|
|
|
|
|
|
Całkowicie Iśka mnie osłabiła. Nie jestem żadnym biedactwem, każdy ma słabe chwile i czasami potrzebuje z siebie coś wyrzucić.
Może się użalam nad sobą, ale to pozwala mi lepiej przeżyć te ciche dni.
Xena music- jeżeli facet nie chce rozmawić, to nic nie zrobisz.
Ja swojemu powiedziałam, że nie pozwolę sobie na chamskie traktowanie, że nie życzę sobie tego i zawsze będę mu o tym mówiła. Ale on teraz chce mi chyba teraz pokazać co znaczy zły facet. Czym ja go wkurzyłam!
Mam nadzieje, że nastapi taki moment, w którym wszystko sobie wyjaśnimy. Zresztą nie wyobrażam sobie świąt w takiej atmostferze.
Już mnie to jego nie odzywanie nie denerwuje.
Musi to mu przejść. On musi coś zrozumieć i myślę, ze czas wszystko pokaże.
Zaba - nie tylko ty jesteś masochistką.
Jeszcze mam nadzieję, że mój mąż pojmie, o co mi chodzi. Będzie miał duzo czasu na te przemyslenia, nie będziemy sie widzieć przeszło miesiąc.
A jeszcze jedna sprawa, zawsze mnie przepraszał, jak coś powiedział nie tak i nie odzywaliśmy się 1 dzień, nie dłużej.
Ale teraz tydzień, to za długo dla mnie. Zwłaszcza, ze ja uwielbiam duzo gadać.
Analizuje wszystko, co jest grane. Ostatnio, kiedy byliśmy u jego rodziny( 2 tygodnie temu), jego wujek nie mógł sie na nas napatrzeć i mowił do mojego męża, ze my się dobrze dobraliśmy, ze do siebie pasujemy, a mój mąż na to," teraz wujek nie dziwisz się dlaczego tak długo szukałem tej swojej żony". Usłyszałam to mimo chodem.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
My się jeszcze nie pogodziliśmy, jeszcze mnie nie przeprosił.
Ale myślę, że sytuacja musi się wyklarować. Kwestia czasu.
|
|
|
|
|
|
|
|
żaba23 napisała: |
podobno dopóki ludzie sie kłócą tzn że im na sobie bardzo zależy |
Racja, o ile te kłótnie wnoszą coś w związek i uczą czegoś na przyszłość, tzn. jeżeli po awanturze coś się zmienia na dobre... A jeżeli to są kłótnie wiecznie o to samo, nic nie ulega zmianie to nie zgodzę się z Tobą, żaba ... Takie kłótnie niszczą...
A żeby się dowiedzieć, że coś nie gra nie zawsze potrzebna jest od razu kłótnia...
Poza tym Żaba, czasami sama sobie zaprzeczasz...przynajmniej jak czytam Twoje posty, to odnoszę takie wrażenie... No ale nieważne...To Twoje życie i Twoje decyzje... ja Ci życzę szczęścia, pozdrawiam/. _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 2 razy | przez CattiBrie | ostatnio w dniu: 20-11-2007 13:28
|
|
|
|
|
|
|
|
żaba23 napisała: |
co poradze na to że to jego dał mi los i z nim powinnam być |
Zaba23 to nie jego dal Ci los - tylko Ty sobie go wybrylas i to Ty sie swiadomie zgadzasz na takie a nie inne traktowanie Twojej osoby... nie zwalaj na los swoich decyzji - Ty decydujesz o swoim zyciu i o tym jakie i z kim ono bedzie, dokonujac takich a nie innych wyborow...
Nie wiem czy jestes masochistka - Ty tylko zgadzasz sie - pozwalasz sobie na to zeby ktos traktowal Cie gorzej niz Ty sie sama traktujesz i aby mogl na Tobie rozladowywac swoje kompleksy. (raczej bym optowala u Ciebie nie za masochizmem ale za "dosc" niska samoocena)
edytowany: 1 raz | przez red" | w dniu: 20-11-2007 14:30
|
|
|
|
|
|
|
|
red całkowicie się z Tobą zgadzam... Z tym ostatni zdaniem w nawiasie również, poza tym znam taki przypadek z otoczenia... Dziewczyna sama sobie wybiera takie a nie inne życie... Ale to jej decyzja, jeżeli dalej chce usilnie przekonywać świat jak jest jej dobrze w "złotej klatce"...
