|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
pomocy!!!! on nie wie czy chce ze mną być
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
dzieki:) napisałam co myslałam, i z własnego doswiadczenia, ja sie tez bawiłam, choc nie trwało to długo,zaczełam po uk, 17 lat a majac 19 juz "wpadłam"...i moje zycie sie zmieniło,juz nie pasowało mi isc sie bawic, choc powiem wam ze od czasu do czasu mogłam sobie wyjsc do kolezanki, pozniej moze "udało" sie wyrwac na disco 2 czy 3 razy, ale za"zgodą mamy" bo z rodzicami mieszkałam,choc i tak mi to wystarczyło
Pamietam natomiast, ze od czasu ciazy przez 4 lata nie byłam nigdzie na SYLWESTRZE miałam zaprosz. ale mama sie nie zgodziła bym szła, nie dosc ze bez ojca dziecka wiec sama tym bardziej nie miałam "prawa", tzn mi nie pasowało, byłam zła,moze 2 lata temu to było,ze o 24, gdy konczył sie STAry rok UDAWAłAM ZE SPIE, ale z perspektywy czau patrzac, wiem ze dobrze sie stało...no i w koncu poznałam mojego obecnego i rok temu np "SYLWKA" SPEDZILISMY RAZEM TYLKO WE DWOJE, mama została z dzieckiem moim, i wrecz mnie "wygoniła"i buyłam u NIEGO,miielismy isc do jakis znajomych miska, ale cos tam nie wyszło...mniejsza z tym i zostalismy samiale było i tak fajnie, bo spedziłam z moją nową MIłOSCIą
Pisze to, bo za niedługo przeciez Swieta,--ost tez spedzilismy razem, Wigilie z dzieckiem byłam u mojego,i poszlismy do Jego rodzicow, to był dla mnie piekny czas,zwłaszcza ze po Wigilli u JEGO juz zareczylismy sie:) ZAS 2 DZIEN SWIąT juz spedzilismy w moim mieszk. z moimi rodzicami i Jego, był tez moj kuzyn , i oficjalnie moj misiu poprosił mojego tate o moja reke-ktory miał łzy w oczach, ze w koncu ja - corka po tylu przrejsciach poznała faceta, z ktorym ma spedzic swoje zycie
No i teraz kazde kolejne Swieta beda juz wspólne, my, moj syn...i chciałabym by spełn. sie jeszcze takie marzeniew, ale nie bede pisac, by nie zapeszac
Najwazniejsze, ze jestem wreszcie Szczesliwa _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Maried gratuluje milosci i podziwiam odwagi, bo jestes jedna z nielicznych osob ktore poprostu maja odwage przejsc przez zycie tak jak ty, nie zalamujac sie, nie patrzac na innych co powiedza, ulozyc sobie nowe zycie. I tym bardziej watek jest na temat gdyz jest to przyklad z zycia wziety ze nie nalezy w zyciu kierowac sie tylko slepa miloscia, trzeba miec troszke rozsadku. I tak jak ty ja w wieku 18 lat do ok 21 chcialam sie bawic i imprezowac. Gdy zakochalam sie w Misku to jak pisalam ze juz odechcialo mi sie szumiec, wolalam z nim spedzac czas i jak cos robilismy to wszystko razem, a gdy dostalam prace w biurze w polaczeniu ze studiami to zaczelam juz powazniej myslec nad zyciem. Kiedys pieniadze zarobione byly na imprezy, teraz musze utrzymac siebie a w dodatku liczyc kazda zlotowke, zeby cos odlozyc, zeby komus kupic prezent, zeby miec na zakupy, zeby miec przy sobie grosza jak gdzies wychodzimy lub wyjezdzamy.
Mysle ze jesli by mi chlopaak, jakbym miala 18 lat powiedzial takie cos to raczej juz nie bylby moim chlopakiem, tym bardziej ze wzgledu na staz chodzenia, dalabym mu wolna droge, bo jesli po tylu latach on nie wie to ja nie wyobrazam sobie co bedzie za parenascie lat. Z doswiadczenia wiem, bo sama tak mialam, jak chlopak zacznie zarabiac pierwsze pieniadze lub bardziej dobra prace to mu sie w glowce przewraca, mysli ze moze wszystko miec.
