|
Rzeczy, które mnie irytują w moim mężu, # 1
Cóż, rano ma ten okropny nawyk, kiedy goli się przy umywalce w łazience, a ja tymczasem biorę prysznic. Do golenia używa maszynki Valerio, którą trzyma na upaćkanej pastą do zębów półeczce i co trochę stuka nią o brzeg umywalki.
Pac, pac, pac, potem po chwili znowu: pac, pac, pac. Słyszę to mimo szumu prysznica i trzasku zakrętki flakonu z szamponem, rytmiczne pac, pac, pac. Nawet gdy owijam się ręcznikiem (który podaje mi z podgrzewanej suszarki, nie odrywając spojrzenia od swego odbicia w lustrze), nawet wtedy stuka: pac, pac, pac. Następnie odkręca mocno wodę, by umyć twarz i spłukać do umywalki zgolony zarost. Wszystko to doprowadza mnie do szału!
Rzeczy, które mnie irytują w moim mężu, # 2
Jego rodzina miała kiedyś posokowca rasy Rhodesian Ridgeback, który podobnie jak ja nosił imię Fancy, i on nie potrafi przejść do porządku dziennego nad tym zbiegiem okoliczności.
Rzeczy, które mnie irytują w moim mężu, # 4
We wczesnym okresie naszej znajomości, gdy byliśmy jeszcze nastolatkami, lubił mnie dotykać wszędzie. Kolana, nos, koniuszki palców. Linia biegnąca od szyi przez dolinę między piersiami i kończąca się skokiem przez pępek. Jednakże z upływem lat zredukował swoje pieszczoty do najbardziej oczywistych miejsc. Jak gdyby skrócił mnie do trzech głównych punktów:
▪ Prawa pierś.
▪ Lewa pierś.
▪ Szczególne, intymne miejsce między nogami.
|