|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
poradzcie! czy ja dobrze robie?
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Drogie dziewczyny!
W szczególnosci kieruje me słowa do Kesi i Amelii!
Moze najpierw sprobuje odpowiediec Kesi. Masz w wielu sprawach racje, na pewno!
Jak zresztą juz mówiłam, ani nie chciałabybm, ani nawet nie pozwoliłabym na to by moj maż flirtował z jakąs pania w internecie lub gdziekolwiek indziej, co nie jest sprawa mojego braku zaufania. Wierze mu, że mnie nie zdradzi i ufam mu bardzo!
Masz tez zapewne racje, że zbyt dużo czasu "naszego" , oddaje tamtemu! Tez o tym myslałam i chyba bede musiała to ograniczyć, choć nie ukrywam, że bedzie mi trudno!
Co do drugiej sprawy, którą sugerujecie obie!
A mianowicie adoracja z mojej strony wzgędem męża, wiecej mojej inicjatywy i zangażowania!
To wszystko jest, naprawde!!!!
Ja staram sie jak moge, uwierzcie mi, wiem że meżczyźni bardzo lubią być wychwalni, choć rzadko przyznają sie do tego, a ja staram sie właśnie takie elementy jak miłe słowo, komplement, rozmowa itd itd.. wdrazac w nasze życie. Ale powiedzcie same ile można? Nie żebym miała tego dość, żeby mnie to nudziło, lub sprawiało kłopot. Robie tak, bo tak uważam, jest wspaniałym wartościowym facetem i nieraz daje mu to do zrozumienia!
Nie mam zamiaru niszczyć mojego zwiążku, ani związku mego wirtualnego znajomego. Nasze rozmowy, traktuje, jako taką odskocznie, urozmaicenie życia, sprawienie sobie przyjemności! To sprawia mi radość i czuje sie choć troszkę wiecej dowartościowana.
Wiem, że w tym momencie wiele z Was mnie skrytykuje, może i gdzieś tam zgodze sie z Wami, gdyż mysli moje są strasznie rozdarte!
I Kesi! - ja nie mam co ratować, bo nic nie ma prawa legnąć w gruzach! Gdybym miała nóż na gardle i wybór albo mąż, albo znajomy - bez dwóch zdań, nie ma nad czym sie zastanawiać nawet - dom i rodzina zawsze najważniejsi!!!!
Myśle że nasz związek małżeński już po prostu taki jest, on nie jest ani do zniszczenia, ani do naprawy, nie da sie zmienić człowieka na siłe!
Pozdrowienia dla wszystkich!!!
edytowany: 1 raz | przez kiki | w dniu: 02-12-2006 11:41
|
|
|
|
|
|
|
|
Kiko!
Cytat: |
Nasze rozmowy, traktuje, jako taką odskocznie, urozmaicenie życia, sprawienie sobie przyjemności! To sprawia mi radość i czuje sie choć troszkę wiecej dowartościowana. |
Oczywiście! I wcale cię nie potępiam. Uważam, że masz rację. Trochę przyjemności, która w dodatku nie jest żadnym zagrożeniem, jest potrzebne! Wolno nam dobrze się poczuć, czasem nawet ruszyć wyobraźnią... Zwłaszcza w rutynie codziennego dnia. Tego nam nikt nie zabroni. I to nie jest żadna zdrada - bo nie jest niczym złym - jeżeli nie jest? _________________ Co cię nie zabije, to cię wzmocni.
|
|
|
|
|
|
|
|
Kiki tytuł -"czy ja dobrze robię?"...Z naszego punktu widzenia i siedzenia przed komputerem mówimy,ze dobrze.Z punku widzenia naszych drugich połówek napewno nie(pomijam,ze nie wiedzą o czym gadamy i z kim).Nas te flirty czy jakby to nie nazwac inaczej ,wciągnęły bardzo,daja nam odskocznie od cichego,aż nazbyt spokojnego związku.Moze uskrzydlają,moze pobudzają wyobraznie a moze zupełnie coś innego dają...Czy te znajomości,flirt,netowy romans cokolwiek ,to nie czas refleksji?Ja sama własnie dzieki zauroczeniu osobą z netu mam okazje zastanowić sie,czy chcialabym naprawde zdrady,czy pobiegłabym do niego zostawiajac to wszystko tu...A jesli nawet to co dalej?Powrót ,niesmak,rozczarowanie,poczucie krzywdy ,napewno ból emocjonalny większy od tego teraz...Wiem,sa kobiety ,które nie patrzą tak jak ja ,ale pewnie większosc jest jednak odpowiedzialnych.Mój netowy "zwiazek" przechodzil różne etapy.Od fascynacji,pragnienia jak najdłuższego przebywania na gg razem,poprzez pokazywanie sobie fotek,rozmów o troskach codziennego zycia do początku przesytu ...W tej chwili mam lekki przesyt.Powtarzam ,lekki.Juz nie codzienne rozmowy ale co drugi dzien,nawet trzeci.Aczkolwiek tęsknie za nim ,mysle co robi,czy o mnie mysli,czy teskni ale chyba sama chce to w sobie zabic bo boje sie sama o siebie,o swoje decyzje,czy rozum zwyciezy czy emocje...Przesyt nie jest znuzeniam tylko początkiem strachu...Przesyciłam sie uczuciem,które sama sobie wsadziłam do głowy na skutek jego delikatnych słów,jego pieknego nazywania mnie,jego szczerości...Walczę w cierpieniu,sama ze sobą...On nie wie ze sie boję...Nie moge juz bardziej pozwolic sobie na wypełnianie coraz większych połaci mojego serca. jego osobą...Płaczę i nie śpię...Ale musze zabić tę dziwną nowoczesną miłośc.... _________________ Krótko żyją motyle...
|
|
|
|
|
|
|
|
A ja trzymam Alko za Ciebie kciuki!
