|
"Kiedy Mia jako dziecko wyjeżdżała na wycieczkę z przedszkolem, zawsze chciała mieć w plecaku zielo nego banana. Musiał być bardzo zielony, cierpki i lepić się do podniebienia – inaczej odpuszczała sobie jego jedzenie. Inne dzieci spoglądały na nią sceptycznie, gdy siłowała się z obieraniem niedojrzałego owocu ze skórki, ale Mia się nie poddawała. Nawet dzisiaj twierdzi, że dojrzałe banany to jedna z najobrzydliwszych rzeczy na świecie. Wyobraź sobie nasze zdziwienie, gdy dowiedziałyśmy się od profesora Stiga, że w tym działaniu Mii ujawniał się zapewne naturalny instynkt. Podczas dojrzewania owocu odżywczy błonnik roślinny zamienia się mianowicie w niezdrowy cukier, a za książkowy przykład takiej przemiany można uznać właśnie banana – na początku rozwoju jest niezwykle bogaty w błonnik, w miarę dojrzewania przemienia się w całą masę bez użytecznego cukru.
Zielone banany w odróżnieniu od żółtych (albo „na wpół zgniłych” według nazewnictwa Stiga) są bogate w pektynę, rozpuszczalne włókna roślinne czyli stanowią raj dla flory jelitowej. Nasi przodkowie zjadali rośliny, zanim te zdążyły na dobre dojrzeć. Nawet dzikie małpy czynią podobnie. Oprócz błonnika banany zawierają wiele przeróżnych witamin i minerałów. Pamiętaj, by wybierać owoce ekologiczne, ponieważ powszechnie dostępne banany są niestety mocno pryskane pestycydami. Jeśli więc w autobusie zobaczysz dziecko, które próbuje obrać zielonego banana – nie patrz na nie spode łba. To tylko naturalny instynkt. Tyle na ten temat."
|