|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Zdradzona żona....
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Topic zdradzona zona to od kilku dni coś dla mnie. od kilku dni jestem swiadoma ze zostalam zdradzona to pewnie klasyczny przypadek.3lata po slubie, 2 lata znajomosci przed slubem. przeprowadzka z mojej strony do wielkiego miasta, do jego miasta.
i wszysko pieknie, cacy, mieszkanko, wkoncu teraz niezle posady.
tylko gdzies pomiedzy tym zaplatala sie taka..."przyjaciolka".
ich znajomosc trwa 10 lat. kiedys spotykali sie rzadko, nawet we troje sie spotykalismy. potem jakos ta kumpelska znajomosc im sie
skonczyla - bo to byla tylko najlepsza kumpela poznana na obozie ( ale w tego samego miasta). ostatnio gdy rzucil ja jej Jasiek, moj mąż postanowil jej dotrzymywac towarzystwa. ja w miedzy czasie sprzatalam gotowalam, chodzialam na zakupy, albo sie uczylam na egzaminy. niby tylko rozmawiaja jak przyjaciele. z jednej strony to rozumialam bo sama przeciez rozmawialam z innnymi ludzmi. jest to troche inaczej niz z mezem. normalna sprawa. ostatnimi czasy kiedy widzielismy sie w trojke, byla juz glopia sytuacja bo mnie sie topik z nia nie krecil, jej ze mna, a moj maz nie wiedzial co robic bo jak on rozmawial z nia, to ja patrzylam w sufit. i odwrotnie. to sie spotykali sami. a potem nawet noce u niej spedzal- a bo jej smutno bez jaska, a to juz pozno...blebleble.
zycie seksualne u nas zamarło, a ciekawym faktym jest ze zaczal sobie golic miejsca gdzie wczesniej tego nie robil ( fakt skojarzony teraz ). i wyjazd nad morze, na koncert muzyki trance ( fakt nie przepadam za tym ale moglabym sie bawic przez 1 dzien) na weekend dolaczyli nasi znajomi a sami byli kilka dni.
teraz kojarze jak bardzo nie chcial abym tam pojechala. jestem w nowej pracy wiec wolne nie moglabym dostac, ale na upadtego, bo moj przelozony nie jest tyranem, dostalabym te kilka dni.
wrocil. jakos sytuacja zrobila sie napieta. jakos serce mi sie wykrecalo. naszly mnie straszne przeczucia. sprawdzila jego tel ( pryw, sluzb) jakos tak wielki diabel mnie naklonil do tego. rozmowy z nia codzienne po 30 minut. zaraz po tym jak odwozil mnie do pracy i pojawial sie w domq. jak chcialam odpalic gg moje i musialam sie przelogowac z jego wyskoczyly od niej calusy i usciski- a kiedys byly one tylko dla mnie. jak nawet ja wysylalam je kolezankom to zartowal ze to przeciez calusy! ten sam diabel kalal spr archiwum ( skape ) teskty w stylu jak slysze tę muzę to na maxa mysle o tobie. czara sie przelala a moje przeczucia, wyobraznia, cokolwiek to jest mowily jedno - on z nia....
byly klotnie. wkoncu nakreslil mi sytuacje-mnie kocha ale z nia jest szczesliwy. trudno mu to wyjasnic. i jak cos to on moze odejsc do niej, a ze wyjezdzala na weekend to nawet oswiadczyl ze bez problemu da mu klucze do mieszkania (byle komu takich rzeczy sie nie daje). po klotniach rozejm, ale nadal bardzo boli, a kazda moja rozmowa denerwuje go. w koncu wieczorem cos powiedzial: ze chcialaby mi cos powiedziec, ale szybko zmienil zndanie. "jak przyjdzie odpowiedni czas i miejsce" , wyrzuty sumienia? nastepnego dnia wieczorem powazna rozmowa. on chceodejsc do niej, bedzie placic polowe za M itd ale ze mna chce byc przyjaciolmi. SZok! przyznaje sie ze sie przytulali i calowali? Nawet dzieci wiedza ze na tym sie nie konczy. kiedy mowie zeby wybieral pomiedzy mna a nia - zdecydowanie wybiera ja. teraz znow mamy rozejm i niby ok, ale nie. bo tyle rzeczy mnie dreczy, nie ufam mu. a moze znow z nia rozmawial i wykasowal historie polaczen?
