|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Nie umiem rozmawiać z mężem.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie wiem czy mój problem można dopisać, do kłopotów natki... Wy jesteście małżeństwem, macie dziecko... Ja jestem z Kubą od ponad 7 lat, a 7 miesięcy temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży-ta informacja spadła na mnie w nieco ciężkich okolicznościach, bo nasz związek akurat przechodził wielomiesięczny kryzys, którego nie byliśmy w stanie zażegnać-nagle porobiło się między nami tak wiele różnic i niejasności, ja go poznałam jako 14-latka, on miał wtedy skończone 18 lat... fascynował mnie i imponował, mam wrażenie, że teraz dojrzałam i stąd problem-jego zachowanie jest dla mnie nie do pojęcia, nie ma jednej rzeczy, którą bym w nim lubiła, która by mi odpowiadała, to jest maksymalnie nie dojrzały i nieodpowiedzialny 26-letni mężczyzna-może bardziej samiec, bo uważam, że mężczyźnie pewne zachowania nie przystoją... On ciągle mówi, że się nie zmieni, bo taki jest i koniec, to chwilke... że co... nigdy nie dorośnie?? zawsze będzie taki leniwy, będzie szukał wymówek, kumplował się z nastoletnimi chłopaczkami i pił z nimi piwko przed strzelanką na komputerze? nie będzie zarabiał pieniędzy, nie będzie mi w niczym pomagał... tak się zachowuje mężczyzna? mam za sobą 7 miesięcy nerwowej ciąży, dzień w dzień szarpanina z jego osobowością, ja potrzebuję teraz świadomości, że jestem bezpieczna, że ktoś sie mną opiekuje, że jutro będzie dobry dzień, tymczasem jestem zaharowana, brak mi godzin w dobie, bo muszę gotować, prać, sprzątać, zarabiać pieniądze, jak się coś w domu zepsuje, to sama muszę naprawić... z nim nie mozna poważnie porozmawiać, bo jego moje problemy bawią, a jeśli robie się wybuchowa,b o ileż można w sobie trzymac takie pokłady gniewu, to mnie obraża i też nie ma rozmowy, wjeżdżanie na ambicję nie pomaga... jak chce żeby sie wyprowadził, bo w końcu mieszka u mnie-to nie słyszy co się do niego mówi, czasami jestem skłonna powiedzieć, że nienawidzę tego człowieka,za na pewno nie powiedziałabym, że go kocham... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Okropna sytuacja, współczuję Ci Fintifluszka.. Chyba niestety najlepiej będzie, kiedy zakończycie ten związek, sama mówisz, że nie czujesz do swojego partnera niczego pozytywnego.. Na pewno próbowałaś z nim rozmawiać, a mi się wydaje, że gdyby mu na Tobie bardzo zależało, to by się starał - przynajmniej żałował niektórych zachowań, ograniczył je i nie mówił, że zostanie taki jaki jest.. Wydaje mi się, że on potrzebuje matki, która mu będzie podawała obiadki a nie partnerki. A jeżeli tak jest to lepiej dla Ciebie i przyszłego dziecka, by nie miało "konkurenta" w domu, byś Ty nie musiała się dodatkowo zamęczać, dbając nie tylko o dziecko i siebie.. Może poszukaj pomocy u kogoś z rodziny? Brat, kuzyn? Może mogliby porozmawiać z Twoim partnerem..
Ale wydaje mi się, że błąd popełniłaś już dawno - gdy go poznałaś. Sama byłaś niedojrzała, a u niego pewnie podobała Ci się bezczelna pewność siebie, może nawet wulgarność? (tak mi się kojarzy picie piwa z kolegami) Niektóre zachowania rozumiem, ale nie przesadzajmy.. Mój M. mimo swoich osiemnastu lat jest bardzo dojrzały i to mnie wyjątkowo cieszy, mogę na niego liczyć i coraz bardziej to doceniam _________________
edytowany: 1 raz | przez egocentric | w dniu: 17-11-2007 20:11
|
|
|
|
|
|
|
|
fintifluszka , jesli dojrzalas do takiej decyzji, pewnie tez zdajesz sobie sprawe ze zazwyczaj takego typu faceta nie jest latwo z zycia sie "pozbyc" - nie wiem czy to urazona meska duma (z pewnoscia to nie z milosci) ale czesto kiedy juz mowisz stanowczo ze to koniec oni zaczynja: najpierw wariuja, potem czesto rozczujaja sie nad soba (nawet plakac potrafia czy nagle zaczynaja miec klopoty ze zdrowiem - w imie zasady wszystkie chwyty dozwolone) a jak to nic nie daje czasami zaczynaja uprzykrzac Ci zycie, nawet grozic...- bardzo przezywaja utrate "wladzy" nad swoimi(bylymi) partnerkami - nie mowie ze tak musi byc ale b. czesto jest - u mnie tak bylo.
