moj syn wczoraj pow.zeby mu dac 100 zł
moja mama mowi "cyba 10 a nie 100, wiesz ile to jest pieniedzy?"a On ze 100zł
no i tak to jest jak babcie rozpieszczaja i na wszystko pozwalają,co syn chciał moja mama mu kupiła, choc wiele razy mowiłam zeby tego nie robiła-->chodzi tu o zabawki.Tyle ich ma a ciagle mu mało,bo cos zobaczył i musi to miec.
jA KIEDY ON BYł MłODSZY 0 3 LATA TO NIE MOGłAM Z NIM ISC DO SKLEPU BO HISTERIE URZADZAł, ZE COS CHCE, LUDZIE PATRZELI ALE COZ-wyprowadzałam go jak co ze sklepu, popłakał i przestał to kiedys pow.ze babcia mu kupi a gdy babcia mu powiedziała ze mame ma, to moj smyk na to ze"mama nie ma pieniedzy" (specjalnie mu tak mowiłam, bo ilez mozna kupowac)
Jesli chodzoo i spratanie to tez nic nie pomagło, to maz zaczał zabawki "wyrzucac"a w rzeczywistosci były chowane ze teraz wie, ze jak nie posprzata po sobie to zabawki znikną a nowych nie dostanie.
A jeszcze odn.pieniedzy to ja go tego nie uczyłam,to dziadkowie tacy madrzy, moj tata raz gdy syn spał u dziadkow, pow.u ze jak zasnie szybko to mu da 2 zł i min i mały zasnał
Ja juz czasem niewiem co mam zrobic by go tego oduczyc,czy tez w ciazy np.sprzatałam w kuchni a Kacper mowi ze mi pomoze a na 2.dzien "mamo, musisz mi zapłacic, bo robotnikom sie płaci za prace"ja
-oczywiscie mu nie dałam, bo jak ma pomoc to bezinteresownie a nie w zamian za cos.Niewiem po kim to ma
i co poradzicie na to?
pozdrawiam i miłego dzionka zycze:)
_________________