nie wiem co bedzie dalej, nie wiem co robic co myslec, on czuje sie rozdarty i nici z kochania. cos jest calkowicie nie tak.
nie wiem czy sie poddac i niech bedzie z nia szczesliwy czy walczyc? strasznie mi przykro i to wszystko mnie boli. tylko jak bylo zle i nie bylo na nic kasy to ja bylam jego najlepsza psiapsiolka i zona ...
|
|
|
|
|
|
|
|
Zabko, bardzo Ci współczuję i wydaje mi się, że wiem, co czujesz - problem znam z auktopsji. Ja nie potrafiłam się pogodzić ze zdradą. Wiedziałam, że nie będę potrafiła przejśc nad tym do porządku dziennego i żyć normalnie dalej - miałam świadomość, że ta sytuacja odciśnie piętno na każdej jednej mojej mysli, na każdym moim czynie. Dlatego po 12 latach małżeństwa zdecydowałam się na radykalne posunięcia - złożyłam pozew o rozwód. Wiedziałam, że będzie ciężko, ale byłam pewna, że dalej tak żyć nie potrafię. Dzisiaj, pomimo tego, że przez długi czas byłam przekonana, że układanie sobie życia na nowo jest ponad moje siły i aspiracje zyciowe, jestem szczęśliwą mężatką (och, jakże bardzo szczęśliwą
Dlatego, z perspektywy czasu uważam, że nie warto walczyć o kogoś, kto na to nie zasługuje. Każda kobieta powinna postępować oczywiście zgodnie z własnym sumieniem, ale ja uważam, że trzeba mieć swoją godność i podziękować za wspólne życie razem. Życzę Ci dużo siły i mądrości.
|
|
|
|
|
|
|
|
Niestey, doznałam tego uczucia! Było to jakieś 3 lata temu, ale jednak... Byliśmy razem 8 lat, ufałam mu bezgranicznie, mieszkaliśmy razem, dawaliśmy sobie sporo luzu, o ślubie rozmawialiśmy, ale nawet go nie planowaliśmy. P. jeździ do pracy na drugi koniec Warszawy, wiec kiedy powiedział, że koleżanka (która mieszka przysnek dalej niż my) jeździ samochodem i będą jeździc razem nie miałam nic przeciwko. W końcu razem raźniej i taniej.Pewnego dnia poznałam koleżankę mojego mężczyzny, siedziała w knajpie, w której akurat bawilśmy się ze znajomymi. Mój P. podszedł. przywitał się, przedstawił nas sobie.... a ja od tamtej chwili poczułam, że iskrzy miedzy nimi! Podpytywałam się o nią, podobno ma dziecko, nieślubne, nie żyje z jego ojcem, starsza od mojego Pawła o jakieś 3-4 lata. Pomyślałam, że w sumie to żadne zagrożenie, ale cały czas czułam się niepewnie. Intuicja podpowidała mi, ze coś się święci i w sumie nie myliłam się! jakieś 6 m-cy później mój męźczyzna przyszedł do domu i oznajmił mi, że to koniec, że się wyprowadza! Moje życie legło w gruzach! Załamałam się! Pewnego dnia wziełam się w garść! Pomyślałam dość!!! I stanełam na nogi! Zaczełam życ swoim życiem i w sumie to dobrze się bawiłam! Doszłam do wniosku, że bez niego nawet mi lepiej (mniej sprzątania, prania, gotowania...)
Mineły prawie 3 lata, każde z nas żyło swoim życiem, chociaż mieliśmy ciągły kontakt i nie raz zdażało nam się iśc razem na piwo czy imprezę... w końcu przyszedł ten dzień! Poważna rozmowa, z jego inicjatywy. Powiedział, ze dopiero teraz dotarło do niego co stracił, że to ja jestem tą jedyną z która chce spędzić życie. Minął jakiś czas... zauważyłam, ze się zmienił, że się stara i zależy mu jak nigdy wczesniej. Zaczeliśy znowu spędzać ze sobą więcej czasu i dobrze się bawić (w koncu znamy się jak łyse konie) No i stało się! Od 25.07.2008r jesteśmy zaręczeni i planujemy ślub!