Wiesz jakie jest moje zdanie na ten temat... i ze zmienic w nim nic nie zmiemisz...i wierze ze jest Ci b. ciezo szczegolnie teraz jak bedzie dziecko...
Ja bym dala mu ultimatum bardzo rygorystyczne - zadnych kumpli, picia, pomoc w domu itd -a jak nie to koniec - iltimatum ktorego oczywiscie nie spelni - ale jak tylko zrobi ten pierwszy falszywy krok to bylabym bardzo bardzo konsekwetna, wymienilabym zamki w drzwiach i wystawila walizki przed drzwi...i nic nie tlumaczyla, czy dyskutowala... no i starala sie nie byc przez pierwsze dni sama w domu - bo jak pisalam - zazwaczaj wtedy im uczucie czy moze raczej zlosc, urazona duma do glowy uderza...no i obojetnie co, obojetnie - stalabym juz wtedy murem przy swojej decyzji- nieodwolalnie.
Wiem ze latwo sie tak pisze i daje rady ale Fintifluszka wedlug mnie zakonczenie tego - jak trudne by to nie bylo to jedyne jedyne wyjscie. I moze teraz wyglada na prawie nie mozliwe bo to i tamto... ale jest mozliwe i im wszesniej tym lepiej! Wierze w Ciebie i szkoda marmowac swojege i swojego dziecka zycia, szkoda kazdego dnia - a kazdy koniec jest czegos nowego poczatkiem...ja mam dzis wspanialego meza! pozdrawiam goraco
edytowany: 2 razy | przez red" | ostatnio w dniu: 18-11-2007 8:38
|
|
|
|
|
|
|
|
fintifluszka przeczytałam Twój post i powiem Ci szczerze ze po czesci znam taka sytuacjie. Ona nie dotyczy mojej osoby, lecz mojej przyjaciółki, ale chciałam Ci nakreslic te sytuacje...
Mianowicie ponad dwa lata temu po 4 latach bycia ze soba, moja przyjaciółka od jakiegos czasu zyła w ciagłej kłótni i niedogadaniu sie ze swoim chłopakiem. ciagle miedzy nimi cos było nie tak. Trwało to jakies cztery -pięci miesiecy. W końcu kiedy ona sie zdecydowała przerwac to wszystko i zerwac z nim definitywnie znajomosc okazało sie ze zaszła z nim w ciazy Było to dla niej wielkim szokiem... ale mimo wszystko postanowiła ze urodzi to dziecko Skontaktowała sie z tym chłopakiem zeby mu oznajmic ze zostanie tatusiem, a on odpowiedział jej na to ze teraz nie ma czasu na tekie "rzeczy" bo własnie nastepnego dnia jedzie z kolegami nad MORZE... I ze jak wróci to wtedy z nia porozmawia... Tak tez sie stało, ale co ona przeszła przez te wszystkie miesiace...
Odzywał sie do niej czesto i raz mówił ze tak byc nie moze, ze musza byc razem , bo on ja kocha. a kkolejnym razem mówił ze nie moze z nia byc, ze nie chce.. Ona przez ponad siedem miesiacy ciazy co drugi dzień dowiadywała sie ze on ja ma w ..dupie
Ile ona sie wypłakała, bo ilez to mozna zyc w takiej niepewnosci... Kiedy zblizył sie termin porodu to nawet cały dzień przesiedział w szpitalu i w nerwach czekał na swoje dziecko, ale nastepnego dnia juz nie przyszedł w odwiedziny.. Ja z moja druga przyjaciółka czesciej do niej zagladalismy anizeli on
PO porodzie od czasu do czasu przyjezdzał na widzenia, ale zabolało go to ze jego dziecko nie miało jego nazwiska, lecz matki.. i zaczeły sie schody, w wyniku tego nie chciał jej płacic alimentów... ona poszła do sadu...
teraz jest juz w miare, przynajmniej sie nie kłóca, ale nadal boli go to ze jego córka nie chce sie z nim bawic... ze traktuje go jako obcego człowieka...
