|
|
|
|
|
|
toxic a czy gdybym miała jakąkolwiek nadzieję to czy bym wychodziła za mąż za kogoś innego?
gagatka no ja cały czas słyszałam że mam coś z głową nie tak i że od razu powinnam iść do wariatkowa bo ja nie wiem co to miłość i nie kocham prawdziwie. Dziękuję za radę.
|
|
|
|
|
|
|
|
jazzzia-moze wyszlas z zalozenia,ze lepszy rydz niz nic?
Dlaczego sie dziwisz mojemu pytaniu,przeciez gdyby bylo to oczywiste to równie dobrze nie wyszlabys za mąż za chlopaka ktorego nie kochasz.......... _________________
bo męska rzecz-być daleko,a kobieca wiernie czekać............
|
|
|
|
|
|
|
|
Widać, że nie czytałaś tego co napisałam. Wyszłam za niego za mąż bo miałam dość robienia ze mnie wariatki, poniżania mnie i wmawiania mi że ja nie umiem kochać a moje miejsce jest w psychiatryku. Wszyscy wyszli z założenia że to co ja czuję miłością nie jest. On nie mógł już na to patrzeć. Więc poprosił mnie o rękę. Ludziom od razu mordy się zamknęły bo dla nich było po ich myśli, że teraz dopiero jestem naprawdę zakochana. Gdyby nie mąż to nmnie na tym świecie już by pewnie nie było...
|
|
|
|
|
|
|
|
Jazzia, a mam pytanko - może przeoczyłam czytając posty, dlaczego nie jesteś z osobą, którą kochasz? To była miłość nieodwzajemniona? _________________
edytowany: 1 raz | przez Kama75 | w dniu: 25-09-2008 16:56
|
|
|
|
|
|
|
|
Z bardzo prostego powodu - bo on mnie nie kocha.
|
|
|
|
|
|
|
|
Co do dziecka... To po prostu głupi pomysł. Decyzja o dziecku to żaden problem tylko co potem? Jeśli jazzia podchodziła by do tego jak to napisała Kama75 i dziecko traktowała by jako odrówcenie uwagi od ukochanego i by nie znalazła tego spełnienia to co potem? Dziecko do domu dziecka? Czy porzucenie i męża i dziecka? Wtedy to by była wyrodną kobietą...
Miłość rządzi się swoimi prawami...
"Miłość niespełniona zawsze jest najsilniejsza" - Stefan Kisielewski
I w tym cytacie jest mnóstwo prawdy. Niestety, prawdy. Bo takie uczucia trwają nie raz przez całe życie... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Oj, bardzo mi przykro
Zastanawiam się czy to nie jest przypadkiem trochę tak że owoc zakazany smakuje najlepiej? Nie wątpię ze ten mężczyzna, którego kochasz jest wspaniały, ale jego "wartość" wzrasta trochę dlatego, że jest nieosiągalny...? A mąż- mąż Cię mocno kocha i dla mnie jest to definicja ciut innej miłości: ustatkowana, pewna, "na lata", mniej wariacka...ale miłość.
Jazzia wydaje Ci się cały czas,że gdybyś była z facetem którego kochasz to Wasze wspólne życie byłoby bajką, w porównaniu z tym co masz...Ja sądzę, że mogłoby być gorzej, bo rzadko spotyka się tak cudownego faceta jak Ty masz. Nic Tobie nie pozostaje tylko tyle żebyś doceniła to co masz. Musisz sobie uświadomić, że tamten facet to tylko marzenie, że nigdy z nim nie będziesz... Zakochaj się na nowo w mężczyźnie który Cię poślubił...
