|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Nie umiem rozmawiać z mężem.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
ZAba, dokładnie, ...ja jestem 5,5 roku po slubie, 6,5 roku jestesmy razem..mamy 2 dzieci...wszysto bylo do pewnego momentu piekne i cudowne...niestety pojawily sie schody w postaci(nie ma co ukrywac) min łozkowej...ale nie tylko...
cos sie wypalilo..nasze rozmowy ograniczaja sie do mojego monologu co dzis dzieci... a maz???
pracuje, wraca do domku, siada przed komputerem..i...tyle go widze..
na moje "kochanie połóz sie wczesniej dzis" słysze zaraz...moment, itp..
blachostki??tak wiem, ale od tego sie zaczelo jakis czas temu, zaczelo narastac, brak wlasnie blahostek w codziennym zyciu jak poprostu przytulenie, rozmowa, kwiatek bez okazji czy choc komplement..potem brak jakiejkolwiek rozmowy gdy pojawia sie wiekszy problem...i to narasta...
po drugiej ciazy mialam dola no coz, cialo sie zmienilo az nadto..kocham moje dzieci, no ale wiadomo kazda kobieta chce byc atrakcyjna..ale mojemu mezowi obojetne czy jestem w wyciagnietych dresach czy sexi kiecce, bo gdy sie ładnie ubiore, umaluje, zaplanuje jakos extra wieczor slysze..a ty dla kogo sie odstroilas...
to boli..uwierzcie..
zbiera sie wiele drobnostek ..potem byle iskra i wojna gotowa...
nawet gdy jest z jego przyczyny awantura on nigdy nie przeprosi..zawsze zwali wine na mnie..a wie ze ja sie nie umiem gniewac w nieskonczonosc...z reszta to dzieci na tym cierpia, wiec to ja wyciagam reke na zgode..
ostatnio nie mogl znależc jakiegos kabelka, ja sie spieszylam na koncert, zostawil mnie na srodku chodnika z 2 dzieci, gdzie powinnam je odstawic do tesciow i za godzine byc juz na graniu co sila rzeczy bylo nie wykonalne srodkami komunikacji miejskiej..
on wie ze ma przewage, bo to on w sumie utrzymuje dom, on zarabia, a ja pracuje dorywczo..to taki szantaz..bo wie ze dla dzieci zrobie wszystko i czasem moze powinnam powiedziec stop, ale nie, postawic sie, powiedziec mam to w d.. nie jestem tylko matką twoich dzieci, ale kobieta..a ty tego nie widzisz...
kocham go,...ale czasem mam ochote spakowac mu manatki i wystawic za drzwi
sorry rozpisalam sie..
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja sie wpelni zgadzam z CattiBrie. Ja jestem po slubie, mieszkamy razem - jestesmy 6 lat razem i jest jak bylo. Moj maz jest wspanialy! I nie pozwala mi nigdy plakac...
Oczywiscie ze nigdy nie wiedomo co w czlowieku siedzi i jak w przypadku Natki moze sie pozniej zmienic ale jesli ktos od poczatku zachowuje sie jak "sasza" to rzeczywiascie "widzialy galy co braly" - jak ktoras ma tak niskie oczekiwania od zycia : to prosze bardzo - i niech pozniej nie narzeka.
I nie wychodze tez z zalozenia : "lepszy rydz niz nic". Poza rydzami sa tez inne grzyby i wierze ze lepiej sobie dac wiecej czasu, zaryzykowac i poszukac "prawdziwkow" - bo istnieja! Ale jak ktos nie wierzy czy nie chce mu sie, to niech sobie cale zycie "rydze" wcina! Tylko niech nie tlumaczy sie pozniej ze to jest jedyny istniejacy gatuniek "grzyba" - bo to bzdura!!!!!!!!
edytowany: 7 razy | przez red" | ostatnio w dniu: 19-11-2007 15:45
|
|
|
|
|
|
|
|
xena_music ja czasem mam tak samo mój Misiek potrafi zostawić mnie na środku chodnika bo za wolno chodze hi głupota ale ja wtedy idę do samochodu czekam on załatwi te swoje niecierpiące zwłoki sprawy i przychodzi wyskakując z tekstem chodźmy jeszcze tam czy tam a minute wcześniej chciał wracać szybko do domu,paranoja ma dużo takich wad które obsereuje naprawde w wielu facetach że trafi się jeden na dziesięciu normalny to dzięki Bogu że wam bo ja takiego nie znam w swoim otoczeniu _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Biedactwa... Ja mam czułego i kochającego mężczyznę i jak kiedyś pojawił się problem - on się przepracowywał i mnie nie zauważał - to dużo i długo rozmawialiśmy, razem płakaliśmy, chciałam odejść bo nie wyobrażałam sobie takiego życia to on nie dawał za wygraną, twardo negocjował warunki pracy, żeby były dla nas lepsze, robił wszystko żeby było lepiej.
