|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Problem z rodzicami i facetem
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
soneczko...napewno jesteś mądrą, odpowiedzialną i zaradną kobietą...zrób tak żebyś była szczęśliwa. Nie przejmuj inicjatywy która powinna należeć do mężczyzny. Jesli on Cię kocha to nie powinien zastawiać sie strachem, to miłość powinna dac mu siłę i odwagę. Sama kiedyś popełniłam błąd, walcząc o coś co jak się później okazało tylko dla mnie miało znaczenie. Mężczyzna który cie kocha będzie chciał i dążył do tego żebyście razem byli szczęśliwi (będziesz to czuła).Nie przyzna się że się boi tylko zrobi wszystko żeby wyzbyc się tego strachu. Wiem że we dwoje łatwiej jest iść przez życie ale czy ten mężczyzna który się ciągle obawia i nie wie czego chce, będzie dla Ciebie w życiu podporą?
|
|
|
|
|
|
|
|
Owszem J ustyna może mieć rację, niestety...Być może on faktycznie nie chce się z Tobą wiązać na poważnie...ale też nie można wszystkiego stawiać czarno na białym...
Soneczko, sama musisz podjąć decyzje, bo Ty znasz całą sytuację najlepiej...Ty masz największe szanse poznać źródło jego wątpliwości...Znasz dobre i złe strony Waszego związku.
Sama kiedyś się bałam, bo nie wiedziałam czy to ma sens (odległość)...ale na szczęście od losu, a przede wszystkim od niego dostałam szansę... I dziś planujemy ślub. Można więc być zwyczajnie zagubionym...A mój ówczesny strach wcale nie oznaczał, że zrobiłam źle... Dostałam czas i dzięki temu zrozumiałam czego chcę, na czym i na kim mi zależy... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 24-06-2008 17:55
|
|
|
|
|
|
|
|
Soneczko - mój J. jest najlepszym mężczyzną jakiego mogłabym mieć, jestem z nim najszczęśliwsza i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. Mieszkamy razem od prawie dwóch lat, żyjemy na własną rękę a jak tylko będzie nas na to stać weźmiemy ślub - jednym słowem chcemy się razem zestarzeć, mieć dzieci, domek i gromadkę zwierzaków
Ale nie zawsze tak było - w którymś momencie on też bał się, że mnie rozczaruje, że nam nie wyjdzie, że nie da mi tego czego potrzebuję, że nie będę go kochać tak jak on mnie, że go zostawię itp. Był gotowy w ogóle zerwać ze mną kontakt żeby nie ranić mnie i siebie. Przestałam się do niego odzywać bo liczyłam, że zatęskni ale on postanowił bawić się w męczennika dla mojego (naszego) dobra. Ale w którymś momencie się wkurzyłam i powiedziałam mu, ze nie dam się odtrącić z byle powodu i że niczego nie będę mu narzucać - niech wszystko toczy się swoim tempem i zobaczymy co z tego wyjdzie
No a teraz po paru latach nie jesteśmy w stanie spędzić jednego dnia osobno a to co mówi czy myśli jego matka zupełnie się dla nas nie liczy - to ona ma problem, nie my Wiec danie mu szansy i zrozumienie sprawiło, że nie straciłam miłości mojego życia
A on ma prawo się bać - już raz wam nie wyszło, jego życie wygląda inaczej niż jak byliście ze sobą wcześniej, dzieli Was odległość i wie, ze przez niego możesz skłócić się z rodzicami - czy to nie są wystarczające powody żeby się bać czy się uda? Tym bardziej, że nikt nie daje na nic gwarancji a skoro on cię kocha to nie chce żebyś kiedyś cierpiała i była samotna.
Ale jeśli nie zaryzykujesz nie dowiesz się czy to był ten jedyny. Więc bez względu na to czy się uda czy nie warto wykorzystywać szanse, które daje nam los.
Fakt - rodziców ma się tylko jednych - ale nie będziesz z nimi mieszkać całe życie, nie będą Cię utrzymywać i to nie oni dadzą Ci szczęście i poczucie spełnienia.
