|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
...Zazdrość...
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po pierwsze zadzieranie nosa i bycie pewną siebie to dwie różne rzeczy... To drugie jest jaknajbardziej wskazane.
Po drugie powinnaś zgłosić się po fachową pomoc... Sama chyba ciągle sie plączesz i plączesz coraz bardziej... To błędne koło...Pozwalasz się ranić i sama sobie zadajesz ból.
A po trzecie, to Ci się pewnie nie spodoba... Ciężko mi uwierzyć, że zapewnienia Twojego Chłopaka o miłości są szczere... Przykro mi, ale z tego co piszesz...Mam wrażenie, że po prostu Cię wykorzystuje..
Moim zdaniem, skoro nie masz w nim wsparcia(mało tego, on Cię jeszcze pogrąża) powinniście się rozstać...dla dobra związku,ale przede wszystkim Twojego. chociaż na czas, dopóki nie poradzisz sobie sama ze sobą...W takim stanie budowanie czegoś nie ma sensu... Moim zdaniem... Jesteś poraniona, rozbita, poświęcasz się...a potem mówisz,że cierpisz... Miłość nie na tym polega, żeby dawać sie świadomie ranić, bo ktoś twierdzi, że miał depresję, nie wiedział co robi, albo się za bardzo podniecił... Dziewczyno...Pewne rzeczy można wytłumaczyć... Ale nie to...Dla mnie to absurd, żeby ktoś kto rzekomo kocha tak się tłumaczył...!nie pozwalaj sobie na cos takiego...
Sama piszesz, że masz niewiele lat...17? 19? 20?... Na wiele rzeczy masz jeszcze czas, przeszłaś wiele i warto sobie najpierw uporządkować to co było, poradzić sobie z tym przeszłością ( np z pomocą psychologa) dopiero potem można próbowac zaczynać coś budować.
Jeżeli coś odebrałam nie tak, albo powiedziałam za dużo, to przepraszam... Ciężko jest oceniać cokolwiek i radzić jak nie zna się osób i całej sytuacji... Piszę, tylko na podstawie tego co Ty napisałaś...
Zajmij sie sobą... Pomyśl teraz tylko o sobie...Czasami tak trzeba... A on jeżeli naprawdę Cię kocha (tak jak twierdzi), to zrozumie, że musisz uporać się sama ze sobą...i poczeka.
A jeżeli nie?... to będzie znak, że nie był wart...
Pamietaj... Musisz polubić i szanować siebie... bo inaczej nic się nie będzie udawać... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 20-05-2007 8:49
|
|
|
|
|
|
|
|
CattiBrie ja widze ze on czasem się stara i to bardzo ,ale czasem nie zawsze. jednej chwili czuję cudownie bo jest Kochany ale za chwile staje się chłodny ciągle słysze że się zmieniłam nie jestem takajak kiedys, wszystko robie źle. sadziłam że facet ma wspierac i nie byc taki jaki jak reszta. chciałam aby mi pomógł ciężko mi mowic o sobie samej nie lubie zle sie z tym czuje ale ostatnio kurcze chce aby mnie naprawde zrozumial. mam 17 lat tak nawiasem mowiac wiem ze wiele jeszcze przede mna ale nie wiem jak dojsc z nim do porozumienia. bardzo bym chcial aby bylo dobrze bo bardzo go Kocham nie chce znow stawac na rzesach jak kiedys a pozniej uslyszec ze nie staram sie albo ze mam cos zrobic cos co mu udowodni ze go kocham.
nie wiem jak bedzie z moim dowartosciowaniem.nie wiem czy uda mi sie samej cos zdziałać.
nie stac mnie na psychologa a w kolejce na kase chorych czeka sie chyba bardz0o dlugo. poszukam w internecie w wiekszym miescie obok mojego moze cos znajde . najwyzej umowie sie na wizyte prywatna jedna jelsi bede miala pieniadze. nie zarabiam na siebie ucze sie jeszcze. ale nawet uczyc sie nie moge. sadzilam ze to wszystko minelo byl czas kiedy bylo nawet dobrze. ale po tym co sie stalo miedzy nami jest mi ciezko. nie mam sil juz nawet o tym pisac. dziekuje CI bardzo za pomoc. Pozdrawiam bardzo serdecznie
|
|
|
|
|
|
|
|
On Ci mówi, że sie nie starasz, że się zmieniłaś... To może najwyższa pora żeby on się zaczął starać i to nie od przypadku do przypadku, ale ciągle. Przecież sam widzi, że coś się dzieje, skoro twierdzi, że nie jesteś taka sama jak dawniej.
Masz prawo wymagać wsparcia... Niestety ja dalej mam wrażenie, że to Ty jesteś osobą której bardziej zależy na utrzymaniu tego związku...
