Toxic ja nigdy nie wolałam byc bez narzeczonego.kochałam go i kocham.Sytuacje w zyciu jakie jednak przechodziłam uswiadomiły mi, że lepiej byłoby gdybym była sama i cierpiała sama, majac możliwosc później ułożenia sobie zycia z kimś innym.
Wyprowadzić sie od niego nie było łatwo.To była bardzo trudna decyzja.Na szczescie dla nas dwojga do mojej drugiej połówki dotarło coś najważniejszego-że muszę czuć sie przy nim bardzo bezpiecznie(czyli nie bać sie, ze jutro miedzy nami coś runie, że go nie bedzie).
Ślub ustatlilismy w ten weekend.Wyjasniliśmy sobie wszystko to co nas gryzło, co przeszkadzałao i doprowadzało do nisczzenia naszego związku.
Uwierzyłam, wiec z nim jestem.
Dziś dalej bede twierdzić, że lepiej jest być samemu nieszczesliwym, niż z kimś i tez nieszcześliwym, bo wówczas zamykasz sobie sama furtkę na szczescie w przyszłości.
Nie mieszkamy jeszcze razem,bo ja jeszcze nie chce.Tęsknię za nocami przy nim, za budzeniem sie przy nim, ale uważam, ze jak na razie dla nas jest tak zdrowiej.Opadły złe emocje i codziennie jest lepiej...
Mysle, ze Toxic mnie źle zrozumiałas