Kiedy mieliśmy problemy 'łóżkowe' na początku nie mógł mnie zrozumieć ale też chciał rozmawiać i rozmawialiśmy o naszych uczuciach, oboje z poszliśmy na kompromisy i też wszystko się poprawiło i jest cudownie
Nie wyobrażam sobie wiązać życia z mężczyzną, który już przed ślubem pokazuje że nie jestem najważniejsza, że n8ie jestem jego oczkiem w głowie... Nie umiałabym tak żyć, tym bardziej że z czasem wkrada się zmęczenie, monotonia, uczucia czasem słabną - więc jak będzie wtedy...
fintifluszko, bycie samotną matką to nie jest tragedia, zresztą nie musi tak być do końca życia. A nie ma co liczyć że mężczyzna cudownie się odmieni pod Twoim wpływem, zwłaszcza kiedy on nie widzi potrzeb zmian... Są charaktery, które sie nigdy nie zmienią... married_1982 też była przez pewien czas samotną matką i to przetrwała, umiała podjąć właściwą decyzję. Czasami najlepiej jest bez słowa wymienić zamki i wystawić walizki za drzwi póki nie łączy Was ślub i dziecko, które będzie płakało 'gdzie poszedł tatuś'...
Zasługujemy na coś więcej, na ciepło, dbanie o nas, na bycie oczkiem w głowie! I żaden niedojrzały, sobkowaty, arogancki i egocentryczny dupek nie może nam odebrać szczęścia. I nie możemy my w kółko się starać i robić wszystko dla nich kiedy oni nas nie zauważają, lekceważą, poniżają, krzywdzą i - co najgorsze - wiedzą o tym, znają nasze uczucia i nic sobie z tego nie robią!
Zasługujemy być traktowane tak jak my ich traktujemy, być szczęśliwe i kochane. I zasługujemy na mężczyzn, którzy będą to rozumieć i szanować! W walce o szczęście nie wolno iść na kompromisy, przeciągać i wybaczać w nieskończone...
KAŻDY zasługuje na szczęście, szacunek i PRAWDZIWĄ miłość!
Ściska Was ciepło i mam nadzieję że życie przestanie z Was kpić... :* _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Cóż...żaba, ja i Ty mamy zupełnie inne zdanie na pewne tematy. I ZUPEŁNIE się z Tobą nie zgadzam. Znam tego mężczyznę z którym jestem od 11 lat, mieszkamy ze sobą jak tylko się da... i po tylu latach mamy taki dopracowany "układ" że naprawdę obrączki nic nie zmienią... I jestem tego pewna... Będą pojawiać się problemy, jestem świadoma, ale na pewno nie będzie to obojętne ani jemu ani mnie...
A jeżeli któraś z Was już dziś wie, że czasami tak mało obchodzi swojego faceta albo twierdzi że i tak w pewnym momencie tak będzie...to współczuję i radzę się zastanowić... bo może jednak warto zaczekać na kogoś innego...
I naprawdę żaba nie wmawiaj mi, że będzie źle...bo takie rzeczy zależy od dwojga ludzi a nie od reguł o jakich Ty mówisz...
Jeżeli w związku nie potrafi się rozmawiać jak dwoje dorosłych ludzi, jeżeli nie ma szacunku u którejkolwiek ze stron, albo ktoś się zwyczajnie na to godzi to niech potem nie narzeka że jest tak czy inaczej... i moje stwierdzenie "widziały gały co brały" tyczyło się raczej do takiej sutuacji, zn. że ktoś jest z kimś, widzi,że coś jest nie tak, przeszkadza mu to, ale jednak dalej brnie i brnie w ten związek. Rozumiem, że trudno jest przewidzieć co będzie jak partner/ka sie znakomicie maskuje... (to wyjaśnienie dla Ciebie natka, żebyś wiedziała o co mi chodzi)
I jeszcze jedno... Podobnie jak Iśka nigdy bym nie wyszła za Mężczyznę, które jeszcze przed ślubem nie sprawiałby, że czułabym się tym "oczkiem w głowie"...ale jednocześnie ten Mężczyna musi być dla mnie takim samym oczkiem Niewyobrażam sobie, żeby mnie facet zostawił na ulicy bo idę za wolno może to małę przwinienie, pozornie...ale o czymś niestety świadczy... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 2 razy | przez CattiBrie | ostatnio w dniu: 19-11-2007 17:56
|
|
|
|
|
|
|
|
ale jak zmusic faceta wlasnie do rozmowy???
