|
|
|
|
|
|
U mnie sytuacja bez zmian... Rodzice się do mnie nie odzywają, mam już dość tej całej sytuacji... Chłopak odezwał się ponownie niedawno i napisał, że jak postanowię co dalej to mam go poinformować...
|
|
|
|
|
|
|
|
spróbuj pogadać z mamą ja ze swoja sie raczej nie dogaduje ale biegne do niej z każdym problemem _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Żaba23 myślisz, że nie próbowałam z nią rozmawiać? Obydwoje powiedzieli, że porozmawiają ze mną jak zadecyduję co zrobić z dzieckiem a do tego czasu ja dla nich nie istnieje... Nawet moi dziadkowie nie chcieli mnie u siebie w domu widzieć bo rodzice powiedzieli dla nich o ciąży...
|
|
|
|
|
|
|
|
o jej u mnie jest inaczej rodzice nigdy by mnie nie wykurzyli z domu a dziadkowie tym bardziej,jak tak mogą nie rozumie tego
pisałaś że twoi rodzice są katolikami więc chyba tylko na pokaz,moi też i to bardzo praktykującymi nie ma niedzieli żeby nie szli razem do kościoła a ja z rodzeństwem za nimi ale to nie zmienia faktu że są ludźmi i przede wszystkim rodzicami a rodzice powinni pomagać dziecku gdy wpadnie w kłopoty pomyśl gdy miałaś 2 latka pewnie stłukłaś szklanke teraz masz 20 i miara czynu wraz z wiekim rośnie ale jesteś ich dzieckiem i to się nie zmieni do końca życia nie masz poczucia że cie krzywdzą i nie rozumią,a ty jaką będziesz matką?chcesz być taka jak oni?zastanów sie ja dla swojego dziecka zniose wszystko i jak bedzie miało samotnie wychowywać dziecko pomoge,oni mają gdzie mieszkać taki bobas gdy bedziesz mieć alimenty to naprawde nie bedzie dla nich duży wydatek byle pozwolili ci zostać w domu _________________
edytowany: 1 raz | przez żaba23 | w dniu: 07-02-2008 13:41
|
|
|
|
|
|
|
|
Ani kiedy byłam mała nie popuszczali mi ani teraz... Powiedzieli jasno, ze nie chcą w domu widzieć ani słyszeć żadnego nieślubnego dzieciaka. Skoro sobie zrobiłam to mam iść do jego ojca i niech mnie trzyma z tym wstydem. Dla nich katolicyzm wygląda tak, że nie dość że spałam z chłopakiem przed ślubem to i jeszcze zaszłam w ciążę. A konsekwencję tego mam ponieść.
Dla mnie nie trzeba tłumaczyć, że inni rodzice pewnie postapili by inaczej... Ja mam inną rodzinę z jednymi twardymi zasadami których nie zmieniają. Mogę prosić, grozić a oni i tak nie zmienią zdania...
Wybór mam bardzo prosty... Albo oddam dziecko i będzie tak jakby nic się nie stało albo zatrzymam i mam się wynosić a z dniem wyprowadzki już rodziny nie będę mieć...
|
|
|
|
|
|
|
|
To nie jest wybór... Jak oddasz dziecko czy nie NIGDY juz NIC nie będzie tak samo, jak gdyby nic sie nie stało...Więc po co ta obłuda?...
Twoich Rodziów juz skomentowałam, i każdym Twoim postem zrobiłabym to dosadniej, ale to nie o nich tu gadamy. Dodam tylko, że to żadne zasady...to ich "widzimiesie" i widać jakie mają priorytety... Nie córka, wnuk/wnuczka...ale sąsiedzi,parafianie, ksiądz..."co ludzie powiedzą"... Gdybym była w Twojej sytuacji, moi Rodzice czy Dziadkowie nie byliby zachwyceni i na pewno ponosiła bym konsekwencje ale z domy by mnie nie wyrzucili... I niech nie nazywają się katolikami, bo obrażają tych prawdziwych...
Nie podejmuj zbyt szybko decyzji... Zasanów się nad adopcją... To decyzja na całe zycie i zawsze będzie z Tobą. PRzemyśl, czy kiedyś poradzisz sobie ze swiadomością, że Twoje dziecko jest przez kogoś wychowywane... Jednak jeżeli faktycznie nie będziesz miała warunków do wychowania malucha, to uważam ze to może być dobra decyzja... Osobiście czepiłabym się każdej deski ratunku, żeby jednak nie musieć oddawać dziecka, ale różne są sytuacje... Jednak pochwalam takie decyzje, bo to dowód Miłości (przecież łatwiej jest gdziekolwiek zostawić dziecko, i albo je ktoś znajdzie albo nie )..Przemyśl to jednak dokładnie...Masz jeszcze trochę czasu...
