|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Teściowa
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja mieszkam z moim mężczyzną w moim domu rodzinnym...z mamusią, ona za nim nie przepada, ale da się wytrzymać-nie jest tak najgorzej, moja teściowa jest fajna, ale myślę, że mogłabym zmienić zdanie gdybym musiała z nia mieszkać.... to zawsze wszystko zmienia _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
hej dziewczyny! ja moge juz cos powiedziec, bo z tesciowa swoja znam sie od 11 lat. i mieszkalam z nia rok po slubie.pierwsza najwazniejsza rzecz jest taka, jezeli obje nie bedziecie chcialay sie dogadac, to nic z tego nie wyjdzie. to, jak ze soba rozmawiacie, jak siebie sluchacie to zalezy tylko od was. ja nie moge narzekac na swoja tesciowa. to wrecz moja serdeczna przyjaciolka. najlepsza, jaka mam. i bylo tak w sumie od poczatku. zawsze jestesmy ze soba szczere. zawsze moge na nia liczyc, w kazdej sprawie. kiedys nawet razem pracowalysmy i tez w pracy bylo ok. ja jestesm bardzo zadowolona i nigdy nie zamienilambym na inna. jak mieszkalysmy razem, to na samym poczatku ustalilysmy zasady i nie bylo zgrzytow. przede wszystkim nie mialysmy wspolnego "garnka". i to zaproponowalam ja. owszem bylo ciasno. bo mielismy dla siebie maly pokiok, ale nie mielismy wyjscia. ale zgodze sie , ze mlode malzenstwa, czy pary, powinny mieszkac osobno.tak jest najlepiej dla wszystkich.
dziewczyny, sprobujcie sie dogadac i nie nastawiac od razu na kleske. mi sie udalo, moze i ktorejs z was sie uda. tesciowe wcale nie musza byc zołzy, to kwestia waszego i ich nastawienia.
powodzenia dla przyszlych wspollokatorek z tesciowa!
|
|
|
|
|
|
|
|
Oj,temat Teściowa ma powodzenie
|
|
|
|
|
|
|
|
Bo to Bogusławo temat rzeka
O teściowych, oczywiście nie uogólniam że o wszystkich, moznaby czasem książkę pisać
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak kiki prawda co piszesz,więc ja nie będe chyba drapac tego tematu.Nie chce mi się.Po co ma jeszcze z pięc stron doleciec.
|
|
|
|
|
|
|
|
jA narazie mieszkam z moimi rodzicami,wow dobrze ze niemieszkamy u teściowej hihi
|
|
|
|
|
|
|
|
Witaj,Kiki!
Widzę, że znalazłam bratnią duszę! Mam dokładnie taką samą teściową jak Ty! Nie tylko gderliwa, złośliwa i wszystkowiedząca najlepiej, ale do tego jeszcze zazdrości nam wszystkiego! Ona nie potrafi cieszyć się szczęściem syna (jedynaka zresztą). Mam 39 lat (a teściowa 55, więc wydawałoby się, że znajdziemy wspólny język, ale nie...), po ślubie jestem niecałe 3 lata a juz zdążyłam nasłuchać się takich epitetów na swój temat, że niejedna synowa zerwałaby pewnie jakiekolwiek kontakty z taka kobietą... Ale mnie jest szkoda męża i córci - w końcu to jej dziadkowie. Poza tym na szczęście dzieli nas ok. 100 km, więc nie widujemy się za często. A te 3 dni "u babci" jakoś można przeżyć. Sam mąż zresztą uważa, że dłużej nie ma co, bo może być "niebezpiecznie". Mam taką naturę, że nie umiem się długo gniewać i wiele rzeczy puszczam koło ucha, ale kiedy słyszę pod swoim adresem, że jestem starą dziwaczką, wredną suką, która dorabia się za ich pieniądze (a prawdę mówiąc nawet na ślub nie dostaliśmy od nich prezentu! Zapłacili za alkohol, obrączki i garnitur męża i uważali, że wystarczy - a my wcale nie prosiliśmy, bo stać nas było, żeby samemu przygotować wesele - od moich rodziców dostaliśmy w prezencie garaż). Zresztą oboje byliśmy juz na swoim i nie potrzebowaliśmy specjalnej pomocy rodziców (chyba jedynie w sprawach organizacyjnych). Nie chcę mówić, że jestem aniołem, ale jak dotąd nie mam zaciekłych wrogów, z nikim się nie skłóciłam i jestem ogólnie lubiana, natomiast moja teściowa skłócowna jest ze wszystkimi - nawet z rodziną swojego męża, która mieszka 2 ulice dalej niż oni. Gdybym miała inny charakter - skłóciłaby się również z nami Wszystko jest dobrze, gdy ona jest gwiazdą w centrum zainteresowania, w przeciwnym wypadku - wytyka wszystkie niedoskonałości, wady i cokolwiek, żeby tylko dogryźć każdemu. Tak było na ślubie, podczas chrzcin córci, na roczku Asi ... Potrfiła wyzwać nawet moją mamę, która niczego złego jej nie zrobiła... Szkoda mi tej kobiety, ale najgorsze jest to, że ona tego zupełnie nie widzi i nie daje sobie pomóc. Ja mam nadzieję, że w przyszłości nie będę taką teściową - zrobię wszystko co w mojej mocy, by mieć dobry kontakt z zięciami (bo w czerwcu będziemy mieć drugą córeczkę!) Pozdrawiam Cię i wszystki dziewczyny, które nie mają lekko z teściowymi! Te pozostałe również! Pa.
|
|
|
|
|
|
|
|
Oj, ja się boję, co będzie z teściową kiedyś na naszym ślubie, o ile w ogóle przyjdzie...