Ale Ty nie sluchaj nas, bo kazdy przypadek jest inny, a w dodatku nie znamy Twojego chlopaka i Ciebie i nie wiem jaki on jest i co miedzy Wami tak naprawde jest. Z czasem okarze sie czy jest Ciebie wart, a jakby nie to moge Ci powiedziec ze jestes w takim wieku ze mozesz miec 10 chlopakow na miesiac a z czasem sie odnowa zakochasz, ale wtedy sama wybierzesz go czy bedzie Ciebie wart. Zycze Ci duzo milosci. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Agga napisałas
--Maried gratuluje milosci i podziwiam odwagi, bo jestes jedna z nielicznych osob ktore poprostu maja odwage przejsc przez zycie tak jak ty, nie zalamujac sie, nie patrzac na innych co powiedza, ulozyc sobie nowe zycie.---
no niewiedziałam,co pisze ze mnie mozna tak odebrac,w taki sposob, dla mnie to oczywiscie miłe..
To prawda, troche musiałam przejsc, choc czasem uwazam, czy jeszcze nie jestem naiwnna,czy rzeczywiscie mozna odebrac mnie za odwage, aczkolwiek wtedy jeszcze, gdy tkwiłam w tym wszystkim, nie chciałam o tym rozmawiac nawet,wstydziłam sie tej sytuacji
Ale podobno czas "leczy rany" co prawd do byłego zywie uraze, ale on zyje swoim zyciem, ja z synem swoim, i nie chce miec z nim kontaktu, ani tym bardziej by dziecko miało, jak dorosnie-sam zdecyduje
Moze wiekszosc pomysli ze jestem egoistką, ale akurat co było to było, i nie pozwole burzyc tego, co jest teraz...
To, ze teraz opisuje co było u mnie, to dlatego, ze cos juz przeszłam,i jakies doswiadczenie mam,i moze tez po to, by inne dziewczyny bedac w podobnej sytuacji wiedziały,ze "po burzy zawsze wychodzi słońce", czasem trzeba długiego czasu by "zyc na nowo"-akurat takie okresl. mi przyszło na mysl
Tu jest sie tez anonimową,wiec czasem łatwiej cos wyrzucic z siebie os. ktorych sie zbyt dobrze nie zna,nie widza Cie itp(no ja akurat swoja fotke zmiesc. w 1 watku,ale co tam....nie jestem jedyna ani ost. dziewczyną, w takiej sytuacjii,kazdy ma inną
Ja tamten rozdział zamnknełam za sobą, wiec moze nie powinnam pisac co i jak było,ale jak juz wyzej napisałam "czas leczy rany"-u mnie to "wyleczyło" w ten sposob,iż przestałam "kochac"tamtego, bo nie był wart, moze pełno tu sprzecznosci, bo niby wyleczyłam sie, ale mam uraz, pokickane to troche, ale wiem co pisze.
Z tamtego uczucia "chorego" sie wyzwoliłam, byłam sama i poznałam mojego, i TERAZ GDY WIEM ZE TO TEN, ZE JESTESMY MAłZENSTWEM JESTEM SZCZESLIWA,bo mam przy sobie dziecko, ktore pokochałam od poczecia Jego, i KOCHAM i bede Kochac z całego serca,...no i mam mezczyzne-swoją drugą połowkę, czuje sie bezpieczna, i to mnie własnie wyleczyło,teraz tez sie kieruje miłoscią Ale i rozsadkiem, bo sama miłosc ni wystrczy wbrew pozorom, staram sie byc silna, mam wreszcie rodzine, o ktorej marzyłam i hmm fajnie by było gdyby moj synek miał rodzenstwo,czyli zebym tez miała moje 2gie, a z,mezem 1sze wspólne dziecko
No i wchodzac na to forum, czytam te wszystkie posty, jakie problemy jak wyzej wspomn, juz-maja dziewczyny, W(ogolnie juz piszac) opisujecie swoje przezycia,co was boli, dreczy,,wiec ja tez chciałam opisac jak to było u mnie
Ale procz tych "przykrych" spraw, sa tez wesołe, optymistyczne, takie babskie sprawy-a ja juz sie czuje zwiazana z tym forum,jestescie dlaa mnie juz intenetowymi kolezankami, jak tylko moge wchodze i czytam, i pisze...choc nie na wszystko, bo za duzo tego hihi
I mąz moj mowi ze jestem juz "uzalezniona" od WAS, od tego całego "byc kobietą'-i dobrze, wole ten nałog niz jkis inny zły
JESTESMY KOBIETAMI I 3 MAJMY SIE RAZEM"
(SOLIDARNOSC JAJNIKóW"-ZART)
