pewne nasze matki tez sie kiedys nad tym zastanaiwaly... niestety czesci z nas nie udalo im sie uchronic.. Ci chorzy ludzie sa wszedzie... nie bedziemy w stanie od nich uchronic chyba najblizszych...
Podziwiam cie Sylwetka.. Ja powiedzialam o swoim przypadku rodzicom dopiero gdyy minelo 10 lat abym miala pewnosc, ze juz nic w tej sprawie nie zrobia... Nie chcialam sadow, pytan, glupich usmiechow... niedyskretnych spojrzen... i tego uczucia mojej nieczystosci.. To nielatwe... Moi rodzice mi nie uwierzyli na poczatku, ale ja im dokladnie opisywalam kazda sekunde gwaltu... Po 10 latach... Teraz minelo juz 22 lata a ja wciaz pamietam kazda minute.. Ale sobie radze.. boo musze... i chce.. Ale nieukrywam ze czasem mi baaaardzo ciezko...
_________________