|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Jak żyć?
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
jazzzia a ja myślę, że wiele z nas ma takiego kogoś kogo bardzo kochało, ale uczucie było tylko jednostronne. Moim zdaniem, żeby poradzić sobie z takim uczuciem, trzeba sobie samej odpowiedziec na wiele pytań. I nie chodzi wcale żeby zapomnieć, żeby się odkochać, bo wierzę, że czasami się poprostu nie daje. To zależy od naszej psychiki, od naszych wewnętrznych emocji. Pomimo tego, że jestem szczęsliwa w swoim małżeństwie, żeby nie było wątpliwości, kocham swojego męża i jestem mu wierna, itp. Ale wiem też że można nosić na dnie w sercu kogoś kogo bardzo się kocha, kochało i być dalej szczęśliwą w innym związku. Mysle, że tzrba w sobie pewne rzeczy przerobić, sobie samej wiele wytłumaczyć. Niektórzy potrafią zrobić to sami, a inni potrzebują pomocy osób trzecich. Ja na twoim miejscu poszłabym do psychologa i nie po to żeby się leczyć, ale po to żeby uświadomić sobie dlaczego ten facet zajmuje tyle miejsca w twoim sercu, żeby przerobić w sobie to uczucie fachowo. Wtedy też będziesz umiała poradzić sobie z tym "bałaganem uczuć" i otworzyć się na męża, może nawet go kiedyś pokochać....
Ja dla swojej wielkiej niespełnionej miłości zrobiłam miejsce gdzieś głęboko na dnie mojego serduszka, zamknęłam to miejsce na klucz, żeby nie było do niej dostepu, żeby nikt nigdy nie ukradł mi tego co wtedy czułam... żeby to uczucie sobie było we mnie, ale nie wdzierało się w moje życie i nie utrudniało mi codziennego funkcjonowania. Czasami w chwilach melancholi wracam sobie myślami do tych chwil, wspominam z łezką w oku, ale z uśmiechem na twarzy. Tego co doświadczyłam nikt mi nie zabierze i chociaż baardzo cierpiałam przez ta miłość myśle o niej pozytywnie i ciepło. Wiem że tamto nie wróci, minęło juz sporo czasu, ale trzeba żyć dalej, a nie oglądać się za siebie, czy tego chcemy czy nie, trzeba iść od przodu.
mija już 10 rok od tamtej chwili i wciąż pamiętam, mija również 9 rok odkąd znam mojego męża i za nic na świecie nie zmieniłabym swojego obecnego życia. Bardzo go kocham, chociaz nigdy nie zapomnę tamtego faceta, przez którego wylałam wiele moich nastoletnich łez Bo nie chodzi o to żeby nie pamiętać. Chodzi o to, żeby sobie z tym uczuciem poradzić i zamknąć je szczelnie, zamknąć tamten rozdział, żeby nie wchodził nam z bucioami w realne życie. Tylko wtedy możesz być szczęśliwa. A ja wierze, że tak naprawdę uda ci się wtedy pokochac męża, bo bardzo ciepło o nim piszesz. Myśle, że jak zamkniesz tamten rozdział, wszytko się ułoży dobrze.
Może nie mam racji, nie wiem, ale tak to widzę. Z miłością czasami jest jak ze strata bliskiej osby. Do póki nie poukładasz tego w sobie, do póki nie zamkniesz rozdziału życia, będzie trudno dalej funkcjonować. A poukładać, nie znaczy zapomnieć, nie znaczy zaprzeczać tatemu uczuciu. Chodzi o to, żeby nauczyć się znim życ. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
jazzzia caly czas obserwuje ten watek a teraz dla pewnosci jeszcze raz przeczytalam tylko twoje posty i moje wnioski sa niezbyt ciekawe :
Masz 23 lata i zeby ludziom zamknac usta wyszlas za maz majac 22 "od roku jestesmy malzenstwem" w tym wieku kobiety mysla o malzenstwie ale i o szkole, dyskotece, pracy, rozwijaniu sie.Wyjatek male miesciny gdzie panna jest w ciazy.
Najpierw napisalas ze jestes zalezna finansowo od meza i niemialabys gdzie isc po rozstaniu sie, a potem "kto mnie zatrzymuje w tym malzenstwie.
"Ja sama juz trzy razy prubowalam sie zabic"
"Nie oklamie go, nie zdradze go......."