Wiem jak jest z żoną najstarszego brata J. i jak się zrobiło z dziewczyną średniego brata (jej pupilką), kiedy się okazało, że się zaręczyli (po tym jak jej to ogłosili przestała się do nich odzywać, mimo, że średni brat J. mieszka razem z nią)...
Więc mi pewnie wytnie jakiś numer, bo w momencie, kiedy zamieszkałam razem z J. stałam się winna (jak wyżej wymienione 'synowe') wszystkich kataklizmów na świecie, wojen, głodu, dziury ozonowej i oczywiście każdej wady każdego człowieka, ale boję się żeby jakichś cyrków mojej rodzinie nie zrobiła, bo oni są niestety bardzo wrażliwi na takie rzeczy...
W ogóle boimy się iść w wakacje na ślub brata J., bo nie wiemy, jak się w stosunku do nas zachowa...
Ostatnio miała urodziny, wysłaliśmy jej życzenia to J. dostał od niej jedynie sms'a o treści 'nie wysilaj się'... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
ja mieszkalam i mam nadzieje ze juz wiecej niebede musiala _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
nie ma to jak mieszkac samemu ja mieszkalam 6 lat i w prezencie dostałam nerwice zycze powodzenia _________________
edytowany: 1 raz | przez malinka26 | w dniu: 10-03-2008 18:04
|
|
|
|
|
|
|
|
JA JUŻ POWOLI WYSIADAM Nic mi w tym domu nie wolno ! Przed ślubem wszystko wyglądało dobrze, a teraz ?... czujecie, że ja nawel liści na podwórku nie moge pograbić !!! Jak cokolwiek chce zrobić, czy pomóc na ogródku, czy też te cholerne liście z orzecha pograbić, to moja teściowa zaczyna "śpiewać" - " ale po co, ty nie rób itd... Kiedyś teście pojechali do Lichenia na 3 dni, któregoś dnia była wichura i burza, więc następnego dnia do południa przed ich przyjazdem pograbiłam cały ogródek, pozamiatałam całe podwórko... jak wrócili, to był "śpiew" - " po co tys to grabiła, tyś sie tak nameczyła, ja bym to zrobiła, ale po co, po co, po co..." i przez kolenje 3 dni mi "śpiewała" - dziekuje ! Mnie osobiscie takie coś wkurza, bo albo tu mieszkam i robie coś przy domu, albo... nie wiem. Kiedyś myłam okna i jak zdejmowałam firany i to widziała, to mi mówiła, że mam to zostawić, że Michał czyli mój mąż to zrobi - chwila, takie rzeczy jak okna to chyba do baby należą, mąż ma swoje zajęcia przecież. Ciekawa jestem czy jak kiedyś jakaś ciotka sie zapyta teściowej, albo jej córka, czy im coś pomoge przy domu, to jaka będzie ch odpowiedź. O ile juz sie nie pytali, bo spójrzmy prawdzie w oczy, jak dziewczyna przychodzi mieszkać na dom, to przeważnie liczy sie na jej pomoc. Taką mamy niestety mentalność, tymbardziej, że ja nie przeszłam z bloków na dom, tylko z domu na dom. Kiedyś też chcętnie schodziłam do teściów na dół na śniadanie i na kawe - zniechęciałam się jak teściowa próbowała mi wyrwać puszke z gulaszem angielskim z ręki ( puszka była otwarta i o mało polców nie poprzecinałam). Innym razem byłam z teściową w sklepie, wzięłam jej siatki z zakupami żeby nieść nie musiała, to po chwili mi je z rąk zaczęła wyrywać, wykręcając przy tym palce. Powiem Wam dziewczyny, że cholerne źle się tu czuje, nic nie mogąc zrobić. Nie pracuje i siedze cały czas w domu, nawet na podwórko nie wychodze, bo czuje się skrępowana. Jedyną moją drogą jest sklep i kościół w niedziele, tak nie wychodze nigdzie. Moja teściowa jest taka, że jak jej sie coś powie, albo zwróci uwage, albo np. czegoś się od niej nie chce, to sie od razu obraża i co najgorsza płacze. Na okrągło piecze ciasta i nas dzieli ( co 3 dni ok. pół blachy ), pewnego dnia powiedziałam, że nie chce bo i tak tego nie zjemy, to sie obraziła i teraz jak coś upiecze to ani nie zaproponuje - no ale same powiedzcie - ileż można cista zjeść i to tego samego, przecież to sie obrzydnie. Ogólnie to jestem już znerwicowana i nie wiem jak mam sobie z tym radzić. Zaczęliśmy się z mężem starać o dziecko, ale teraz tak myśle, że trzeba to przerwać, bo my przy tym wszystkim też nie umiemy się dogadać, bo mój mąż w tym wszystkim widzi wiele mojej winy, tzn. że nie jest tylko po mojej stronie (a powinien być w każdej sytuacji bo tak nas na naukach przedślubnych uczyli). Dziecko mogło by wiele pokomplikować, bo jeśli sytuacja się nie zmieni, to przykro mi nawet o tym myśleć, ale nie widze dla nas jakiejś normalej przyszłości... _________________
edytowany: 4 razy | przez argennia | ostatnio w dniu: 07-11-2008 12:16
|
|
|
|
|
|