Po tak dlugim czasie wybaczyłam mu ten chwilowy brak racjonalnego myślenia, ale pewnie nigdy o tym nie zapomnę! Bardzo dużo się przez niego wycierpiałam, ale teraz mam to wynagradzane. Widocznie taka rozłąka dobrze nam zrobiła. Dojżeliśmy, przemyśleliśmy wiele spraw... ZNowu mu zaufałam, bo widze, że miał ogromną nauczkę, która dała mu do myślenia i zrobiła z niego prawdziwego mężczyznę na dobre i na zle!
Tak więc łącze się w bólu ze zdradzonym i życze powodzenia. Pamiętajcie, że aby stalo się coś dobrego najpierw musi stac się coś złego. Tak już jest ten świat skonstruowany. Musi być równowaga
|
|
|
|
|
|
|
|
Moja historia też nie jest jak z bajki
Po pięciu latach bycia razem i roku starania się o dziecko w końcu doczekaliśmy się maleństwa które niedługo przyjdzie na świat. Oboje podjęliśmy decyzję o ślubie przed urodzeniem,
byłam pewna że mnie kocha. Inaczej nie chciał by mieć ze mną dziecka? Ale gdy okazało się że jestem w ciąży nie zareagował entuzjastycznie, za to przez kolejne dni chodził na imprezy "firmowe".
Może to głupie stwierdzenie, ale pomyślałam że chciał to "uczcić".
Pobraliśmy się w 4 miesiącu ciąży, do tej pory był troskliwy i przejmował się stanem zdrowia moim i dziecka. Teraz jestem w ósmym miesiącu ciąży, przeglądając z nudów historię rozmów na skype natknęłam się na rozmowę mojego męża z koleżanką z pracy.
Teraz nie wiem czy lepiej było nie wiedzieć czy wiedzieć,
napisał jej że ją kocha ona mu odpisała podobnie.
Nasza rozmowa z mężem na ten temat była bardzo bolesna, twierdzi iż między nimi do niczego nie doszło iż było to tylko zauroczenie a co do mnie nie jest pewien czy mnie kocha.
Niestety samo stwierdzenie iż zależy komuś na kimś mi nie wystarcza, czy też stwierdzenie iż nadal mnie darzy silnym uczuciem, czyli ??
On mi mówi że będzie dobrze, ale co będzie dobrze??
Teraz już nie mam komu mówić "kocham cie", bo nie ma sensu rzucać tych słów w próżnię.
Postanowiłam się nie wyprowadzać, nie odchodzić bynajmniej do czasu urodzenia ale co potem?? Czy moje dziecko będzie musiało przeżywać to samo co ja, życie bez ojca?
Każdy potrzebuje miłości, może to samolubne ale ja zawsze potrzebowałam jej więcej.
Zapewne dla tego że jej nigdy nie doświadczyłam z drugiej strony, bezinteresownej, szczerej, nie szukającej poklasków lecz poświęcenia.
Na jakie życie skarzę moją córkę??
Wiem jedno, jak na razie będzie jedyną osobą której powiem " KOCHAM CIĘ".
|
|
|
|
|
|
|
|
Żabko, Pysiu 969, SinglowaDamoPik, bardzo współczuję i podobnie jak Paris myślę ze kto raz zawiódł to nie jest wart zaufania.Życzę Wam pomyślego rozwiązania problemu...Ja zostawiłabym człowieka, gdyby mnie zawiódł. _________________
**Suwaczek Urodzinowy jest naszej Córeczki Joasi**
"Jeżeli wierzysz,że ci się uda, i jeżeli wierzysz, że ci się nie uda, to będziesz miała rację"
|
|
|
|
|
|
|
|
I co ja mam biedna zrobić ?
