|
|
|
|
|
|
Mój też weżmie gazetę i siedzi w kuchni,jakby pokoju nie było A wszystko dlatego, bo tylko tam można palić,a że pali często więc kuchnia staje się jego pokojem I tak ciągle trzeba coś akceptować pomimo tego,że nam się to nie podoba.Oni czasem też muszą znosić nasze złe humory
edytowany: 1 raz | przez Bogusława | w dniu: 05-10-2007 10:56
|
|
|
|
|
|
|
|
Zal mi cie Boguslawa, moje kochanie czyta ale jakmnie nie ma lub ja mam chwilke na ksiazke lub cos do poczytania, ale tak to zawsze jestesmy razem,
Szoda mie cie, nie iwem skad sie to bierze u mezczyzn,
Nawet zanioslam gazetke do wc, to moze sobie kilka minutek zerknac,
Moj maz to skarb.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja kilka miesięcy przed ciążą myślałam o rozstaniu, bo kryzys w naszym związku się pogłębiał i K nie zwracał uwagi na to, że ja świruje wręcz z tego wszystkiego... Nagle okazało się, że będziemy mieli dzidziusia, nie wiem do tej pory czy płakałam bardziej ze szczęścia czy z bezradności-bałam się jak teraz się wszystko potoczy choć w głębi ducha wierzyłam, że ciąża wszystko zmieni i teraz już będzie dobrze-bardzo się pomyliłam... przez pierwsze 3-4 miesiące to było apogeum... bo On "nie może ot tak zmienić całego swojego życia" ja musiałam i nikt mnie o zdanie nie pytał... a jemu odbiło do reszty, zachowywał się paskudnie jak nigdy wcześniej, jakby jednym plemnikiem zdobył świat, w weekend go w ogóle nie widziałam, wychodził w sobotę na imprezę i wracał w niedzielę, spał do wieczora i leczył kaca, kumple na okrągło, wchodzili do mojego domu jak do siebie, wszędzie ich było pełno, nawet nie miałam gdzie popłakać w samotności, wszędzie małpie krzyki, pełno dymu z papierosów... to było dla mnie tak patologiczne przejście-po prostu padłam na skraj załamania nerwowego... na całe szczęście K się ostatnio ocknął... od 2 miesięcy obiecuje (czasem lepiej, żeby nic nie obiecywał, bo rozczarowania bywają bolesne) a od jakiegoś miesiąca na prawdę się stara, choć nie zawsze mu wychodzi, ale chociaż zwraca uwagę na moje potrzeby, związane z pewną prywatnością i świętym spokojem... boli mnie tylko, że zamiast w tym spokoju posiedzieć ze mną i mnie przytulić on wychodzi z kumplami "bo do domu nie może ich przecież przyprowadzać" więc znika na całe dnie... tydzień temu i to zaczął niwelować, zobaczymy co jeszcze się wydarzy, póki co jestem strzępem człowieka i modlę się żebym zdążyła odpocząć psychicznie przez najbliższe 3 miesiące, żebym miała siłę i cierpliwość dla swojego bobaska... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Trudna sprawa ja nigdy nie wiem co siedzi mojemu w głowie czasem ma takie dni że nie moge sie z nim dogadać potrafi być niemiły opryskliwy i chamski wtedy ja poprostu nie zwracam na to uwagi zajmuje sie swoimi sprawami jemu przechodzii robi mi wyrzuty co mi sie stało i jak ja sie zachowuje no i wtedy juz wszystko wraca do normy powinnaś mu powiedzieć że dręczy cie jego zachowanie,ja jak już nie wytrzymuje wygarniam wszystko temu mojemu egoiście nie za bardzo skutkuje ale przynajmniej wie że widze co sie z nim dzieje _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Jola już się przyzwyczaiłam nie ma ideałów,a czy żal?każdy ma jakieś wady i pewnie ja też Gdyby chodził do kuchni z innych powodów to no,no
|
|
|
|
|
|
|
|
W moim małżeństwie zawisły czarne chmury, nie odzywamy się do siebie od kilku dni nawet nie patrzymy na siebie, śpimy osobno, gotujemy sobie osobno, jak obcy sobie ludzie.... brak słów... nie wiem jak długo to zniosę i czy w ogóle to zniosę... hmmm ciężkie jest to życie a tak było pięknie i kolorowo cóż różnie to bywa...a co do tytułu to już od kilku tygodni zaczęliśmy mało siebie dostrzegać a teraz to już wcale... nie wiem czy to przetrwa
|
|
|
|
|
|
|
|
co sie stalo????