A nawiasem mówiąc ile on ma lat?... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
ona ma 22lat. troche jest roznicy w tym wieku jest mezczyzna i ma swoje potrzeby. balam sie tego choc mowil ze poczeka i kocha tak jak poprzedni... ale drugi raz nie umialam uciec. nie byl taki brutalny jak poprzedni. nie wiem komu bardziej zalezy, a wiem ze mi zalezy a czy jemu raz tak a raz nie. czesto mowi ze ja zachowuje sie ronie mowie jedno robie drugie itd. jest zalamany ze nie jestem taka jak wczensiej. utwierdza mnie w przekonaniu ze mnie rozumie. ja wiem ze nie. mowilam mu o pewnych sprawach ale mialam wrazenie jakby nie wczuwal sie do konca. oczywiscie nie zawsze jest tak. jednak ja jestem starsznie wyczulona on to wie doskonale. ciagle jakas nadzieje w sercu mam ze przyjdzie do mnie kiedys i psedzimy jeden chocia zjeden dzie normalnie bez klotni bez zandego wsciekania sie i wracania do przeszlosci. on chce czasem wytlumaczyc sie z tego co zrobil a ja czasem stosuje jakies docinki pod jego adresem. moze sama nakrecam atmosfere do kltoni ale nie umiem sie zaufac mu. ciale mi mowi ze zwiazek bez zaufania nie ma sensu ma racje. ja sie czuje ciagle winna ze zachowuje sie jak dziecko a nie jak kobieta. co z tego ze mam dopiero 17 lat czuje sie jakbym przezyla conajmniej dwa razy tyle i wiem ze przezylam duzo wiecej niz niektore normalne dziewczyny. dlatego czasem moje kolezanki patrza na mnie spod byka za to jak mowie o pewnych sprawach. tak samo o aborcji ostatnio mialam na lekcji religii i moja kolezanka byla za aborcja. bylam wsciekla ale nie mialam sily sie z nia klocic ksiadz to robil. jednak wiem ze ona zbyt malo w zyciu przeszla zeby wiedziec cokolwiek o cierpieniu i czyms takim. skoro jest zdolna powiedziec -dziewyczna majaca 17lat ktora zachodzi w ciaze powinna usunac ciaze bo ani ona ani dziecko nie ma przyszlosci. dla mnie taki czlowiek jak ona juz niema wartosci. ja balam sie po tym jak to zrobilam ze jestem ,ze zaszlam ale obiecalam ze urodze i wychowam to dziecko moj chlopak powiedzial ze bedzie przy mnie i mnie nie zostawi. jak mowilam ze moze jestem bo mialam takie objawy(ale to wyszlo z choroby ze ciagle mialam nudnosci a jadlam przedziwne rzeczy i zle sie czulam) jak powiedzialam ze wyjde gdzies do jakiegos osrodka bo moja mama szlu by dostala to wtedy moj chlopak wariowal i zabranial mi wyjezdzac, czulam ze jednak zostalby przy mnie ale z powodu ze mnie kocha czy tylko dla dziecka?? tej pewnosci nie mam do dzis.
nie wiem moze ja nie dostrzegam jego staran ja juz odchodze od zmyslow. czasem moze pragne wiecej. moze to dlatego ze keidys nie mialam nic nic mi niedawal ja bylam ciagle dla niego tylko dla niego. bylam wyczerpana po nieprzespanej ocy ciezkim dniu w skzole jesczze awanture z mama natloku zajec przygotowawczych do skzoly ale mimo to zawsze mialam czas chocbym miala siedziec w nocy i sie uczyc bylam przy nim a on... nie byl. moze ja wyolbrzymiam nie chce robic z siebie nie wiem jakiej ofiary, ale wiem ze nie jest wszystko ok. czuje sie zle . ciagle z Nim o tym rozmawiam ale nie chce byc w centrum uwagi i skupiac wszystkigo na sobie zwiazek to milosc dwoch osob a nie jednej ktora kocha za dwoje bo to nie do przezycia choc przez to przeszlam. nie chce tego drugi raz ale nie chce tez drugi raz cierpiec. nie potrzebuje wiele rozmowy wsparcia i poczucia wartosci tego tez ze jestem jego jedyna kobieta a nie jedna z wielu, po tych historia o jego bylych tak sie czuje a teraz jesczze przez to patrzenie sie na inne jeszcze gorzej mi. ja nie wiem czy rozmowa rozwiaze tutaj wszystko jak z nim porozmawiac i co ja mam wkoncu mu pwoiedziec aby zrozumial albo zaczal cos robic bardziej. moze ja chce za duzo moze ja nie widze jak sie stara albo on sie za slabo stara. ja juz nie wiem.
|
|
|
|
|
|
|
|
Przede wszystkim posłuchaj, nie ma tłumaczenia, że ona ma swoje potrzeby, bo jest mężczyzną... Nad pewnymi rzeczami mozna panować jak się chce, a na pewno nie jest to powód, że ktoś służył mu do zaspokajani tych potrzeb... Czułam, że jest od Ciebie starszy...Mówił, że poczeka? To dlaczego nie poczekał? Piszesz, że wscikasz sie na siebie, że jesteś dzieckiem a nie kobietą... Nie doroślej za szybko... Nie jesteś dzieckiem, ale jesteś nastolatką... Takie jest moje zdanie...Wszystko jest przed Tobą...