"Dla mnie przysiega slubna to swietosc"
No fajnie zostan z twoim mezem do konca twoich dni,sprubuj jeszcze raz moze sie uda i jego nie bedzie w tym momencie przy tobie.
Klamiesz caly czas z nim bedac bo to nie sa slowa mowiac "nie zdradze" mozna zdradzac psychicznie myslac o innym mezczyznie = to tez zdrada.
A sorki ze spytam czym jest dla ciebie slub sposobem na brak plotek ? stabilizacja finansowa ? czy ucieczka przed byla miloscia ktora cie dobija w twojej glowie ? czy moze uroczystoscia w kosciele?
Moze jestem zbyt racjonalna ale nie mysle ze szukasz tu zrozumienia twojej sytuacji a usprawiedliwienia wlasnego postepowania, wiele z nas ma za soba zwiazki mniej lub bardziej udane ale 99% z nas kieruje sie sercem.
A rada dla twojego meza jest jedna - kierunek psychoterapeuta, psychiatra lub rozwod bo on tez napewno szczesliwy nie jest
Sorry dziewczynki nie wytrzymalam
Goya masz racje ujelas to tak delikatnie a jednak z sensem
edytowany: 2 razy | przez agnieszkar | ostatnio w dniu: 26-09-2008 19:36
|
|
|
|
|
|
|
|
pięknie to ujęłaś GOYA, właśnie tego mi brakowało, ja nie umiałam tego tak wyrazić
agnieszkar nie przepraszaj, ja się szczerze w pewnym momencie pogubiłam w tym wątku bo tu trochę sprzeczności było, ale naszczeście GOYA napisała to co widniało mi w główce _________________
edytowany: 1 raz | przez mała 26 | w dniu: 26-09-2008 19:39
|
|
|
|
|
|
|
|
Goya przyznaję ci racje, całkowitą rację. Wiem ze trzeba zakończyć pewien etap w życiu i mi się przez jakiś czas wydawało że tego dokonałam... Był czas że byłam jakaś spokojniejsza, pogodzona z losem i nagle wszystko odżyło i to ze zdwojoną siłą. Nie wiem gdzie popełniłam błąd... Może zbyt mocno chciałam zabić te uczucie? Może za bardzo dążyłam do zapomnienia? Chcę to wszystko jakoś poukładać ale nie bardzo wiem jak bo wydaje mi się że wszystkie możliwe opcję już wykorzystałam... Od pewnego czasu myślę o tym nieustannie. Niestety na obiektywne wypowiedzi z kręgu rodziny i znajomych nie mam co liczyć, męża nie chcę zadręczać bo po co on jeszcze ma się gryźć...
agnieszkar szukając zaczepki zawsze ją się znajdzie. Mała uprzednio napisała żeby mąż mi pozwolił odejść. To tak zabrzmiało jakby mnie więził pod przymusem w tym małżeństwie. Więc napisałam że mnie nikt siła nie trzyma. A finansowo nie jestem zalezna. Nie pracuję, rodzina mi nie pomoże w razie czego. I gwarantuję że ani ja ani tym bardziej mój mąż nie wymaga wizyty u specjalisty. A na forum nie szukam zrozumienia a osób z którymi na poziomie można by porozmawiać. Choć ten "poziom" to też wybrakowany towar. Twoja wypowiedź tak ogólnie przypomina mi wypowiedź mojej matki... Schizofreniczki pełną gębą wszyscy robią źle tylko ona jedyna zawsze dobrze, zawsze nieomylna. A tymczasem ślub wzięty z powodu wpadki, dwie skrobanki na koncie i małżeństwo z facetem (moim ojcem) którego regularnie zdradza.
edytowany: 4 razy | przez jazzzia | ostatnio w dniu: 26-09-2008 19:45
|
|
|
|
|
|
|
|
jazzzia napisała: |
Wiem, powinnam była nie pakować się w związek a teraz wziąć rozwód... Tylko że ja nie mogę tego zrobić, nie moge tego zrobić dla niego. On mnie kocha, jeśli odejdę to nie wiem co zrobi... A ja się duszę i czuję, że powoli umieram... Co robić? |
no przepraszam jeśli tak piszesz to co sobie można pomyśleć, ja nie twierdze że mąż Cię więzi ale skoro piszesz że sie dusisz w swoim małżenstwie i jesteś z nim bo przysięgałaś mu przed ołtarzem i boisz się że on sobie coś zrobi, to może za kilka lat facet pojmie że do "tanga trzeba dwojga" i to co się stało tobył błąd i sam zaproponuje Ci rozwód
potem piszesz że nie chcesz rozwodu bo przysięgałaś, no to przepraszam ale trudno nie pogubić sie w tym co piszesz _________________
edytowany: 1 raz | przez mała 26 | w dniu: 26-09-2008 19:52
|
|
|
|
|
|
|
|
No to zaproponuje... Boli cię to? Jesli postanowi odejsć, nie będę mu bronić, ma do tego pełne prawo. On wie o tym że jeśli będzie się czuł nieszczęśliwy i bedzie chciał odejść to ja mu nie będę robiła problemów.