Już za późno na gdybanie, nie da się nic cofnąć. Cała ta sytuacja jest po prostu tragiczna, powiedziałam mu że potrzebuję kogoś komu będę mogła powiedzieć że go kocham jak również ta osoba. On się zapytał czy chcę odejść, czy jest mi aż tak źle z tym.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!OCZYWIŚCIE ŻE JEST!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przecież każdy chce być KOCHANY.
Gdyby sytuacja była inna, gdyby nie moje maleństwo nie zastanawiała bym się. Ale teraz nie tylko jestem odpowiedzialna za siebie ale również za tą dziecinę.
Niestety wiem jak trudne jest życie bez ojca on tego też doświadczył.
W tej chwili postanowiłam poczekać, nie na to aż mnie znowu pokocha ale na to co mnie czeka przy czym zadbać o siebie i o dziecko. W głębi serca mam nadzieję że kiedyś będzie ktoś dla którego ja i moje dziecko będziemy całym światem a nie koniecznością.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak zdradzony mężczyzna dowiaduje się o zdradzie, to rani się jego dumę i honor. W przypadku kobiety, zostaje ona zniszczona bo nie tylko dumą i honorem się kieruje.
Dziękuję IZABELI za wpis
|
|
|
|
|
|
|
|
Ach Pysiu969 jaka Ty biedna jesteś... Niewiem, co powiedzieć. Ciężko jest samemu wychować dziecko, ale spójrz na to od strony tego Dzieciątka! Myślę, że wolałoby marzyć i wymyślać sobie, jaki byłby ojciec, gdyby był, niż cierpieć z powodu złego traktowania i braku miłości!
Moim zdaniem nie powinnaś się dać tak poniżać- lepiej wychować Dziecko od początku sama, niż dzielić obowiązki z ojcem i co dziennie uczyć się ufać na nowo _________________ Dobrze widzi się tylko sercem -najważniejsze jest niewidoczne dla oczu...
|
|
|
|
|
|
|
|
hej dziewczyny, a czy wy kiedyś zdradziłyście? czy byłybyście do tego zdolne? co wami powodowało jeśli to zrobiłyście? czy kobiety i meżczyźni mają takie same powody do zdrady? _________________
"Tak czekałam, że wiem to na pewno:
ból wyboli nareszcie, znuży się i zmęczy
i stanie się bez cierni – niedotkięciem róży..." Julian Przyboś
|
|
|
|
|
|
|
|
elmercia, myślę że motywy kobiet i mężczyzn wcale się tak dalece od siebie nie różnią. Pokutuje stereotyp, że kobiety zdradzają głównie wtedy, gdy ich partner jest dla nich nieczuły, doświadczyły od niego krzywdy bądź obojętności. Tymczasem większość kobiet zdradza w tak samo wyrachowany sposób jak mężczyźni - dla rozrywki, przygody, sprawdzenia swojej atrakcyjności, lub po prostu dlatego że lubią seks. Swego czasu dużo czytałam na temat zdrady, śledziłam ogłoszenia na portalach randkowych, bo pisałam o tym artykuł i stwierdzam z przykrością, że zdrada jest bardzo powszechna, dla wielu jest wręcz nieodłączną częścią życia Ja tego nie uznaję i dlatego myślę że mentalnie i obyczajowo wpasowałabym się w jakiś dziewiętnasty wiek _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
hej ja się przyznam zdradzi.łam raz w życiu mojego partnera ale nie dlatego ze tego bardzo chciałam tylko dlatego, że on zrobił to pierwszy i to nie jeden raz. Zdradził mnie ze swoją byłą dziewczyną w trzecim miesiącu naszego związku dowiedziałam się o tym bo sam się przyznał wtedy myślałam że odejdę na zawsze w końcu nie byłam tak do niego przywiązana,ale jego płacz i żałowanie pozwoliło mi wybaczyć. Po kolejnym roku bycia ze mną zrobił to samo z ta samą osobą. Wtedy nie wytrzymałam miałam ochotę go zabić teraz wiem że bylo to strasznie głupie ale odegrałam sie tym samym z jego najlepszym kumplem
|
|
|
|
|
|