Ale to Ty go znasz - nie my - wiec sama musisz pomyśleć czy jest to typ człowieka taki jak pisała justyna81 i dla tego robi wymówki, czy jest to taki człowiek jak pisałam ja i Catti i jego strach nie oznacza nic złego.
Powodzenia! _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Iśka czytając to co napisałas widze też w tym wszystkim troche siebie. Ja też przestałam się do niego odzywać. Tak jak Ty keidyś ja teraz mam nadzieje, że on zatęskni..., że się wkońcu odezwie, ale chyba czekam na coś co nigdy nie nastąpi. Nie odzywam się do niego już drugi tydzień a widać jemu taka sytuacja odpowiada. Ja codziennie walcze ze sobą, żeby nie pisać smsów do niego, żeby nie wykręcać jego numeru a jemu chyba z tym dobrze, że zamilkłam. Jego nawet nie interesuje to dlaczego się nie odzywam... A jakby coś mi się stało, jakiś wypadek, cokolwiek... On się w ogóle mną nie interesuje... Pzykre to, ale prawdziwe... Pewnie myśli sobie, że skoro przestalam się odzywac to niech tak zostanie... On chyba tego chce. On nie chce być katem nie chce podejmowac decyzji o rozstaniu i chyba chce abym to ja była tą złą... aby to była moja wina... Jutro wracam do domu, do naszego rodzinnego miasta i nie wiem czy czekać aż się odezwie czy znowu mam jako pierwsza zmięknąć i poprosić o rozmowe... _________________ W arytmrtyce miłości 1+1=WSZYSTKO a 2-1= NIC
|
|
|
|
|
|
|
|
A ja myślę, że jest dla Was nadzieja.. Jednak nie warto próbować przyspieszać całej sprawy. Jasne, że nie chcesz czekać w nieskończoność, Soneczko, ale nawet na naszym forum jak widać mamy przykłady tego, że wszystko da się przezwyciężyć. Ja też jestem tego przykładem, przeszliśmy razem z moim partnerem małe (z perspektywy czasu) tragedie, choć wcale nie jesteśmy tuż obok siebie
Moim zdaniem na razie powinnaś kontynuować związek na odległość, ale mieć kontakt - spotkajcie się kiedy możecie, rozmawiajcie np. przez telefon i zobaczycie, że to da Wam siłę na to, by trwać 3 lata da się przeżyć.. A strach to całkiem naturalne uczucie, przecież sama też mówisz, że się obawiasz. On też jest tylko człowiekiem i ma prawo do uczuć.
A skoro widzisz analogię do historii Iśki w swojej sytuacji, to powinnaś postąpić tak jak Ona niegdyś.. Zrób pierwszy krok, nie pozwól na to, byście stracili łączące Was uczucie. Być może masz rację i on nie chce być tym katem, ale to nie oznacza, że w ogóle którekolwiek z Was powinno nim być.. Wręcz przeciwnie! _________________
edytowany: 1 raz | przez egocentric | w dniu: 24-06-2008 19:32
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak naprawdę to my kobiety nie jesteśmy i nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć mężczyzn,a dla nich naprawdę jest ważne żebyśmy były szcześliwe,żebyśmy miały wszystko co najlepsze.Ja jestem od roku mężatką a mojego męża znałam przed ślubem 5 lat i nie raz widziałam jak mu przykro jak płakałam z jakiegoś powodu a on nie potrafił nic zrobić.Jak nieraz sie pokłóciliśmy to on mówił że nie chce żebym była z nim nieszczęśliwa i wiem że jeśli powiedziałabym mu wtedy że robi coś złego i mnie krzywdzi to potrafiłby mnie zostawić bylebym tylko była szczęśliwa.Dlatego dobrze rozumiem twojego chłopaka bo dobrze wie że ty jesteś dla niego w stanie zrezygnować z kontaktów z rodzicami (czyli zrobić naprawdę wiele) a on sam nie jest w stanie zagwarantowac ci na 100% że będziesz zawsze miała wszystko o czym tylko zamarzysz i że możecie mieć nieraz gorsze dni w czasie których ty możesz pożałować swojej decyzji.
