|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Zdradzona żona....
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
no właśnie, tak się żyć nie da bez zaufania. my rozmawiamy ze sobą bardzo często o naszych ex, ale są to rozmowy na zasadzie porównywania a teraz jest nam przecież o niebo lepiej _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
...ja nie miałam wcześniej faceta... a On miał kilkanaście kobiet, wiem o prawie wszystkich i wcale nie jest mi z tym dobrze... poznałam go jako bardzo młoda dziewczyna i musiałam się długo zmagać z różnymi refleksjami... czy jestem lepsza niż "A"... czy kocha mnie bardziej niż "S" ...jeśli jest się z kimś dla kogo jest się "pierwszym" to nie powinno się opowiadać o EX, związek powinno się budować na nowym fundamencie, a nie na gruzach z poprzednich wyburzeń... ja byłabym o wiele szczęśliwsza bez tej wiedzy... zwłaszcza, że nie szczędził mi szczegółów-niedojrzałe głupie zachowanie... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
ehh fintifluszka ja na poczatku tez mialam podobnie mowil mi o bylej, ale kiedys wybuchlam wygarnelam Mu ze nie zniosa kolejnej historii ze mam juz dosc i ze to boli bardzo.coz czasem warca do tego, ale najbardziej boli mnie to jak mi mowil ze sie tlyko z jakas tam przytulal albo buziaczki sobie dawal, a ja wtedy mam jakies glebsze wizje i widze jego jakpiescie cialo jakiejs innej i w tedy juz nie mam ochoty na rozmowa ani pocalunki i przytulanie. czuje obrzydzenie i jest mi potwornie zle. czasem sie mecze z tym jak mi On o tym przypomni..ciezkie przezycie:(
|
|
|
|
|
|
|
|
witam dziewczyny!
no cóż - najpierw gratulacje dla kiki za wspaniały wątek
ja jestem w tym temacie szczęściarą, ale tylko dlatego, że zawsze zachowywałam ten próg nieufności i dystansu. Jednak nie o tym chcę napisać - bo nie o mnie tu chodzi!
stokrotko nie wiem czy w tej chwili z kims jestes - moze nie doczytałam - ale nie spotka cię znowu ten zawód jeżeli postawisz SOBIE pewne granice zaufania. Nie licz na niego (tego czy tamtego) że ci się przyzna, że się czymś zdradzi. Licz na siebie i swoją intuicję. Piszę to też do innych dziewczyn które jeszcze nie są w stałym związku (z resztą do tych co są - też się to może tyczyć niestety).
fintifluszko! nie tylko jeśli się jest dla kogoś pierwszym, ale też jeżeli 5 czy nawet 20! słuchanie o czyichś ex zawsze irytuje, nawet jeżeli jesteś zapewniana, że się do ciebie nie równały - więc pociesz się, że nie ty jedna masz ten problem
aniu 411 - porównujecie... ale możesz szczerze z czystym sumieniem powiedzieć, że we wszystkie porównania całkowicie wierzysz i nie czujesz nutki zazdrości i ukłucia złości że nie wiesz tak naprawdę jak to z nimi było?
pozdrawiam was wszystkie! _________________ Co cię nie zabije, to cię wzmocni.
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam!
Ja najprawdopodobniej nigdy nie będę w stanie w 100% zaufać mężczyznom. Zaczęło się od tego gdy byłam z facetem ponad 3 lata- w sumie szczenięca miłość... Kiedyś przyjechał do mnie- jak zwykle uprawialiśmy namiętny seks..a potem powiedział mi, że przydałby się nam "odpoczynek". Byłam w nim tak ślepo zakochana, że nie dotarło do mnie, że to koniec. Właściwie wcale chyba nie zrozumiałam o co mu chodzi- wydawało mi się, że może faktycznie powinniśmy się rzadziej widywać by móc się bardziej za sobą stęsknić. Mijały tygodnie...zaczynałam tęsknić i chciałam porozmawiać- kiedy do niego pojechałam nawet nie otworzył mi drzwi-chociaż wiedziałam, że był w domu. Długo dochodziłam do siebie, wciąż za nim tęskniłam mimo tego, że nie usłyszałam od niego nawet słowa wyjaśnienia. Tchórz- nie miał odwagi powiedzieć mi w twarz, że to koniec.