Jak dla mnie facet ewidetnie wykorzystuje Twój brak poczucia własnej wartości, Twoją przeszłość, strach przed rozstaniem... Nie szanuje Cię, nie próbuje zrozumieć, nie słucha... Zastanów się czy nie mam racji... Bardzo możliwe, że się mylę...
Jesteś młodziutka, uważaj, żebyś nie zniszczyła sobie czegoś w życiu, przez jednego faceta...
I jeszcze jedno, jestem od Ciebie niewiele starsza, mam 23 lata... Tylko, że mam za sobą wieloletni związek i troszkę wiem o tych sprawach... Miłość równa się Szacunek zarówno dla myśli, przekonań jak i dla ciała drugiej osoby... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 20-05-2007 11:22
|
|
|
|
|
|
|
|
CattiBrie dziekuje, ale jak ja mam z nim proozmawiac. nie wiem nie uwazam ze mnie wykorzystuje obecnie, wtedy tak zreszta od wczesniejszego zwiazku czuje sie jak wykorzystana szmata za przeproszeniem. nie wiem co ja mam mu powiedziec nie chce sie sugerowac Twoja wypowiedzia choc wiele daje mi do myslenia. zawsze patrzylam tak ze on jest taki dobry i ze moze byc takim draniem. nie wyglada i nie wydaje mi sie ze taki moze byc. chociaz ja na poczatku do kazdego mam obawy az przesadne i nie wiem czy teraz nie przesadzam, bo dlaczego walczyl by tak bardzo po tym jak z nim zerwalam i grozil prawie mojemu koledze z ktorym wtedy rozmwialam dosc czesto i mialam dobry kontakt. grozil mu ze jesli mnie skrzywdzi to on pozaluje i takie tam.
czy warto rozmawiac poraz kolejny o tym jak sie czuje i znow wracac do przeszlosci?? wiem ze nie mozna zyc tym co bylo ale przez tamto zdazenie wszystko dla mnie pozmienialo sie o 180 stopni on i caly nasz zwiazek. porozmawiam z nim dzis chociaz do konca nie wiem czy to cos da i w ogole nie wiem od czego zaczac. nie chce tego konczyc chce byc z nim dalej ale chce miec godne warunki do bycia z nim. chce czuc sie pewnie i tak ze jestem jego jedyna. moze to smiesznie brzmi ale chyba mam prawo do tego. mowi ze z czasem sie przekonam z czasem?? dlaczego wszedzie jest czas ja nie mialamc zasu musialammu pokazac odrazu zdnia na dzien jak bardzo go kocham. zeby nie czekal zeby nie cierpial. pewnie odpowie ze sie stara inie wie co wiecej zrobic. faceci sa az tak nie domyslni czy ja oczekuje zbyt wiele ??
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiesz nie wiem... Za to na pewno najpierw musisz uporać sie sama ze sobą, bo inaczej coś kiedyś nie wyjdzie...wcześniej czy później...
Wybacz, ale dla mnie groźby moim znajomym nie są dowodem walki o kobietę... to dowód np na porywczość, ale mogę mieć inne zdanie, niż np Ty...
Poza Ty pisałaś, ze mu pomogłaś...to teraz wymagaj pomocy od niego... Chociaż to powinno wyjść od niego, bez specjalnych "zaproszeń do tego"... Nie wiem co mam Ci powiedzieć, sama musisz sobie odpowiedzieć na pewne pytania i zdecydować co dalej... zyczę powodzenia, _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
dziekuje :*
masz racje ja chcialabym aby to wychodzilo od niego a nie zebym ja sama musiala o to go prosic. dziekuje za wszystko. Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
Również pozdrawiam... Trzymaj sie i więcej wiary w siebie To naprawdę pomaga, wiem z doświadczenia... Kiedyś byłam szarą myszką, zmieniłam się i wiem, że dopiero teraz jestem sobą _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
witam
jestem z mężem 7 lat po ślubie ale dopiero jakieś dwa lata temu stałam się straszną zazdrośnicą czepiam się wszystkiego nawet doszło do tego że nie pozwalam mu oglądać żadnych filmów w których pojawiają się nagie kobiety nawet takich w których pojawia się przez sekundę na tym punkcie mam strasznego fioła.Jak widze ze rozmawia z inną kobietą to aż się we mnie gotuje.nie dał mi zadnych powodów do zazdrośći ,więc nie wiem skąt ta zazdrość.bardzo często się kłucimy o to,nie umię sobie z tym poradzić ,bardzo proszę o radę jak przestać być zazdrosną.POZDRAWIAM
edytowany: 12 razy | przez róża | ostatnio w dniu: 25-06-2007 13:14
|
|
|
|
|
|
|
|
Zazdrośc- to duży problem i dla Ciebie i dla męża.
Może warto porozmawiać o tym z psychologiem?
|
|
|
|
|
|