moj zbywa mnie nawet w sytuacjach podbramkowych gdy bylo cos nie tak a ja rzadalam rozmowy, natychmiast by wyjasnic co jest nie tak..itp..slysze..ale ja nie umiem rozmawiac...
no i weź tu czlowieku badz madry..
ja mam monolog prowadzic???
|
|
|
|
|
|
|
|
CattiBrie napisała: |
I jeszcze jedno... Podobnie jak Iśka nigdy bym nie wyszła za Mężczyznę, które jeszcze przed ślubem nie sprawiałby, że czułabym się tym "oczkiem w głowie"...ale jednocześnie ten Mężczyna musi być dla mnie takim samym oczkiem Niewyobrażam sobie, żeby mnie facet zostawił na ulicy bo idę za wolno może to małę przwinienie, pozornie...ale o czymś niestety świadczy... |
wiesz czasem przed slubem jest slodko, nawet po slubie jakis czas..u nas zaczelo sie psuc pod koniec mojej drugiej ciazy..i w sumie nie wiem czemu..jest wiele drobnych powodow ktore sie skumulowaly....narastaly..az chyba zaczely nas przerastac..czasem czuje jakbysmy cos przeoczyli..
|
|
|
|
|
|
|
|
hmm... no i tu jest problem. My też kiedyś nie umieliśmy rozmawiać, ale z tego powodu w pewnym momencie nasz związek zaczął się sypać... Mieliśmy dwa wyjścia, albo dalej pozwolić na walenie się w gruzy tego związku i czekać na koniec...albo coś z tym zrobić... No i wybraliśmy oboje to drugie...Chcieliśmy to ratować i to był krok do rozmowy... potem znów i znów... Udało się... To było kilka lat temu... Obecnie oboje wiemy, że dzięki rozmowie jesteśmy razem...I nie idealizuję swojego wniosku,naprawdę! Kłócimy się, mamy co jakiś czas problemy...ale wiem, że ZAWSZE wychodzimi ( i będziemy wychodzić) obronną ręką... po w pewnym momencie powiemy sobie wszystko i zaczniemy znów po postawieniu kropki...
Fakt faktem, że obojgu powinno zależeć... Bo jeżeli tylko jedna strona chce rozmawiać to niewiele to da..,
Xena... ja już nie myślę kategoriami "przed ślubem" czy "po ślubie"... w moim przypadku to bez sensu... Takie mówienie ma sens jak związek trwa krótko... Ale my jesteśmy razem 11 lat...i pierwsze zakochanie mamy już dawno za sobą, wiele przeszliśmy, wiele razy śmialismy sie i płakalismy razem...a to ma wpływ. Patrzymy na siebie trzeźwo, chociaż co jakiś czas znów są te motylki ... Raz jest słodko, raz nie... i tak też będzie - jeżeli zechcemy. [/b] _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 19-11-2007 18:08
|
|
|
|
|
|
|
|
no catti to macie długi staz!a w jakim jestescie wieku? jesli mozna spytac?
pozdrawiam
mykam, bo musze sie przygot, do pracy, mam dzis 1sza nockę w nowej pracy, jak wy3mam bedzie dobrze, a jutro bede spac niewiem do której _________________
edytowany: 1 raz | przez married_1982 | w dniu: 19-11-2007 19:17
|
|
|
|
|
|
|
|
słuchajcie ja za niedługi czas mam 10 rocznicę ślubu ale nigdy nie miałam takich problemów jak opisujecie.
naprawdę trzymam kciuki bo nie będę powtarzała to co inni napisali, bo mam takie samo zdanie
Dziewczyny trzymajcie się _________________ Lubię tu wracac!
|
|
|
|
|
|
|
|
każdy mi mówi że moge sie jeszcze rozmyśleć itd ale ja wczle nie rozpatruje czegoś takiego jak rozstanie kocham tego swojego despote działa mi na nerwy potrafi być okropny ale nie umiem bez niego żyć co poradze na to że to jego dał mi los i z nim powinnam być bo inaczej będę nieszczęśliwa ja sie wcale nie będę nad niczym zastanawiać to wspaniały facet który daje mi mnóstwo szczęścia poczucia bezpieczeństwa i miłości a ponadto czuje jakbym znała go od urodzenia:)chyba jestem masochistką _________________
|
|
|
|
|
|