jUZ MI SIE WESOłO ZROBIłO,bo byłam wkurzona, pokł sie przez sms z kolez.- sama jest sobie winna, Ale to juz inna sprawa
pozdrawiam Was wszystkie, i wszystkim zycze powodzenia:)we wszystkim
_________________
edytowany: 1 raz | przez married_1982 | w dniu: 29-11-2007 9:55
|
|
|
|
|
|
|
|
Zycie nie jest zawsze tak kolorowe, czasem wystepuja przykre sytuacje ale trzeba umiec wyjsc z nich obronna reke, Tobie Maried sie udalo i bardzo fajnie, oby tak dalej, do przodu. Ja tez mialam w swoim zyciu tzw kopniaki od zycia, np w wieku 16-17 lat zachorowalam przez wirus na porazenie nerwu twarzy po 1 stronie twarzy, byl to straszny okres (1 rok), do dzis jest to dla mnie trudna sprawa,nawet nie chce wracac myslami, wyobrazcie sobie ze w wieku mlodzienczych lat, kiedy to sie szalalo ja dostalam paralizu twarzy, wygladalam jak wygladalam, z rok nie moglam wychodzic z domu, szpitale, senatoria, prywatne lekcje w domu, nadrabianie zaleglosci,odwrocenie sie pseudo kolezanek, wielka "wojna" z moim G.,gdy wszyscy z mojego rocznika sie swietnie bawili,nie zyczylabym ntego najwiekszemu wrogowi!
Z moim G. bylo tak ze przed choroba flirtowalismy ze soba, gdyz zachorowalam o cos sie poklocilismy na smsy i on mi wtedy bardzo brzydko napisal o mojej chorobie, zebym sie leczyla, bo mam taka buzie i taka,znienawidzilam go wtedy. W tym czasie te 2 niby kolezanki, jedna kuzynka jego S., swietnie sie bawili,K. zaczela nawet z nim chodzic,zeszyty ktore mi przynosila prawie codziennie, przynosila mi raz na tydzien.
Gdy wrocilam do szkoly czulam sie jak odludek, spojrzenia innych (do dzis mam jeszcze nie cala sprawnosc), moje niby kolezanki S. i K. byly pochloniete plotkowaniem o imprezach i chlopakach, ale z czasem zaprzyjaznilam sie z jedna kumpela z klasy M.z ktora nadrabialam zaleglosci towarzyskie, bo chcialam odreagowac to, czerpac z zycia jak najwiecej. Zaczelam chodzic z 1 chlopakiem ale nic do niego nie czulam, zerwalam, pozniej z drugim, to byla moja taka 1 milosc ale szczeniacka, on byl dj-em, byly imprezy, imp[rezy, imprezy. W tym czasie od nowa zaczelam sie kolegowac z S. (kuzynka mojego G.) (ktora sie ode mnie wczesniej odwrocila jak wrocilam do szkoly), polaczyly nas wspolni chlopacy, nawet mili wspominam ten okres bo bardzo duzo sie dzialo, fajne pomysly i przygody. Po 2 latach ja zerwalam z dj-em gdyz poklocilismy sie, wokncu on wybral inne zycie. Ja nie moglam sie z tym pogodzic bo dl\alej cos do niego czulam. W tym czasie gdy jeszcze bylismy razem ja wybaczylam mojemu G. te smsy, zaczelismy sie kolegowac,bardzo dlugo musial mnie przepraszac,tlumaczyl mi ze sam nie wie dlaczego tak napisal, zrobil to chyba przez kolezanke K.z ktora chodzil, ze niby mu cos na jej temat dogryzalam ,dzieki S. sie tak naprawde pogodzilismy, bo jest jego kuzynka.Po rostaniu z M. od nowa zaczely sie imprezy, nowi znajomi, lecz w 3ke (ja, kolezanka S. i moj G.) bylismy nie rozlaczni. Kiedy pojechalismy na wakacje bardzo fajnie sie bawilismy gdzie miedzy mna a G. cos zaiskrzylo. Po powrocie wyznal mi milosc i zaczelismy byc razem. Tylko ze moje uczucie do M. bylo silniejsze i zerwalam z nim po 3 mieciacach, przez co zerwalam nasza przyjazn. Poczatkowo chcialam sie wrocic do M. ( byl taki tydzien ze mialam dola) ale dowiedzialam sie roznych rzeczy o nim, co robil za moimi plecami, co mowil innym kolezankom o mnie i o S, zaczal kolegowac sie z roznymi dziewczynami az wkoncu zaczal chodzic z inna dziewczyna. Postanowilam sie z nikim nie wiazac.Na sylwestra poszlam z S. i 2 chlopakami, S. sie zakochala w jednym,(S. wczesniej byla