom w życiu potrzebnych) nie wspominając. Uważam, że godna pensja w Polsce(kraju jednak bądź co bądź drogim) to 3500zł jeżeli masz już swoje mieszkanie. Jeżeli wynajmujesz, to ok. 5000zł. 1700-2000zł nie byłoby w stanie mnie zatrzymać (na ten moment)w Polsce, choć uwielbiam ten kraj i za nim tęsknie, nie chcę jednak jak to kiedyś, Alitko napisałaś, "wyżyć", tylko normalnie żyć. _________________ Semper in altum!
edytowany: 1 raz | przez hekse | w dniu: 10-12-2008 1:25
|
|
|
|
|
|