Minęło sporo czasu- słyszałam, że zaczął spotykać się z nową dziewczyną. Jakoś pogodziłam się z tym. Kiedyś całkiem przypadkiem trafiliśmy wszyscy na tą samą imprezę. Jego dziewczyna się upiła-poprosił bym pomogła mu ją zabrać do niego do domu. Ponieważ mieszkałam dosyć daleko zaproponował mi bym u niego przenocowała...No i dalej nie muszę opowiadać. Podczas gdy ona spała nieprzytomna-on się ze mną kochał. Zaczęłam się zastanawiać ile razy mógł mnie zdradzić- nie myliłam się. Po jakimś czasie dowiadywałam się o tym, że gdy ze mną jeszcze był przespał się z kilkoma dziewczynami.
Potem nie chciałam się wcale wiązać- przez kolejny rok spotykałam się z facetami ale z góry mówiłam, że nie zamierzam się wiązać. Gdy dochodziło do seksu często zrywałam kontakt, czasem moje kontakty z niektórymi facetami opierały się tylko na seksie. Nie raz dowiadywałam się- po czasie (czyli po seksie), że ten facet ma dziewczynę, żonę...a czasem okazywało się, że nawet małe dziecko...Głupio się czułam, ale skąd mogłam wiedzieć... No ale właśnie wtedy przekonałam się, że nawet gdy facet ma dziewczynę, żonę i nawet jeśli twierdzi, że bardzo ją kocha- to gdy nadarzy się mu jakaś okazja-nie przepuści jej. A potem wraca do swojej żony i kłamie jej w żywe oczy jak bardzo jest wierny.
I coś wam powiem- mam męża. Jesteśmy po ślubie jakieś pół roku (jesteśmy razem od prawie 6 lat) i zdaję sobie sprawę z tego, że mógł mnie nie raz zdradzić, lub, że robi to nadal. Ale jakoś staram się mu ufać...
|
|
|
|
|
|
|
|
pewnie że niekiedy czuję zazdrość, to typowy odruch w takich sytuacjach. ale to barzdzo przyjemne słyszeć, że jestem lepsza od tej poprzedniej . a dlaczego mam nie wierzyć? ufam mojemu facetowi bezgranicznie i nawet jeśli coś pokoloryzuje to po to, żeby mnie dowartościować-tak sobie to tłumacze
aldono to bardzo smutne co piszesz, być może masz więcej negatywnych doświadczen niż inne dziewczyny, być może jestem bardziej naiwna niż ty. zdaję sobie sprawe z tego że w moim związku też mogę być zdradzona, ale chcę wierzyć i wierzę w to, że nic takiego się nie stanie _________________
edytowany: 2 razy | przez ania_411 | ostatnio w dniu: 13-02-2007 18:40
|
|
|
|
|
|
|
|
życie seksualne ludzi jest obrzydliwe-do takiego wniosku dochodzę gdy czytam nasze posty... jesteśmy zepsuci do szczętu, za przeproszeniem rzygać sie chce-zupełnie jak zwierzęta, skłania mnie to do bardziej konserwatywnej postawy w tej kwestii... na co dzień obracam się w światku motocyklowym, imprezy, zloty, gdy jest sezon-co weekend jesteśmy w drodze. Ja jako jedna z nielicznych kobiet dotrzymuje mojemu mężczyźnie towarzystwa w trasie... na każdym zlocie pełno jest "blachar" które po zmroku, nieco wcięte pchają sie do namiotu pierwszemu lepszemu... Ci kolesie-nasi bracia-jak mawiają między sobą, to w większości przypadków mężowie... mało tego większośc z tych żonatych to również ojcowie... na każdej imprezie wszyscy patrzą jak małoletnia landryna łazi za "X" uczepiona jego portek, wszyscy wiedzą co się stanie-w końcu to niejedyny "z nas" który tej nocy zaszaleje... tydzień później spotykamy się w ciaśniejszym, bliższym gronie, większość jest z żonami-takie rodzinne spotkanie, wszyscy jakby zapomnieli o tym co działo się w zeszłym tygodniu(tak właściwie, to oni (MÓWIĘ POWAŻNIE) sypiają ze swoimi kobietami nawzajem i sami się sobie nie przyznają do tego-jak taki cholerny zaklęty krąg) jak jeden mąż, bawią się świetnie, ja nie mogę rozmawiać z tą dwójką, obserwuję ich i zbiera mnie na wymioty "jak można tak łgać w żywe oczy?!" rozglądam się dookoła i widzę naszych kumpli obejmujących małżonki, śmiejących się-kurde przecież ponad połowa z nich lądowała już w tym roku z innymi panienkami w pościeli... właściwie