|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Kochanka, czy zakochana kobieta?
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
no tylko najlepsze jest w tym wszystkim ze i maz(byly ) i jeszcze inny kolega (z ktorym znam sie od 15 lat i zabiegal ale troche malo skutecznie rowniez o moje wzgledy ; ale jakos mi sie do zycia z nim nie spieszy i spieszyc nie bedzie bo jakby tu powiedziec wiem o nim troche i swoja droga ,,przegapil swoj dobry czas )) maja ogromny zal ze to wina tego trzeciego itd itd . ja uwazam ze dobrze ze sie tak stalo bo teraz jestem BARDZO szczesliwa.racja inna troche sytuacja . tez nie bylam w takiej sytuacji zeby rozwalac innemu facetowi malzenstwo wiec jakos to inaczej wyglada.pozdrawiam cieplutko _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
chciałam tyle napisać, a jednak sie powstrzymam...
nie ma tu prostych prawd
wiem jedno - mężczyźni często mają zonę od której nie odchodzą
i kochankę z którą są może nawet bardziej blisko, ale ktora jest tylko dodatkiem do ich życia
robia to zwyczajnie z wygody!
2w1 - tu prawa i obowiązki, tam przyjemnośc
wygodnictwo! nic więcej... _________________ Pozdrawiam wesoło i z wdziękiem;-))
|
|
|
|
|
|
|
|
ja tez moglabym wiele napisac na ten temat. Uwazam ze nic nie jest jednoznaczne i proste do osadzenia. Latwiej wydawac sady na sprawy na ktore patrzymy z boku - to czarne- to biale. Jak sami czegos doswiadczamy to juz nie jestesmy tak jednoznaczni i dwu kolorowi w osadach... fintifluszka z taka zazartoscia tu piszesz a w sprawie zdrady i wybaczenia to juz... "serce nie sluga" i nie widac tego zaru w walce o moralnosc. Nie znaczy to ze ja popieram takie zwiazki, wiem tylko ze nie jest to takie proste i wspolczuje kobietom w nich uwiklanym. Dla mnie zwiazwk bez szacunku nie ma racji bytu a jak szanowac kogos kto zyje w klamstwie - czy on oklamuje zone czy kochanke - to swiadczy o jego charakterze. Ja bym takiego czlowieka nie mogla szanowac.
i jeszcze jedna dygresja: nie rozumiem czemu wiele kobiet uwaza ze na ich bezbronnych, niewinnych, zaobraczkowanych mezczyzn czyhaja kobiety wampy - probujace odbierac "czyjes grabki" i pragnace niszczyc dobrze funkcjonujace gniazda rodzinne... -kobiety, ktorym pozniej nalezy "wydlubywac oczy". Moze i tak sie zdarza ale czy czesciej nie ci mezczyzni rozpoczynaja te niebezpieczne zwiazki, nie chwalac sie zawsze od poczatku istnieniem zony czy dziewczyny, badz mydlac oczy sloganami: ze ich staly zwiazek to istnieje tylko na papierze itp.... Moze latwiaj wierzyc w szczerosc i naiwnosc naszycz mezow ale ja bym z wydlubywaniem oczu (jesli juz, choc to zupelnie nie w moim stylu) rozpoczela od niego a nie od nej.
|
|
|
|
|
|
|
|
no kazdy przypadek jest inny _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
wręcz przeciwnie,zgadzam sie z Tobą Red-uważam, że to własnie faceci są prowokatorami takich zajśc i kłamcami na dodatek przeważnie-a propos gadki, że jego związek funkcjonuje na papierze... ale to my kobiety jesteśmy z natury czulsze i bardziej rozwinięte emocjonalnie-dlatego nie wolno nam kierować sie tylko i wyłacznie swoim interesem i wygodą-jak zwykle robią to samce, a skoro poruszasz tu temat zdrady i mojej o niej opinii, to powinnaś tu zauważyć prawidłowość a nie sprzeczność "serce nie sługa" gdy kocham SWOJEGO mężczyznę i jestem w stanie mu wszystko wybaczyć-nawet zdradę z TĄ właśnie trzecią w naszym związku, która odważyła się dolać oliwy do ognia i zabierać MOJE grabki i tak powtórze to raz jeszcze, bo przeżyłam to raz boleśnie, a wiele razy musiałam się przed takimi "wampirami" bronić i byc może dlatego się wybroniłam, bo WYDRAPAŁABYM oczy i sycze jak kot i ostrze pazurki gdy czuje takie zagrożenie...