O alimenty się staraj...zwłaszcza, że facet jest dobrze sytuowany. Nie unoś się honorem i nie odpuszczaj. Należą Ci się alimenty i już. Pomyśl o dziecku. _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Anita moze nasz temu chlopakowi smsa zeby przyjechal bo chcesz z nim porozmawiac, wkoncu to Ci sie nalezy. Powiedz mu ze nie chcesz oddac dziecka ale z drugiej strony nie masz za co Was utrzymac. Zapytaj go czy pomoze Ci finansowo w tym czasie zanim Ty nie wyjdziesz na rowno. Wkoncu Ty sama nie zrobilas sobie dziecka... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Mam tylko mail do niego... Jak pisał teraz smsy to tylko z internetu. Numeru telefonu nie mam bo zmienił... W ostatnim napisał, że mam napisać jaka będzie moja decyzja i że tylko on na tą moją decyzję odpowie i że mam się nie trudzić i w między czasie do niego nie pisać... Wysłałam już kilka maili... Na żadnego nie odpisał... Nie interesuję się dzieckiem to tym bardziej mną nie będzie...
|
|
|
|
|
|
|
|
Anita_1986 napisała: |
Pisałam do kuzynki... Odpowiedziała, że jej przykro i na tym nasza "rozmowa" się skończyła. Na następne smsy już nie odpowiedziała...
Agga nie wiem jeszcze co zrobię... I kolejny raz mówię, za alimenty nie utrzymam siebie i dziecka. Ja wiedzę dzieci z rodzin w których nie mają za co żyć... Widzę jak wystają pod sklepami prosząc o bułkę bo rodzice nie mają pracy. Więc to nie jest szczęście... A ja innego losu dla swojego dziecka nie będę potrafiła zapewnić... Miłość nie załatwi wszystkiego ani nie nakarmi ani nie ubierze. Taka jest prawda... I to jest właśnie prawdziwe życie. I teraz z dnia na dzień uświadamiam sobie, że takie górnolotne myśli o tym, że miłość wszystko przetrzyma, że jakoś się ułoży to zwykłe bzdury... |
Pieniądze to nie wszystko! one sie znajdą,jeśli tylko będziesz chciała!dziecku potrzebna jest matka i jej miłość do niego,a nie pieniądze...dziecko to największy skarb!byłam w podobnej sytuacji co Ty,rodzice sie do mnie nie odzywali prze 3 miesiące,ale jak moje dziecko przyszło na świat i je zobaczyli stało sie ich oczkiem w głowie! teraz Andżela ma już 7 lat i nie wyobrażam sobie życia bez niej (dziadkowie też)!
Na reakcję twoich rodziców brak mi słów!!!
Muszą być bardzo pustymi i nieszczęśliwymi ludźmi
A Tobie z całego serca współczuję,że znalazłaś się w takiej sytuacji _________________
(...)miłość trzeba budować-odkryć ją to za mało(...)
|
|
|
|
|
|
|
|
Z dużym zaineteresowaniem przeczytałam o Twojej sytuacji, jestem najprawdopodobniej w wieku Twoich rodziców, mam również dorosłą córkę, i wierzyć mi się nie chce, że w taki sposób można podejść do problemu. Oczywiście nie pochwalam tego co się stało, jednak w podobnej sytuacji zachowałabym się zupełnie inaczej.Trudno mi uwierzyć, iż rodzice mogą być tacy okrutni. Mam nadzieję, że to przejściowy kryzys, zrozumieją i wybaczą Ci oraz okażą się prawdziwymi, kochającymi rodzicami.
Nie wyobrażam sobie jak można zostawić dziecko, któro potrzebuje pomocy, dlatego też nie zostawiaj swojego maleństwa, bo będziesz cierpiała do końca życia. Moja mama mówiła "nie na wieki biedy, nie na wieki rozkosze" a była bardzo mądrą osobą. Facet, któremu zaufałaś, to skończony drań, wydaje mi się, że w stosunku do niego pozostaje jedynie droga prawna.Wierzę jednak w mądrość Twoich rodziców, bo w końcu na kogo może liczyć dziecko Trzymaj się dziewczyno, masz dla kogo żyć i tylko to się musi liczyć, jestem pewna, że sytuacja się wyklaruje. To nie te czasy, gdy panna z dzieckiem była hańbą, mamy XXI wiek. Rodzice muszą oswoić się z myślą, że zostaną dziadkami, daj im chwilę czasu i bądź dobrej myśli. Życzę ci wszystkiego dobrego , pozytywne myślenie to połowa sukcesu,będę z Tobą w kontakcie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie wiem co jeszcze zrobię... Ale wiem, że rodzice zdania nie zmienią... Więc nawet nie snuję planów o tym jak moi rodzice ze szczęściem będą opiekować się wnukiem... Gdybym miała choć cień nadziei, ze zmienią zdanie to bym w ogóle nie zakładała tego tematu bo nie było by problemu...
|
|