to myślałam, a może pocieszałam się, że ten światek to taka skrajność, problem w tym, że często dopóki czegoś nie zobaczymy sami-nie wierzymy w to, a prawda jest taka, że wszyscy dookoła się zdradzają, to strasznie smutne, biorąc pod uwagę to jak za przeproszeniem cholernie przykro jest zostać zdradzonym... wobec ludzi dookoła poradzić możemy niewiele, bo cóż... to ich sprawa, zawsze sobie mówię, że nie wolno mi się mieszać, jedynym co tak na prawdę możemy zrobić to nie zdradzać i nie sypiać z kolesiami o których wiemy, że kogoś mają-nie rób drugiemu co tobie nie miłe... myślę, że każde z nas powinno wziąć to sobie do serca... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
ania_411 napisała: |
aldono to bardzo smutne co piszesz, być może masz więcej negatywnych doświadczen niż inne dziewczyny, być może jestem bardziej naiwna niż ty. zdaję sobie sprawe z tego że w moim związku też mogę być zdradzona, ale chcę wierzyć i wierzę w to, że nic takiego się nie stanie |
Wiesz Aniu, Twoje podejście jest chyba zdrowsze i tego się trzymaj. Ja faktycznie miałam wiele przykrych doświadczeń z facetami, ale to nie oznacza, że wszyscy są tacy i pewnie nie wszyscy zdradzają. Ja też mam nadzieję, że mój mąż jest inny niż ci, których do tej pory poznałam...ale są chwile kiedy w to wątpię.
|
|
|
|
|
|
|
|
fintifluszka przyznaje Ci racje z tym zerzwierzęcenie ludzi. paranoja dopadla ich ;/. zatraly sie prawdziwe normy, granice i jakiekolwiek poszanowanie dla samych siebie i innych. egoizm i chore zapatrzenie sie tylko w siebie najgorsze ze wszystkiego. Wspolczuje Ci Aldono ze musialas tyle przezyc. Podziwiam za wytrwalosc naprawde i zycze Ci aby wszystko sie dobrze ulozylo w Twoim malzenstwie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Całe szczęście nigdy nie byłam zdradzona ani nie zdradziłam. Mężatką jestem 10 lat i mam wielkie zaufanie do męża.
Mam przyjaciółkę, bardzo bliską memu sercu, która była zdradzana, jej mąż się wyprowadził na rok czasu do kochanki. Strasznie cierpiała. Łatwo powiedzieć rzuć, ona postanowiła walczyć o to co ich kiedyś łączyło, o resztki miłości o ojca dzieci, o męża. Miałam inne zdanie ale jest moją przyjaciółką i wspierałam ją całym sercem. Straszne było jej cierpienie - tego nie da się opisać.
Mąż po roku wrócił do niej, są razem znowu od jakichś 3-4 lat, mąż przepraszał, zmienił się, kochają się bardzo. On niestety w moich oczach stracił, wiem jak przez niego cierpiała ale staram się aby nie dac mu tego odczuć. Są naszymi przyjaciółmi...
|
|
|
|
|
|
|
|
rozarko- oby było więcej takich małżeństw jak Twoje. Chcę się nauczyć tego zaufania...Nie bywam bardzo zazdrosna (owszem czasem coś mnie zakłuje, zaniepokoi), ale wciąż mam świadomość, że każdy facet ma takie same potrzeby i że mógłby zdradzić. Co z tym robię? Na razie godzę się z tym, że jest taka możliwość. Cieszę się tym co mam na codzień- doceniam to, że jest dla mnie dobry, kochany..Tylko, że czasem wydaje mi się, że jeśli pewne "ewentualności" będę brała pod uwagę, to nie będę zbyt zaskoczona tym, że on zrobi coś nie tak....wydaje mi się wtedy, że nie będzie w stanie mnie skrzywdzić.
Ale i tak powiem wam, że teraz jest już ze mną o niebo lepiej- bo kiedyś bałam się zbyt mocno zaangażować, nawet sama przed sobą nie chciałam się przyznać, ze kocham mojego męża tak bardzo- a wszystko tylko dlatego, bo bałam się, że mnie może zranić.
Dziś myślę trochę inaczej- nawet jeśli on coś odwali, to i tak było warto być razem. Nauczyłam się też, że żyje się przede wszystkim dla siebie, a nie dla innych..więc nawet gdyby rozpadło się małżeństwo, to nie można myśleć, że to koniec świata. Warto kochać, bo tak wiele jest nas to w stanie nauczyć.
Pozdrawiam.
|
|
|
|
|
|