Nie uważam, że nie istnieją inne przypadki-na przykład to co spotkało Sarvi... ale zdecydowanie częściej można komuś zniszczyć życie niż sprawic by było lepsze... _________________
edytowany: 1 raz | przez fintifluszka | w dniu: 16-03-2007 10:17
|
|
|
|
|
|
|
|
A czy nie majac wczesniej takich doswiadczen i rozmawiajac czysto teoretycznie na temat zdrady w zwiazku, Twoje podlady nie byly by badziej radykalne co do kwestii moralnych i wybaczenia takiej sytulacji? Kazdy przypadek jest wyjatkowy, niejednoznaczym itd ale jest taki subiektywny tylko dla osob bezposrednio w nim uwiklanych - z boku, wszystko jest, badz wydaje sie klarowniejsze - dobre lub zle.
A wracajac do tematu forum - czy nazwac kochanka czy zakochana - jesli to jest zwiazek w takiej konfiguracji permanetny - powiedzmy conajmniej kikla miesiecy trwajacy - no to sorry ale ja bym byla nie za kochanka czy za zakochana ale za NAIWNA(delikatnie mowiac zeby nie napisac GLUPIA). Jesli on kocha a nie chce podjac decyzji..., oszukuje, krzywdzi i potrafi z tym zyc, to sorry ale dla mnie to jakas pomylka . Jesli naprawde nie moze zerwac z przeszloscia bo to i tamto, to powinien zerwac i ta trzecia bo niszczy jej zycie a to tez nie jest dla mnie milosc. No wiec ja stawiam na NAIWNA/GLUPIA - i szczescia zadna miara tu nie widze. SORRY
co do zwalania na pewien niedorozwuj emocjonalny mezczyzn - to moj maz jest wpelni rozwiniety i raczej staram sie otaczac takimi osobnikami wiec w moim przypadku nie maja oni zadnej tarfy ulgowej i w pelni musza ponosic konsekwencje swojego dzialania.
ale fintifluszka ma racje- niedorozwoje wsrod mezczyzn sie zdarzaja i to dosc czesto. Ja wlasnie dzieki takiemu jednemu "niedorozwojowi" sprzed kilku lat moge zabierac dzis glos w tym i kilku innych tematach dotyczacych relacji...(mial szeroki niedorozwoj )
Jednego jestem pewna - szkoda zycia na takie "meskie niedorozwoje"!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
No może się trafiają...ale czy dość często?... nie wiem... Mam szczęście, bo większość facetów których mam obok siebie do tej grupy się zdecydowanie nie zalicza... Choć kiedyś jeden taki ewenement tez mi się przytrafił... ale o nim szkoda gadać...temat rzeka, a zarazem nie wart komentarza hehe _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Red, nie wiem czy w tamtym temacie czy w innym, ale pisałam własnie o tym, że zostałam zdradzona i wybaczyłam... wiele lat temu zresztą-a propo niedorozwoju męskiego, cierpiałam bardzo, ale jestem dalej z tym samym mężczyzną... naprawił się bardzo, choć ostatnio dopiero co kilka tygodni temu zażegnany kryzys również dał mi popalić-ja popełniłam błąd (ot niespodzianka dla mojego faceta-ja równiez jestem człowiekiem) a On zanim przemyślał i wybaczył, zmuszał mnie do "syczenia i ostrzenia pazurków" jesli wypowiadam sie w temacie, w którym nie mam doswiadczeń praktycznych, to raczej sie tak nie emocjonuje i staram sie nie rozpisywać... Mój 7 letni związek był obfity w niespodzianki- w pozytywnym i negatywnym tego słowa znaczeniu... mimo, że wciąż jestem z tym samym mężczyzną, to mam za sobą wiele nieprzespanych i niekiedy przepłakanych nocy, bo na ogół jest idealnie, już od 5-6 lat, ale bywa tak, że komuś noga sie powinie... wtedy trzeba sobie radzić z codziennością, nauczyło mnie to pokory, wybaczania, a także konserwatywnego spojrzenia na pewne kwestie ot naprzykład takie jak ból, gdy zakochana kobieta próbuje rozbic twój związek, a Twój facet drapie sie po głowie mamrocząc, że kocha, że nie zdradził, że tamta nic nie znaczy i że co on poradzi że się zakochała kobieta chcąca się tak wbić na gapę powinna się zastanowić czy łatwiej jest pogodzic się z tym, że mężczyzna, któremu poświęciło się 3,5 ,10 lat lub wręcz połowę swojego życia zakochał się, czy ma po prostu seks-romans i wówczas oddać go tej drugiej opuścić uszy i próbować żyć dalej, czy może łatwiej jest odwrócić się na pięcie gdy dowiadujemy się, że mężczyzna który nam wpadł w oko, którego dopiero co poznałyśmy, nie wiemy czy dłubie w nosie, czy siorbie zupę, czy sprząta po sobie skarpetki, ma juz kobietę... Kurcze, w końcu może być tak, że rozwale komuś całe życie, zamieszkam z tym facetem i nagle sie okaże po roku, że nie mogę znieść tego, że chrapie w nocy, a rozbiłam związek w którym kobieta to wszystko zaakceptowała i po prostu go kochała... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Flintfluszka- piszesz bardzo mądrze.
