|
|
|
|
|
|
to wszystko nie jest takie proste mój narzeczony też ciagle jest za granicą często do mnie dzwoni a ja ciągle pisze smsy ale to nie jest taki zwykły związek trzeba mieć mnóstwo miłości cierpliwości dla drugiego człowieka ja sie wściekam że on tam jest on się wścieka że ja nie rozumie po co on tam jest do tego codzienne problemy fochy to nie tak jek większość z was mężuś pod nosem można usiąść porozmawiać wszystko sobie wyjaśnić to inne trudne życie dla obu stron _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Gdyby ten mój mąż pokazał przed ślubem swój charakterek, to napewno nie byłabym jego żoną. 3 lata chodzenia, 6 lat po ślubie. Po 9 latach znajomości nastąpił pierszy, a b.poważny kryzys.
|
|
|
|
|
|
|
|
Natka...a może napisz do niego list...?? Taki szczery i ciepły...co Cię boli i dlaczego, że go kochasz, tęknisz jak go nie... Nie zarzuty, ale wyjaśnienie... może jak przeczyta, zastanowi się to coś w nim drgnie... Ale niech zrobi to bez Ciebie zerkającej przez ramie...Spróbuj...
Żaba, związek na odleglość nie jest usprawiedliwienie dla braku umiejętności Rozmawiania...(nie gadania, mówienia, słychania) ale ROZMAWIANIA... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
On o tym wszystkim wie,co ja do niego czuję. Zresztą juz nie będę miała okazji napisać do niego,bo on czyta moje kartki pod moją nieobecnością, kiedy jestem w pracy. W dodatku on chyba jutro wyjeżdza, a ja jutro nie pracuję. Nie będę mu się narzucać, pozostawiam sprawy w martwym miejscu.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja na Twoim miejscu jednak napisałabym ten list... i włożyła mu np do walizki, niech sobie tam to przeczyta...No ale jak uważasz.. _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzięki CattiBrie- dzięki za radę, ale mi się już nie chcę. On mnie zranił, poniżył i ja pierwsza mam się przed płaszczyć? Nie jestem dumna, ale mnie już to jego nieodzywanie zmęczyło. On widzi, jak mi jest ciężko w tej sytacji.
|
|
|
|
|
|
|
|
NATKA, sorry ze pytam ale ile lat ma Twoj maz. Wiesz im dosc czesto w roznym wieku "palma odbija". Kolo 20-stki sie popisuja, kolo 30-stki okazuje sie nagle ze sa niewystarczajaco dojrzali..., kolo 40-stki ze moze czegos innego od zycia chcieli niz to co maja...itd. Zgadzam sie z Toba ze zycie jest jedno i po co sobie je wzajemnie marnowac. Ja bym sie mocno zastanowila czy jest rzeczywiscie o co walczyc bo wygranie jednej bitwy nie oznacza wygrania calej wojny - i czasami trwajac w czyms na sile mozna reszte zycia przegrac...sorry ale takie jest moje zdanie. Sa tez na tym swiecie zupelnie inni mezczyzni... A druga sprawa to poza oczywiscie klopotami z praca Twojego meza (co moze rzeczywiscie miec duzy wplyw- nawet na jego obecny stosunek do posiadania drugiego dziecka... np. moze boi sie o prace, jest sfrustrowany a drugie dziecko to rowniez dodatkowe fundusze..moze tez czuje ze nie spelnia sie jako glowny zywiciel rodziny - moze tez tak byc)ale moze tez byc ze jest cos lub ktos inny. Ja nie pisze tego aby Cie dolowac, nie wiem jak jest ale Ty powinnas myslec o swoim zyciu i zanim pojdziesz w boj zastanowic sie czy rzeczywiscie jest cos do wygrania... pozdrawiam
ZABA23 z tego co piszesz , wiem ze go kochasz ale wyglada na to ze Twoj wybrany wyraznie "ustawia " sobie przyszla zone a po slubie to uwazam "latwego zycia" nie bedziesz miala. Sorry, ale Ty patrzysz na niego chyba przez mocno zamglone uczuciem okulary...
edytowany: 2 razy | przez red" | ostatnio w dniu: 16-11-2007 15:13
|
|
|
|
|
|
|
|
Cze natko mam podobny problem jak Ty,moj przyszly M kiedy ja chce z nim porozmawiac twierdzi ze on nie widzi zadnych problemow.Prawda jest ze kiedy facet nie mógł sie dogadac ze swoja matka i dochodzilo miedzy nimi do spięć to bedzie prawdopodobnie tez tak traktowal żone,w w moim przypadku tak jest juz próbuje ale ja sie nie daje walcze z tym bo nie pozwole zeby mnie ignorowal i lekcewazyl skoro chce ze mna byc!Jestem z natury spokojna ale kiedy zle sie dzieje to nalezy o tym pogadac i dojsc do porozumienia i to nie w ten sposób ze to zawsze my musimy odpuszczac i bedzie tak jak on chce tylko tez musimy postawic na swoim.Nie poddawaj sie musi wiedziec ze nie odpuscisz i jestem pewna ze wkoncu ulegnie.Pozdrawiam trzymaj sie cieplutko
|
|
|
|
|
|
|
|
jedno wyjasnienie- ja nie mowie zeby sobie "odpuszczac" ale raczej ze moze lepiej bedzie sobie jego calkiem odpuscic...ja bym z takim czlowikiem zycia sobie nie trula - to oczywiscie moze zdanie. Dla mnie taki brak szacunku, lekcewazenie ... - to nie ma oczym mowic - nie wierze ze takich ludzi nagle oswieci.
married_1982 - powinnas swojemu mezowi teraz przy jakiejs okazji nabaknac:" ach kochanie, wlasciwie to moze i dobrze ze nic teraz w pracy nie jesz, bo wiesz, troszke Ci sie przytylo ostatnio i dobrze byloby cos nie cos zrzucic..." - - serio, polecam sprobowac!!!
edytowany: 4 razy | przez red" | ostatnio w dniu: 16-11-2007 17:21
|
|
|
|
|
|
|
|
ja sobie nie wyobrażam związku na odległość nie chce nikogo urazić, bo różnie w życiu bywa, czasem po prostu mężczyzna musi wyjechać za granice czy gdzieś indziej do pracy, ale ja bym nie pozwoliła mężowi wyjechać samemu, rodzina powinna być razem, albo razem wyjechać albo siedzieć w Polsce, może łatwo mi tak mówić, bo nam się poszczęściło i obydwoje mamy dobrze płatne prace w Polsce z czego bardzo się cieszę, bo nie chciałabym mieszkać gdzie indziej
edit: Natka, współczuję Ci bo wyjazd bez pożegnania to naprawdę przykra sprawa, trzymam kciuki aby tak nie było... _________________
edytowany: 1 raz | przez kangurek | w dniu: 16-11-2007 17:51
|
|
|
|
|
|
|
|
Podpisuję się pod red i kangurka.
Gdyby mój mąż był taki jak opisujecie nie była bym z nim
Łatwo mi pisac bo mam dobrze mój mąż ma dobrze płatną pracę, ja jestem z dziecmi w domu, a poza sobą życia nie wiedzimy
Nie warto się męczyc dla zasady, bo kocham, bo nie mogę odejśc, nie dam rady itp. nie prawda dasz radę tylko nie wiesz o tym
I jak ktoś napisał ja też nie wierzę w nagłą zmianę człowieka bo takiej nie ma _________________ Lubię tu wracac!
edytowany: 1 raz | przez abizelka | w dniu: 17-11-2007 7:28
|
|