Moim zdaniem powinnaś z nim szczerze porozmawiać i się upewnić czy jest tak jak ja napisałam czy on po prostu nie chce z tobą być ale moim zdaniem wszystko dobrze się ułoży jeśli tylko będziecie szczerze rozmawiać _________________ "O tym, kim jesteśmy,decyduje jakość naszych związków z innymi"
|
|
|
|
|
|
|
|
Też nie widzę innego wyjścia jak szczera rozmowa. Czarno na białym i koniec...
Czy Ty go kochasz? Czy on kocha Ciebie? Czy CHCECIE oboje być razem, zawalczyć o ten zwiazek? Na te pytania musicie sobie odpowiedzieć...
Wyjaśnijcie swoje obawy, nawzajem... Ty,że nie wiesz ja czym stoisz, on dlaczego zachowuje sie tak a nie inaczej...
Nie możesz czekać w nieskończoność na jego ruch, decyzję, ale moim zdaniem gdybyś się tak po prostu poddała, któregoś dnia byś żałowała... Czasami warto dać troszkę czasu... Efekty bywają zaskakujące...i na całe życie.
3 lata da się przeżyć, wiem co mówię... Są chwile ciężkie, ale są też chwile spotkań które wtedy nabierają zupełnie innej wartości. Taki związek bardzo dużo uczy... Warunek jest jeden...oboje musicie naprawdę chcieć wygrać! _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Tylko w trakcie rozmowy nie chciej żeby Ci zagwarantował że wam się uda - powiedz mu od razu że nie potrzebujesz takiej gwarancji i że jedyne czego Ci potrzeba to wiedza czy Cię kocha, czy chce z Tobą być i z Tobą walczyć o ten związek
Nie poddawaj się - miłość jest warta uporu i starania _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Iśka napisała: |
Tylko w trakcie rozmowy nie chciej żeby Ci zagwarantował że wam się uda - powiedz mu od razu że nie potrzebujesz takiej gwarancji i że jedyne czego Ci potrzeba to wiedza czy Cię kocha, czy chce z Tobą być i z Tobą walczyć o ten związek |
No Moja Droga, Ty jak coś powiesz...to trafiasz w sedno
Nic dodać nic ująć...
Nikt i nigdy nie jest w stanie zagwarantować, że się uda...ale świadomość wspólnych dążeń czyni cuda... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Iśka chyba trafiłaś w sedno całego problemu... Bo ja mu kiedyś powiedziałam, że musze go być na 100% pewna, że jak się odwróce od rodziców to on będzie mnie wspierał, że mi pomoże, że będzie moim oparciem w trudnych chwilach... A on powiedział, że nie może mi tego obiecać bo nie wie jak się życie potoczy, nie wie czy da rade... A ja mu powiedziałam, że nie zrobie żadnego kroku do przodu, że nie odejde od rodziców póki nie bede Jego pewna. I w tym momencie chyba Nasze drogi się rozeszły. On nie może mi nic obiecać a ja bez obietnicy nie podejme żadnej decyzji... _________________ W arytmrtyce miłości 1+1=WSZYSTKO a 2-1= NIC
|
|
|
|
|
|
|
|
Soneczko, ale nikt Ci nie może czegoś takiego obiecać. Rozumiem, że chciałabyś...ale to niewykonalne... I wiesz... wcale mu się nie dziwię, że się chłopak trochę wystraszył skoro tak mu powiedziałaś... Moim zdaniem mądrze zrobił, był z Tobą szczery... ani Ty, ani on nie wiecie co się stanie dalej...jaka Was czeka przyszłość...
Miłość to niewiadoma w gruncie rzeczy, jej siłą jest wiara w to, że się uda...
Może teraz od Ciebie zależy co dalej...od tego czy zaryzykujesz...nie masz łatwej sytuacji, bo ciężko jest wybierać między rodziną a mężczyzną, którego się kocha... Moim zdaniem jednak, jeżeli ktoś kocha, nie każe dokonywać takich wyborów...(mam na myśli Twoich Rodziców)...A jeżeli Cie do tego zmuszą, mam nadzieję, że kiedyś zrozumieją błąd i będą cieszyć się z Tobą Twoim szczęściem...
Ale najpierw wyjaśnijcie to co już pisałyśmy... Czy oboje chcecie być razem pomimo wszystko... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 25-06-2008 14:10
|
|
|
|
|
|