Przepraszam bardzo a to przesłuchanie? W policjantów się bawicie? Nie musze wam sie z niczego tłumaczyć, co było potrzebne napisałam i tak się składa że jedyną wypowiedź na temat dała Goya a reszta to wywiad detektywistyczny.
edytowany: 1 raz | przez jazzzia | w dniu: 26-09-2008 19:54
|
|
|
|
|
|
|
|
jazzzia napisała: |
Był czas że byłam jakaś spokojniejsza, pogodzona z losem i nagle wszystko odżyło i to ze zdwojoną siłą. Nie wiem gdzie popełniłam błąd... Może zbyt mocno chciałam zabić te uczucie? Może za bardzo dążyłam do zapomnienia? Chcę to wszystko jakoś poukładać ale nie bardzo wiem jak bo wydaje mi się że wszystkie możliwe opcję już wykorzystałam... |
Nie o błąd tu chodzi jazzzia, ale właśnie o to co napisałaś - zbyt mocno chciałaś zabić uczucie. Masz 100% racji. Jak człowiek udaje, że coś nie istnieje, wtedy to coś wraca ze zdwojoną siłą. Piszesz też, ze nie bardzo wiesz już jak sobie to poukładać, że wykorzytałaś wszytkie możliwości. Może faktycznie warto pójść do kogoś i pogadać, kogoś kto będzie potrafił nazwać po imieniu pewne rzeczy, a to pozwoli Tobie w jakiś sposób uwolnić się od tego uczucia, zrozumieć je. Szczerze polecam psychologa jako doradce. I nie chodzi o to by brać leki antydepresyjne, itp. Bo ty normalna kobieta jesteś Chodzi o to żeby pogadac i nauczyć się z tą piękna w Twoim odczuciu miłością żyć Żyć i móc dalej kochac i być szczęśliwą Trzymam kciuki - POWODZENIA _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
nie, wyjaśniamy nieścisłości, no ale dla mnie koniec tematu, nie mój w tym cel żeby cię zadręczac, tak czy inaczej życzę wam powodzenia _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
A psycholog powie to co kazdy wie i bez porady specjalisty że miłość to uczucie zktórym trzeba się zaprzyjaźnić, zrozumieć i pogodzić, nawet jak to miłość nieszczęśliwa. A leków nie przepisze bo na miłość jeszcze żaden mądry specyfików żadnych nie wymyślił Dzięki Goya Pozdrawiam
A żeby ten psycholog mi rodzinę wymienił na jakąś lepszą to bym biegiem do niego poleciała
edytowany: 1 raz | przez jazzzia | w dniu: 26-09-2008 20:03
|
|
|
|
|
|
|
|
No to prawda, że na miłość leków nie ma Zrobisz jak uznasz za dobre z tym psychologiem
Trzymam kciuki w każdym razie, żebś w końcu potrafiła być szczęśliwa _________________
edytowany: 1 raz | przez GOYA | w dniu: 26-09-2008 20:06
|
|
|
|
|
|
|
|
Oki juzzzia jestem schizofreniczka bez poziomu - jakos to nie boli, poprostu wyrazilam swoja opinie na pewien temat.Zwyczajnie jestem kobieta ktora kocha i nie zyje fantazja jak "Alicja w krainie czarow".Jestem omylna, nie zawsze mam racje i dlatego tez tu jestem, dziewczeta sa najlepszymi oczami duszy przynajmniej mojej one widza wiecej bez emocji niz ja z nimi ale jedno co napisze jeszcze to ze skoro twoja matka ma problemy natury psychologicznej to tym bardziej powinnas sie udac po pomoc do specjalisty - to nie boli a moze zrozumiesz dlaczego raz piszesz tak raz inaczej. Powodzenia w udawaniu kochajacej sie pary
|
|
|
|
|
|