Ja osobiście zgadzam się z tym , że każdy facet powinien mieć własny rozum i nawet gdyby kobieta mu w rozporek właziła, to powinien pamiętać czy ma żonę i czy ją kocha. Też raczej nie lubię się wypowiadać w tematach, o których nie mam pojęcia. A w tym temiacie akurat jestem zorientowana z każdej strony- i ze strony zdradzanej, zdradzającej i tej z którą zdradzono. Żadna z tych pozycji nie jest komfortowa...ale wiem jedno- podejmujemy pewne decyzje i powinniśmy liczyć się z konsekwencjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja tylko mysle ze nie zawsze okolicznosci sa tak jednoznaczne - przy czym uklad taki jest zdecydowanie szkodliwy i okrutny dla obu stron.
Po wlasnym przykladzie wiem (czego bym wczesniej nigdy nie powiedziala) ze za uczucia nie zawsze mozemy odpowiedac i czasami zupelnie niespodziewanie rodza sie w nas bardzo silnie -nie wiedzac czy on siapie zupe czy nie - wszystko wtedy jest "egal". U mnie tak bylo - na moje szczescie on nie byl w zwiazku. Ale to co czulam - to nie do opisania - nawet nie liczylo sie jak to sie skonczy... nic i nikt inny -to wspaniale uczucie ale i przerzajace. Ale jest takie uczucie - moze nie wszystkich dotyka ale jest. i nie trwa to dzien czy miesiac - u mnie od 6 lat - od pierwszego dnia. Nie znaczy to zeby rozbijac czyjes zycie - znaczy ze uczucia nie zawsze zaleza od naszej dobrej woli.
ja wiem fintifluszka ze niestety doswiadczylas zdrady ale chodzi mi o to ze prawdopodobnie nigdy nie bylas ta trzecia - ja wiem z pewnoscia bys nie chciala i zrobilawszystko by nie byc i bymajmniej nie zycze - ale mysle ze majac takie doswiadczenia tez poglady nie sa tak radykalne , tak ja Twoje poglady Twoich wlasnych przejsciach.
|
|
|
|
|
|
|
|
po prostu jest mi przykro, że ludzie robią sobie takie rzeczy... ja ostatnio próbowałam być przyjaciółką dla jednego z naszych znajomych-przechodził jakiś ciezki okres i twierdził, że rozmowa ze mną dobrze na niego działa-koleś jest 9 lat ode mmnie starszy, ma żone od lat trzech, ona obecnie jest w ciąży... generalnie myślałam, że wszystko jest ok, dopuki mi nie powiedział, że chyba się zakochał-we mnie... -szok- nie łatwo jest sie wykręcić z takiego układu, zwłaszcza gdy facet jest miły i tak na prawdę ciężko jest go odtrącić... musiałam sie później tłumaczyć jego żonie, która podobno cały czas była zazdrosna, przepraszać ją-ja tą kobietę bardzo szanuje-z resztą jest również starsza ode mnie prawie 10 lat... po czasie rozumiem jej zazdrośc-walę się w łeb, że do cholery (za przeproszeniem) ja też bym była zazdrosna! przez całą sprawę mój mężczyzna też poczuł się zraniony... wszystko poszło nie po mojej myśli, chociaż nie chciałam nikogo zranić... to głupie, bo podświadomie czułam jakieś przyciąganie do tego mężczyzny-może gdyby tak nie było to szybciej bym się zastanowiła nad tym jak to może wyglądać z boku, a już na pewno nad tym, że sprowokowałam rozkwit jego uczuć swoim zachowaniem, nie można przewidzieć wszystkiego-to oczywiste... ale trzeba ponosić odpowiedzialność za czyny i starać się sytuacje załagodzić w jak najmniej bolesny sposób-dla mnie to była nauczka, wiadomo, że nie można sie odciąc od świata, ale wiem na pewno, że gdy w gre wchodzą uczucia-wówczas należy sie zdystansować, żeby nie popełnić błędu i kogoś nie zranić _________________
|
|
|
|
|
|