Życzę szczęścia, bo to co napisałaś jest bardzo smutne
Genesis - przyznaję się do tego, że byłoby to złe podejście. Mam nauczkę, że należy posty czytać dwa razy ze zrozumieniem, bo można wdepnąć w niezłe bagno radząc komuś takie rzeczy:/ _________________
edytowany: 3 razy | przez Kama75 | ostatnio w dniu: 25-09-2008 17:39
|
|
|
|
|
|
|
|
Owoc zakazany? Nie wiem skąd w Was takie jakies dziwne przeświadczenia... To znaczy że moja miłość jest gorsza, wymyślona bo nie jestem z tym męzczyzną? Gdybym była z nim to moje uczucie było by prawdziwe? Nie wiem jak reszta ludzkości ale ja nie miałam wpływu na to kogo pokochałam... I podejrzewam że nikt sobie nie wybiera osoby w której się zakocha. I mam przez to rozumieć że skoro moje życie z chłopakiem którego kocham było by złe i nie kolorowe... To wasze życie przy osobach które kochacie jest wypełnione jedynie cierpieniem, bólem? Bo taki obraz związku z miłości kreujecie... Obraz związku który daję jedynie cierpienie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Kama tu nie chodzi o nauczki czy coś... Ale jej ludzie już raz źle doradzili, mozna by powiedzieć że wymusili na niej ślub z kimś bo dla nich się wydawało że ona nie kocha. Ślub jakoś mozna odkręcić, wziąć rozwód czy co ale dziecka się nie cofnie, nie wymaże z życia. Nikt nie ma żadnej pewności że dziecko było by cudownym środkiem na jej cierpienie. Zresztą tym cudownym środkiem miał być też inny chłopak, nowa miłość. A jak się okazuję tak się nie stało... Ja chyba tych wszystkich ludzi co tak doskonale radzą jak kto ma żyć to bym chyba na miejscu zatłukła. Nawet nie zdają sobie sprawy jak zwykłe gadanie moze krzywd narobić. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Jazzzia-przeczytalam bardzo uwaznie Twoj post.
Piszesz,ze wyszlas za mąż za przyjaciela,zeby zamknąć ludziom buzie,a teraz z wdziecznosci jemu nie chcesz odejsc od niego,bo zresztą łączy Was ślub(a nawet 2).
Tylko ze to nie średniowiecze,ze musimy ukladac sobie zycie pod kogos innego.Wiesz-nie zawsze trzeba w dowód wdzięcznosci komus oddawac rękę.
Piszesz,ze chlopak dla Ciebie zobil bardzo duzo-super!Masz prawdziwego przyjaciela,ale nie musisz sie czuc winna,ze wykorzystujesz go,jego dobroc,itd.Jezeli on akceptuje taką sytuacje,jest mu dobrze to spoko-on robi to takze dla siebie,jest szczęśliwy z Tobą,bo gdyby tak nie bylo,nie chcialby byc z Tobą-widocznie mu odpowiada takie malzenstwo.
Kiedys profesorka na socjologii powiedziala nam,ze najczęściej rozpadają sie małżenstwa zawarte wbrew sobie,kiedy np.chlopak porzuci dziewczyne,to ona wychodzi za mąż za innego,aby mu pokazac,ze jest wartosciową osobą,inny facet moze sie nią zauroczyc.I faktycznie-moja kolezanka po 7 letnim zwiazku zostala porzucona i szybko wyszla za mąż za innego-teraz są w trakcie rozwodu,jednak nie zawsze tak musi byc.
Moim zdaniem nie powinnas miec wyrzutów skoro szczerze rozmawiacie z mężem,on wie o Twoich uczuciach i mimo to akceptuje je,chce byc z Tobą-widocznie nalezysz do tego typu kobiet,od ktorych mężczyzni nie odchodzą mimo wszystko. _________________
bo męska rzecz-być daleko,a kobieca wiernie czekać............
|
|
|
|
|
|
|
|
Mogę zapewnić że tu nie chodzi aby pokazać ukochanemu że ja się cenie i że ktoś mnie chce... Tamten chłopak chyba nawet nie wie że jestem mężatką bo od znacznego czasu nie mam z nim kontaktu...
Wiem, że mam dobrego męża. Nigdy w to nie wątpiłam. Mogę z nim rozmawiać o wszystkim. Nigdy go też nie okłamałam. Ja juz taka jestem że nie umiem krzywdzić innych dla własnych zysków. Wahałam się przed ślubem, wiele nocy nie przespałam. Prosiłam go nawet aby odszedł, aby poszukał dziewczyny która go pokocha ze wzajemnością. On wiernie trwał i mówił że innej nie chce. I tak jest do dzisiaj. On to taki typ człowieka na wymarciu, dinozaur obyczajowy i zachowawczy...
|
|