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja też nie tak dawno miałam ciche dni. Nie rozmawialiśmy a jak już to półsłówkami. Trwało to 5 dni. Nigdy tak długo nie byliśmy skłóceni. Jednak nie umiemy sie długo na siebie złościć i zawsze któreś z nas zaczyna rozmowę. Więc wszystko wróciło do normy. Jest nawet lepiej niż przed sprzeczką. Pamiętajcie dziewczyny zawsze po burzy wychodzi słońce. Szczerze wierzę, że u was też nie długo wyjdzie słońce. Głowy do góry
|
|
|
|
|
|
|
|
A ja nienawidzę jak po "burzy" mąż jest taki miły, podlizuje się.... strasznie mnie to denerwuje i zawsze mówię żeby się zachowywał normalnie a nie jak pies z podkulonym ogonem i nie będzie słodko i cudownie jeżeli zranił mnie tak mocno że przez to nie jestem w stanie nawet normalnie się do niego przytulić. Po tej ostatniej naszej kłótni przestałam wierzyć że będzie jeszcze coś dobrego w naszym małżeństwie...tak serio to już mi chyba nawet nie zależy na tym żeby to skleić...jak mam się męczyć całe życie i wysłuchiwać jego słów bardzo bolesnych to wole chyba raz pocierpieć ale odejść i mieć spokój,a po jaką cholerę mi to potrzebne
|
|
|
|
|
|
|
|
moniczko rozumiem cie tez to przeszlam ale mój maz naszczescie nieuzywa bolesnych slów on psychicznie mnie wykancza niezwraca namnie uwagi .a moze dlatego ze mu kariera do glowy wleciala.dostal w filmie role i zaraz czyni sie gwiazda moze chce mnie zostawic a moze ma inna ,moze mnie juz niekocha.moze to niebylo szczere.chociaz ja tak go bardzo kocham i dlatego tak cierpie jestem bardzo zazdrosna i wszystko bym dla niego zrobila a on omnie nic niemysli.pyta sie czy piesek jadl czybyl na polu a jak ja sie czuje tego niema niema buziaków,milych slów i to po niecalych 2 latach bardzo mi z tym smutno.moja mama mówi ze mam dzieci no i malenstwo w drodze i niemam sie przejmowac ale czy to tak mozna? :cry:chcialabym raz powiedziec ze jestem szczesliwa i kochana ,ze mi nic niebrakuje do szczescia.czy kiedys to sie spelni?
edytowany: 1 raz | przez malinka | w dniu: 05-10-2007 13:49
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiesz co jest tyle opinii na temat rozpadających się związków gdzie są dzieci... że dla dziecka trzeba ze sobą być itp a moim zdaniem to wszystko guzik prawda bo co męczyć się ze sobą, ciągle kłócić, obrażać, często też bywa że i bić tylko dlatego żeby dziecko miało pełną choć nie kochającą się rodzinę??? Wiem że bolesne są rozstania chyba szczególnie dla dzieci ale czy nie boli bardziej jak widzi tragiczną sytuację między rodzicami???Ja się wychowałam tylko z mamą dlatego wiem że wolę patrzeć na mamę samotną ale choć trochę szczęśliwą niż na wiecznie zapłakaną i smutną. Oj ciężko jest jak się coś psuje podczas gdy jeszcze nie tak dawno było tak bajecznie...Często szczera rozmowa w związku pomaga i tak było tez w moim przypadku ale od jakiegoś czasu nie potrafimy ze sobą rozmawiać, ja zaczynam temat a mąż na to że nie chce mu się tego słuchać że znowu coś sobie ubzdurałam itp i jak tu się dogadać...z kim rozmawiać skoro własny mąż ma Cię gdzieś... przecież nie polecę do koleżanki bo ona wysłucha ale nie pomoże bo to jej nie dotyczy ale komu mam to wytłumaczyć skoro mąż nawet nie che mnie wysłuchać.
edytowany: 1 raz | przez Monika 316 | w dniu: 05-10-2007 14:00
|
|