zakochana w koledze M., chodzili ze soba),spotkalam mojego Miska, zlozylismy sobie zyczenia, byl taki oschly w stosunku do nas, wtedy cos mnie zabolalo w srodku. Po sylwestrze zaczelismy rozmawiac na gg,raz zaprosil mnie na dyskoteke,pozniej ja go zaprosilam do domu i tak zaczelismy sie spotykac i kolegowac od nowa. Wkoncu zaprosil mnie na swoja studniowke i tam od nowa sie wszystko zaczelo, bardzo fajnie sie wybawilismy. Na drugi dzien spotakalismy sie w kosciele i po kosciele wziolam go za reke, co dalam mu wyraz tego ze chce byc z nim. Pozniej M. chcial sie wracac, mieszal w naszym zyciu ale wkoncu zrozumial ze kocham juz kogos innego. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
no to rzeczywiscie tez przeszłas, i tu juz nie mowiac o facetach, ale o chorobie, najbardziej straszne sa choroby,
Jak człowiek zdrowy to da sobie rade a jesli ktos powaznie choruy to szok normalnie-ale całe szczescie ze wyszłas z tego, i ze teraz jestes szczesliwa
ja juz zbieram sie do pracy,jeszcze czekam az pranie przejdzie, to juz chwilka,jak bede pozniej to albo jutro to cos napisze
3maj sie cieplutko _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Choroba jest jedna z rzeczy gdzie mozna poznac swoich przyjaciol, jak sie zachowaja. Powiem Ci ze tez mam takie obawy czy nie jestem zbyt naiwna, ale chce wierzyc ludziom. Ostatnio czytalam artykul o zaufaniu do ludzi, zeby nie byc samotnym czlowiekiem trzeba zaufac ludziom a nie na kazdym kroku obawiac sie ze ktos chce mi zrobic krzywde. Jestem tez przykladam ze mozna ludziom wybaczac, nawet najgorsze rzeczy. Ja mam taka zasade jesli widze w kogos ze ktos czegos zaluje to umie wybaczyc, ale zapomniec nie. Mojemu Miskowi zaufalam od nowa i jak narazie nie przejechalam sie. Widze tez jego zmiane, znam rodzine i mysle ze to co kiedys bylo to byl blad z szczeniackich lat. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
widze że się dziewuszki rozpisały u mnie bez zmian.. tzn ja jestem pod opieka psychologa wiec chyba jakoś dam sobie rade. w domu w końcu powiedziałam o wszystkim mojej mamie ktora leżała ze mna w łóżku (tak jak gdy byłam mała) i jak ja płakałam to ona też... zaczęła mnie przepraszac ze nie zawsze mnie rozumiała i powiedziała że mam ją... dużo dały mi te rozmowy z mama i pania psycholog. Nast. rozmowe mamy we wtorek. pewnie was rozczaruje ale siły mam już coraz mniej i teraz wciąż płacze...zrobiłam dzisiaj jedna rzecz tylko nie wiem czy to zle czy dobrze.. chodzi o to ze jechałam z Łukaszem dzisiaj pociagiem rano(dojeżdzamy do Bydgoszczy) i tak sobie gadaliśmy i dzisiaj jest 29 czyli wypada nam 51 miesiecznica bycia razem...złożyłam mu życzenia "wszystkiego najlepszego dla ciebie i dla nas... życze tobie żebyś był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i też tego żebyśmy jednak potrafili sie pozbierać..." przytulił mnie tylko..potem powiedział ze chyba juz nie ma czego ratować i wtedy nie wytrzymałam i mu powiedziałam że ostatnio zasypiam z mamą w łóżku... kiedy zasne ona idzie do swojego łóżka...powiedziałam mu też o pani psycholog i wytłumaczyłam ze jest to dla mnie ogromnie cieżkie. i zaczęłam płakać( wiem .. to głupie ale łzy leciały same) wtedy mnie przytulił i miał łzy w oczach.. chyba nawet jakas łezka mu kapneła...powiedziałam mu że nie dam sie poniżac (ale to juz było jakis czas temu...wczoraj chyba)powiedziałam mu stanowczo ale grzecznie ze też mam swoją godność i nie pozwole na takie traktowanie.zaczął mnie inaczej traktować...na gwiazdke bylby to najpiekniejszy prezent gdyby kukuś wrócił....