Dopiero teraz (byc moze) chłopak sobie zdał sprawe co stracił. Bo moja przyjaciłoka stwierdziła ze iwystarczajaco sie wycierpiała....
facetom czasami potrzebny jest porzadny KOP, ale w odpowiednim momencie, zeby nie było za pózno...
Ja ci zycze tego aby sie wszystko wyjasniło... _________________
edytowany: 1 raz | przez learta | w dniu: 18-11-2007 10:09
|
|
|
|
|
|
|
|
Fintifluszka- jeśli miałam dać Tobie radę-to jak najszybciej zakończ ten związek. Nie jesteście jeszcze małżeństwem, więc nie macie żadnych zobowiązań wobec siebie. A ciąża wcale nie przesądza o tym, abyś musiała układać z nim swoje życie.
Ja przed ślubem nie miałam żadnych problemóe z moim obecnym męże.
Było pięknie, dlatego całkiem w 100 % pewności wyszłam za niego.
Wiedziałam, że to tem mężczyzna. Zresztą to była miłość od pierwszego wejrzenia. Dlaczego teraz tak nie ma? Ach..., żal.
Odnośnie decyzji mojego męża dotyczące drugiego dziecka - to względy finansowe i przejściowe problemy z pracą nie mają na to żadnego wpływu.
Ale ta praca za garnicą, przyczyniła się do tego, że on odzwyczaił się od wspólnego mieszkania. Byłam slepa, że tego nie widziałam.
|
|
|
|
|
|
|
|
Cytat: |
facetom czasami potrzebny jest porzadny KOP, ale w odpowiednim momencie, zeby nie było za pózno... |
Ja się z tym zgadzam:)) Może nie koniecznie wszystkim ale są takie typy, że innej rady nie ma. I jak wyżej dziewczyny piszą ja też radzę Ci go zostawić dla dobra Twojego i Twojego dziecka. Może spotkasz kogoś kto będzie Cię naprawde kochał i dziecko. A sposób na pozbycie się go z domu napewno znajdziesz. A ten z wystawieniem walizek wcale nie jest taki zły)trzymam kciuki za pozytywne (dla Ciebie) rozwiązanie tej sprawy.[/quote]
edytowany: 4 razy | przez gonia911 | ostatnio w dniu: 19-11-2007 9:18
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Uogólniłaś i to bardzo...Żaba... a z Twoją babcią się nie zgodzę, no chyba, że to się tyczyło Twojego, konkretnego Faceta...bo jeżeli ogółu to BZDURA!
Poza tym "widziały gały co brały"...i jak ktoś się godzi na to "nieprzejmowanie" to niech potem nie narzeka...
Mój G. jest zupełnie inny... nie jest ideałem, ma swoje wady (ja też mam ich wiele) ale mną się akuratnie przejmuje i to bardzo, nie muszę płakać po kątach, a już na pewno nie szukam w necie przyczyny jego złego humoru Na to mam inny sposób... ten o którym zawsze piszę
Poza tym znam związki, gdzie to kobieta jest tą olewającą stroną i w gorszej sytuacji jest mężczyzna... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 19-11-2007 12:28
|
|
|
|
|
|
|
|
Powiedzenie "widziały gał co brały" całkowicie w tej okrutnej sytuacji mnie rozbawiło. Bo mój nim jeszcze nie był moim mężem, tez nie dawał mi powodów do płaczu. Było tak pięknie i ogólnie fajnie. A teraz co jest? Masakra.
A co do tego, że powiedziała babcia Zaby- to się zgodzę. Mój mąż wcale sie teraz nie martwi, tym że się przejmuję, nie robi to na nim wrażenia, więc stworzę sobie swój świat, żeby mi się lepiej zyło.
|
|
|
|
|
|
|
|
CattiBrie zobaczysz co się zacznie dziać jak zamieszkacie razem kto będzie prowadził dom itd teraz jest wszystko pięknie i gładziutko rozmowy itd z czasem gdy pojawia sie poważniejsze problemy zobaczysz co to mężczyzna i każdy jest taki prędzej czy później pogadamy za kilka lat zycie to nie bajka _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak sobie przeczytałam swoje dzisiejsze wypowiedzi i przeraziłam się. Sorry za byki i przejęzyczenia. Ale jestem jakaś dzisiaj rozkojarzona.
|
|
|
|
|
|