|
Okazuje się jednak, że smak jest naszą ostatnią linią obrony – najpierw wykorzystujemy wszystkie pozostałe zmysły – i to one wpływają na to, jak postrzegamy różne smaki. Najpierw oglądamy jedzenie i decydujemy, czy ma ono „odpowiedni” kolor. Następnie je dotykamy – czy jest sztywne i elastyczne, czy miękkie? Dotykając, nasłuchujemy uważnie, jaki dźwięk wydaje przy łamaniu – czy jest chrupkie, czy a może miękkie? Kolejnym krokiem jest wąchanie – dokładnie sprawdzamy, czy odczuwamy jakieś niemiłe zapachy. Te wszystkie wrażenia dają nam wstępną informację o tym, czego się możemy spodziewać po zjedzeniu danej potrawy. Wszystkie te bardzo złożone informacje interpretowane są jako “aromat”, odczuwany poprzez smaki w naszych ustach.
Nasz węch jest znacznie bardziej wrażliwy i czuły od zmysłu smaku. Receptory za pomocą których wyczuwamy aromaty zlokalizowane są w polu węchowym, które znajduje się w głębi jamy nosowej. We wnętrzu pola węchowego znajduje się ponad 700 różnych typów receptorów, które pozwalają nam na rozróżnianie milionów różnych molekuł. Nic dziwnego, że kiperzy rozpoczynają degustację wina od jego wąchania – ich nosy są “dostrojone” do szerokiego wachlarza aromatów, które informują o odmianie winnej latorośli, regionie, itp. Jednak sposób, w jaki wykorzystujemy te informacje w znacznej zamierzy zależy od innych zmysłów. Na przykład, przy smakowaniu wina, duży wpływ na nasze wrażenia wywiera jego kolor. Niedawno przeprowadzony został eksperyment, w którym kilku wybitnych kiperów poproszono o spróbowanie sześciu białych win i opisanie ich aromatu. Opisali swoje odczucia używając takich określeń jak “odświeżające”, “truskawkowe” i “cytrusowe”, podkreślających najważniejsze nuty danego aromatu – słowa te są często używane do opisu białych win. Następnie poproszono ich o identyfikację szczepu i regionu – niektórzy byli nawet w stanie określić dokładnie lokalizację winnicy i rocznik.
|