agnieszkar tak sobie czytam i czytam to co piszesz...
Mysle, że on jest wogóle niestabilny.z jednej strony bardzo chce mieć Cię przy sobie, z drugiej lepiej żebyście razem nie byli.
Nie dziwię Ci, ze nie wiesz co ze soba robić.Tym bardziej, ze jak sie kocha to ciężko jest podejmować decyzje, które potem mogą mocno zaboleć.
Powiem Ci jak jest u mnie.Jak powiedziałas-jesteśmy do siebie podobne.Długo zastanawiałam sie jak ma być między mną a przyszłym meżem(bo już właśnie date ustaliliśmy).Codziennie miałam w głowie pytanie-jak bedzie jutro, jak za godzine.Ciekawe co sie wydarzy...
To mnie emocjonalnie wykańczało.
Po tym jak sie od niego wyprowadziłam, mogłam do zycia nabrac dystansu.
I dziś wiem jedno napewno.Musze mieć spokój, muszę wiedzieć, czy ktos kto przy mnie sie budzi jutro też budzić sie przy mnie bedzie.Nie potrafię mieszkac z kimś, kto nie daje mi poczucia pewnego jutra.
Wiem, ze wolałabym byc sama.Bo z dwojga złego cierpieć jest w samotności i mieć mozliwość dzięki temu poznania kogos innego, niż na siłe bycie z kimś, kogo może jutro mieć nie bedziesz.
Do dzis mieszkam u mamy.Wyjasniliśmy sobie wiele, poczynilismy krok na przód-czyli nasz ślub.Jednak tak szybko nie chce z nim znów zamieszkac.Musze do końca poczuć stabilizację, być ponad wszystko pewna, ze nie skrzywdzi mnie ukochana osoba.
wierze, ze podejmiesz dobra dla siebie decyzję, zgodną z własnym sumieniem.Mysl przede wszystkim o sobie, bo nikt o Ciebie nie jestv w stanie zadbać tak jak Ty sama.
trzymam kciuki.
Jeśli Cie kocha-nigdy nie pozwoli żebyś odeszła tak naprawdę-tzn, tak na zawsze