Bedzie dobrze!
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziewczyny!
A może spróbujcie się tak od nowa zauroczyć Waszymi mężczyznami...?
Wiem, że może pukacie mi teraz w głowę, ale to jest możliwe! Przecież ileś tam lat wstecz wybrałyście właśnie Jego. Jaki był? Najwspanialszy... Najprzystojniejszy... Uroczy... Wyjątkowy... Męski... Po prostu marzenie! Spróbujcie wrócić do tych dni. Do ucisku w żołądku na jego widok, dnia poznania się, pierwszej randki, pierwszego pocałunku...
Może zróbcie sobie wreszcie wspólne wakacje/ferie bez dzieci. Pojedźcie w miejsce gdzie byliście jeszcze jako para szalenie zakochanych ludzi. Gdzieś, gdzie nie byliście od tamtej pory, gdzie wrócą wspomnienia!
"Mój mąż" nie musi oznaczać "moja rutyna". _________________ Co cię nie zabije, to cię wzmocni.
|
|
|
|
|
|
|
|
No cóż taka babska dola,szukamy wrażeń,szukamy ideału,a ten ideał leży koło nas,na wyciągnięcie ręki,rozglądnij się tylko,pomyśl i nie psuj tego co masz,bo na pewno lepiej mieć nie będziesz
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie uwierzycie!
Ja nie mam do czego wracać! Nadal czuje uścisk w żołądku jak to piszesz Amelio, ale może nie juz z takim natęzeniem jak kiedyś. Myśle, że to co minęło to tak do końca juz nie jest w stanie wrócić. Czas robi swoje, mija fascynacja, a pozostaje przyjaźń, przyzwyczajenie, bezpieczeństwo itd..
Nadal uwazam, że mój mąż to świetny, wspaniały i przystojny facet! Z małymi wadami , ale kto ich nie ma?
Nadal za nim tęsknię gdy dużej go nie widze i nadal bardzo go kocham!
A co do wyprawy bez dzieci, którą Amelio sugerujesz - z największą rozkoszą - ale niestety, na dzień obecny i w najbliższej przyszłości sprawa nierealna!
I wiesz Amelio! wcale, a to wcale, nie uważam, że trzebaby popukać Cie po głowie, za to co piszesz! Ja jestem Wam wszystkim szczerze wdzięczna za wszystkie rady i opinie! Cieszę sie, że są takie osoby, które podnoszą na duchu, lub sprowadzają na ziemię z obłoków!
Bardzo Wam wszystkim dziekuje!
|
|
|
|
|
|
|
|
Kiki!
Dziekuję - i Ty niemasz za co dziękować, bo to przyjemność z Tobą pogadać - na pewno dla reszty dziewczyn też!
A co do dzieci - nie przejmuj się - ja też mam przez najbliższy czas to BARDZO nierealne! Nie wiem czy z tych samych powodów co Ty (moje są po prostu za małe) Jeżeli Twoje też, to pociesz się tak jak ja - szybko zleci! _________________ Co cię nie zabije, to cię wzmocni.
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziekuje Ci jak zwykle za miłe słowa!
Tak moje dzieciaczki są jeszcze maluchami! Szczegolnie jeden!
Pozdrawiam serdecznie!
|
|
|
|
|
|
|
|
Kiki!
To pewnie mamy podobną sytuację
Przypuszczam, że jesteś w tej chwili TUTAJ. Może umówimy się na rozmowę na jakimś czacie ( bo domyslam się, że nie podasz tu kontaktu do siebie (gg...)?
Trochę tak ciężko biegać po forum i sprawdzać odp. _________________ Co cię nie zabije, to cię wzmocni.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja mam wiele okazji do wyjazdów tyko we dwoje bo dzieci sa samodzielne,no prawie i nie mieszkaja z nami.A mąż jest jak pisze Kiki kochany,odpowiedzialny i jak najbardziej sprawdza się jako życiowy partner.Tylko te wszelkie zauroczenia gdy w grę wchodzą emocje są tak trudne do rozpatrywania ich zdrowym rozsądkiem...Wiem wszystko,znam,rozumiem ale serce nie sługa rozumu,niestety...Wiem,ze nie robie dobrze wiec zamierzam wycofywać sie powoli,tylko to tak boli!!!!!!!!!!!!!
Obirecuje sobie wieczorem,ze jutro bedzie inaczej,ze od poniedzialku,ze spróbuję przerwy w rozmowach ale cos mnie ciągnie do komputera...Żeby się zepsuł... _________________ Krótko żyją motyle...
|
|
|
|
|
|