|
|
|
|
|
|
|
|
Do rozmowy dziewczynek się nie odniosę, bo za długa
Mikusia, myślę, że dobrze zrobiłaś, ujawniając swoje emocje i jak sama widzisz, uzyskałaś odpowiedź na pytanie "czy mu na mnie zależy?". Wydaje mi się, że gdyby "nie było czego ratować", to nie poruszyłyby go Twoje łzy i smutek. Wydaje mi się też, że jeżeli jego zdaniem nie ma czego ratować, to nie powinien się wahać, ale podjąć wyraźną decyzję - więc, jeżeli się waha, świadczy to tylko o tym, że nie "nie ma", ale "jest mimo że słabo".
Bardzo dobrze, że pozwoliłaś sobie na płacz i pomoc innych osób - tłumione emocje mogłyby potem doprowadzić do jakiejś tragedii. A o godność musisz powalczyć, bo nie powinno być tak, że Ty się starasz a on Cię obraża, nawet jeśli tylko samym zachowaniem (to wywnioskowałam po Twoich ostatnich słowach) _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak czytam co piszesz to zaraz widze siebie ponad rok temu. Było tak samo. Przez 3 miechy bylam w totalnej rozsypce psycholgog leki itd. Podnioslam sie z tego i pokazalam ze nie jestem slaba. W tens posob chyba chcialam zeby on odzyskal do mnei szacunek. I udalo mi sie, ale to ciezka praca bo lzy same plyna wiec jak tu nie pokazac ze Ci zalezy...trzymaj soe mocno wiem jak jest ciezko.
|
|
|
|
|
|
|
|
byłam w weekend w Toruniu. właśnie wróciłam. zadzwoniłam do Ł i okazało sie że jest u nie:/ ale jestem dobrej myśli bo powiedział .że pojechał po skaner i że przyjedzie do mnie. Chce sobie z nim pogadać normalnie i bez wyrzutów bo być moze to naprawde tylko kolezanka....
|
|
|
|
|
|
|
|
Porozmawiaj koniecznie. Chociaż wiesz, ja bym nie zniosła, gdyby mój M. miał jakieś koleżanki, z którymi ma zbyt częsty kontakt jeśli wie, że jestem o nie zazdrosna.. Zresztą, jak sam jeszcze był z poprzednią dziewczyną, to ona najpierw mu "folgowała", nie była zazdrosna, pozwalała Mu odwiedzać wszystkie koleżanki w ich domach, był z nimi sam na sam - a ich związek nie rozpadł się przez to tylko dlatego, że Jemu nie podobały się te dziewczyny. Dowodem na to jest fakt, że gdy pojawiłam się ja (czyt. jego zdaniem ładna dziewczyna), to On tamtą zostawił dla mnie, mimo jej zazdrości i scen, jakie Mu robiła. Ja się bardzo cieszę Ale też dlatego nie pozwolę Mu mieć koleżanek jakichkolwiek (mimo że jestem pewna Jego wierności) i myślę, że Ty, Mikusiu, powinnaś na miarę swoich możliwości zabraniać swojemu chłopakowi zbyt intensywnych znajomości.. Zwłaszcza jeśli innej dziewczyny nie będzie obchodziło, że Twój Ł. jest zajęty.
Pokaż, że jesteś silna, ale też, że darzysz go uczuciem i dlatego nie chcesz się nim dzielić. Wydaje mi się, że on powinien czuć i wiedzieć, że jest Twój a nie wolny albo sam dla siebie.. _________________
|
|
|
|
|
|