|
Trzeba lat treningu, żeby udało się wykonać boczny cios stopą z wyskoku i obrotu. Carl Vandenberg to potrafił, ale Carl miał czarny pas, a nawet on wyglądał bezładnie w powietrzu. Kilka dni temu Listen wraz z trójką innych trenujących kucała w jednym rządku na podłodze, aby Carl mógł przeskoczyć nad nimi i kopnąć deskę trzymaną przez mistrza.
Listen postanowiła, że w tajemnicy będzie uczyła się tego ciosu. Wyszła na mróz, pobiegła, skoczyła i upadła na twarz. Miała bose nogi i była w letniej piżamie. Pobiegła, skoczyła z podwiniętą nogą i wylądowała twarzą w śniegu. Skakała i padała. Skakała i padała.
Kiedy wstała, nie czuła twarzy, poza nosem, który ją strasznie bolał. Ręce miała sine, palce ją piekły, kolana i łokcie były posiniaczone lub obtarte, a przez cały czas w jej głowie kołatała się jedna myśl: „Zasługuję na to”. Ponieważ to ona zniszczyła wszystko. Była głupia i samolubna. Tupnęła bosą nogą w śnieg dla podkreślenia tej prawdy i również tupiąc, weszła po schodkach do przyczepy z zamiarem spalenia księgi.
ZAKLĘCIE: JAK SPRAWIĆ, ABY DWOJE SZCZĘŚLIWYCH LUDZI OKROPNIE SIĘ POKŁÓCIŁO O ABSOLUTNE GŁUPSTWO.
Nie mogła uwierzyć, że wymówiła takie zaklęcie. Nie mogła uwierzyć, że dotyczyło Vernona i Marbie. Nigdy nie przeszło jej nawet przez myśl, że te zaklęcia w ogóle działają. Wyjęła Magiczną Księgę z plecaka i z pogardą uderzyła otwartą dłonią w żółtawozieloną okładkę. Nigdy więcej jej nie otworzy. Przepraszam, ale dlaczego się tym przejmuje? Zaklęcia są beznadziejne. Na przykład to, jak sprawić, aby ktoś pojechał taksówką. Czy to o psuciu odkurzacza. I nagle, pierwsze zaklęcie, które rzeczywiście zadziałało, było niegodziwym zaklęciem, by skłócić dwoje szczęśliwych ludzi.
|