Poza tym ktoś kto nie szanuje drugiej osoby nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa... W to nie uwierzę... Może chwilami jest super...ale czy o to właśnie chodzi??... Na to już każdy musi sobie sam odpowiedzieć...
Los stawia na naszej drodze wielu ludzi i tylko od nas zależy kim dla nas będą...
Żaba właśnie przypadkowo przeczytałam Twojego posta w innym wątku. Nie mów mi o poczuciu szczęścia i bezpieczeństwie jak Twój Facet bez pytania Ciebie o zdanie podejmuje takie decyzje SAM. Ale raz już pisałam... zależnie od wątku i potrzeby piszesz nieco innym "tonem"...zaprzeczasz sama sobie(hmm skąd ja to znam?...wypisz wymaluj moja koleżanka)
nie powiem Ci już "zastanów się" bo już napisałaś raz, że nie będziesz tego robić... Nie to nie...To nie moja sprawa... Ale za nic nie jestem w stanie zrozumieć takiego zachowania...ani Twojego rzekomo bardzo kochającego Cię Mężczyzny, ani Ciebie... ale cóż...widać są różne definicje Miłości... Powodzenia w każdym bądź razie...i pomyśl chociaż trochę o sobie i o tym swoim prawdziwym szczęściu... SWOIM... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 3 razy | przez CattiBrie | ostatnio w dniu: 20-11-2007 15:34
|
|
|
|
|
|
|
|
nie mam żadnych przyjaciółek z którymi mogłabym porozmawiać o swoich problemach wszystkie wyjechały rozmawiamy czasem na gg i spotykamy sie jak są w polsce ale nie da sie opisać tego co sie działo w życiu przez ostatnie pół roku w ciagu trzech godzin wiec wszystkie uczucia problemy i myśli wylewam tu i w zależności co sie aktualnie dzieje w moim życiu narzekam albo warjuje ze szczęścia stąd te zaprzeczenia najpierw złość potem smutek a czasem radość może to zły pomysł lepiej stłumie wszystko w sobie _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Zaba- nie przejmuj się.
Ja z kolei wstydzę sie przyznać do tego jak jest naprawdę w moim małżeństwie i uznałam, że tylko anonimowo mogę przedstawić swoją sytuację w internecie.
Często bywa tak, że sytaucje życiowe powodują to, że zmnieniamy zdanie. Raz będziemy na tak, raz na nie. Czasami jesteśmy pewni swoich racji, upieramy sie przy czymś, a potem okazuje się, że robimy coś innego. To są nasze słabości, nie jesteśmy chodzącymi ideałami.
Mam nadzieje, że się jeszcze odezwiesz.
|
|
|
|
|
|
|
|
ja tez uwazam ze nasz wypowiedzi sa zalezne od naszych nastrojów, od naszego humoru... My ludzie zmienni jestesmy i nic na to nie poradzimy.... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Zaba ja tego wszystkiego nie pisze aby Ci "dopiec", tylko abys sie troche zastanowila bo Ty bedac w srodku takiego zwiazku zyjesz wiecej emocjami, nadziejami, marzeniami czy nawet Twoimi wyobrazeniami i dobrymi intencjami ale to ze Ty dajesz, Ty bedziesz sie starac, Ty zrobisz wszystko dle Waszego zwiazku to nie wystarczy zeby taki zwiazek dawal szczescie - Ty tego nie nadrobisz chocbys nie wiem co robila a wrecz odwrotnie - im wiecec odpuscisz, pozwolisz , przymkniesz oko, zalagodzisz aby juz dobrze bylo... tym bardziej on bedzie mial do Ciebie jeszcze mniej szacunku...
edytowany: 1 raz | przez red" | w dniu: 21-11-2007 15:42
|
|
|
|
|
|
|
|
natka, wiesz, ja nie za bardzo moge sobie pozwolic na nieodzywanie sie z mezem, po pierwsze nie chce, po drugie na tym cierpia dzieci, Maja ma prawie 5 lat, Jasiek półtora roku i co, mam powiedziec Maja powiedz tacie by przypilnowal Jasia??
staram sie to rozgrywac w inny sposob...
oby nie milczeniem bo to do niczego nie prowadzi...
|
|