|
|
|
|
|
|
heh no tak to już jest, z facetami ciężko ale bez nich to masakra
ja też często muszę mojemu mężowi przypominać, że skoro obydwoje pracujemy to i obydwoje zajmujemy się domem (obiadki, sprzątanie itd.), no nie mogę narzekać bo mąż też nauczył się gotować, sprzątać itd. źle nie mam, tylko muszę często mu o tym przypominać _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
married dobra jestes,niestety facetow trzeba caly czas wychowywac jak dzieci,ciagle przypominac,ochrzanic czasami,ale najwazniejsze to nie byc uleglym,mowic od razu jak cos nie gra,ja i moj maz sztuke kompromisu jak na razie mamy opanowana,facet musi wiedziec gdzie jest granica ktorej przekroczyc nie wolno.
|
|
|
|
|
|
|
|
no i teraz sie uparł na te kanapki, ze jak mu nie zrobie, to bedzie chodził głodny, normalnie dla "spokoju" bym zrobiła-ale nie, nie dam sie, bo wyczai ze jak bedzie tak gadał to bede mu robic,bo pozno przyjechał, wrociłz pracy ok 18:00 a potem jechał na jakies wezwanie z pracy i wrocił z pare min temu-to MU odp. ze "a to bedziesz teraz pozno wracał zebym ja robiła"--nie popuszcze, nie dam sie nawet o taką "błahostke", moze "zła" ze mnie zona, ale nie bedzie mnie szantazowac,ze jak mu nie zrobie bedzie głodny--jak dziecko normalnie, co ja z Nim mam _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Married u mnie jest to samo jak nie zrobie mu kanapek to on nie będzie w pracy jadł i rzeczywiście chodził głodny.Wkurza mnie to wieczorem jak mu robiłam kanapki do pracy to NIE bo są nie świeże on woli jak ja robię je rano a ja rano nie mam ochoty wstawać wystarczająco wstaje do dziecka to rano chce pospać póki maluszek śpi:)
Ach ten mój mężulek a do tego mamy CICHE DNI normalnie masakra lepiej wyjść z domu!!!!!
Tak samo muszę nastawić mu budzik i co 10 min go budzić i tak jest przez dobra godzine bo on nie wstanie za pierwszym razem jestem jego stróżem i jak tu sie do cholerci mam wyspać ?! _________________
edytowany: 1 raz | przez Anilewe | w dniu: 14-11-2007 21:11
|
|
|
|
|
|
|
|
Natka,niedobrze byc upartym ,bo to nic dobrego nie wnosi w małżeństwo.Jeżeli zależy tobie na mężu musisz pierwsza wyciągnąć rękę i odzywać się do niego,choć jak piszesz on raczej jest uparty i nie odzywa się do ciebie.Próbuj,przecież jesteście jeszcze młodym małżeństwem,ale jeżeli taka sytuacja powtarza się często i ty jesteś ofiarą,to pomyśl czy to jest ten właściwy mężczyzna,czy on cię nie tłamsi i poniża? Przemyśl swoją sytuację i powiedz otwarcie mężowi,że nie zyczysz sobie takiego zachowania,nie bój się inaczej zostaniesz zastraszona i nie dasz sobie później rady. Wiem że kochasz męża,ale czy on też ciebie kocha? _________________ lubię tu wracać...
|
|
|
|
|
|
|
|
ja mojemu mężowi robię obiadek, potrafię piwko podgrzac itp.
i nie czuję się służącą. on pracuje, zarabia na nas. niech ktoś mówi co chce ale on też robi, też pomaga a ja się z tego cieszę
jedna rada nie warto byc upartym
Czasami przynosi odwrotny efek _________________ Lubię tu wracac!
|
|
|
|
|
|
|
|
droga Natko doskonale cie rozumiem,ale pociesz sie myślą że ja mam 100 razy gorzej
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak ja się uprę, to mój facet od razu zaczyna działać, bo wie, że ze mną nie ma szans .
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak czytam i nie dowierzam... ja to mam chyba jakiś skarb w domu: sam wstaje po cichutku i nikogo nie budzi, lata po świeże bułeczki dla nas, robi sobie sam kanapki (jak mnie coś najdzie to tez mu zrobie ale to nie jest norma... tylko incydentalnie), niczego nie żąda, mówi otwarcie o swoich oczekiwaniach, nie obraża się, nie mamy cichych dni ... - chyba zaczne go doceniać po tym co mówicie o facetach!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
Ola1- nie jestem uparta, wiem że to do niczego dobrego nie prowadzi.Zresztą wychodze z założenie, że jedno życie mamy i dlatego szkoda marnować czas na jakieś kłotnie, gniewanie się itp.Uważam, że trzeba tak żyć, aby w dniu swojej śmierci powiedzieć sobie, zrobiłam wszystko dla swego małżeństwa,by panowała w nim miłość, szacunek i zgoda; że jeżeli kogoś obraziłam, to przeprosiłam; że, starałam się być w porządku wobec wszystkich. Tak chciałabym na łożu smierci sobie powiedzieć. Dlatego będe ratowac to małżeństwo, chociaż nic na siłę. Wczoraj próbowałm z nim porozmawiac, ale on stanowczo mnie zbył.Powiedział, żebym przestała w końcu mówić sama do siebie, żebym przestała "pierd...lić". Stał się dla mnie taki wulgarny i chamski. Robi to celowo. Może mnie juz nie kocha, nie wiem. Nie będę sie nad tym zastanawiała. On nie lubi powaznych rozmów na temat jego zachowania wobec mnie. Ale uważam, że zawsze gdy przekracza pewne granice wobec mnie, to muszę mu to powiedzieć. Nie kłóce się, ale tłumaczę, wiec nie jest w stanie ze mną sie pokłocić. Ale się gniewa, jakbym nie wiadomo co mu powiedziała. Taki typ, ale teraz robi się coraz gorszy i muszę go poskromić.Na razie postanowiłam, że nie chce ze mna gadać, to nie. Poczekam, aż mu przejdzie. Ja sie nie gniewam, poprostu chcę normalności w naszym związku. Dam spokój, zajmę sie sobą, nadrobie zaległości. Jest nawet jeden plus tego jego nie odzywanie- mogę oglądać wszystko co chcę w telewizji-bo i tak się nie odezwie do mnie.
Magdalena -na-wiem , że inni mają gorzej ode mnie, ale ja nie mogę do tego dopuścić. Zresztą ludzie sie zmieniają i zawsze trzeba miec ręke na pulsie. Jestem bardzo wrażliwą osobą i męczą mnie takie sytauacje.
|
|
|
|
|
|
|
|
Natka podziewiam Cię za postawę.
Tylko pamiętaj że wspólne zycie to nie syzyfowa praca _________________ Lubię tu wracac!
|
|