|
|
|
|
|
|
Witam... Jestem to nowa. Trochę mi głupio mówić o swoim problemie gdyż zawsze jestem za to potępiana. Może zacznę od początku. Mam 28 lat i jestem mężatką od 8 lat. Z mężem nie planowaliśmy mieć dzieci. Niestety wiadomo jacy są ludzie. Codziennie miałam wizyty wścibskich sąsiadek i koleżanek czemu nie mamy jeszcze dziecka. Najbardziej bolało to, że uważali mnie za jakąś nienormalną bo według nich kobieta zawsze musi mieć dziecko i zawsze chce je mieć. Ze mną było inaczej - nigdy nie czułam potrzeby aby mieć dzieci. Nasi rodzice domagali się wnuka a znajomi juz nawet dogryzali mojemu mężowi, że nawet o dziecko nie może się postarać. Po 5 latach dręczenia mnie pytaniami zaszłam w ciążę. Liczyłam, że może moje uczucia się zmienią. Niestety było jeszcze gorzej. Kiedy już urodziłam dziecko i wróciłam z nim do domu zaczął się dla mnie koszmar. Mąż całymi dniami znikał w pracy a ja nie potrafiłam podejść do dziecka ani nim się zająć. Z pomocą przyszła mi koleżanka która pomagała mi się zajmować małym kiedy z nim zostawałam sama w domu. Mój syn ma już prawie 3 lata a mi to w ogóle nie przeszło... Sama już zostaje z nim w domu ale nadal jest źle. Nie kocham go tak jak powinna kochać matka swoje dziecko. Czuję się okropnie... Najgorsze jest teraz jeszcze to, że rodzina dziś umywa ręce i twierdzi, że na mnie nikt nie wywierał presji, że to ja sama się uparłam aby mieć dziecko... Nie wiem już co mam zrobić... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie kocham go tak jak powinna kochać matka swoje dziecko.
Zastanawiam się skąd masz pewnośc,że nie kochasz dziecka tak jak powinna matka?
Czy to nmożna wymierzyć ,wyważyć? Kochasz zapewne swoje dziecko tak jak potrafisz na teraz na ten moment.
|
|
|
|
|
|
|
|
serduszko28 ,nie bądz dla siebie aż tak surowa...
nikt cię nie ocenia ,ani nie potępia...
może zwyczajnie jeszcze nie dorosłaś do roli matki,może nie radzisz sobie z natłokiem obowiązków...
nie da się zmierzyć skali twoich uczuć,ani porównać kto bardziej kocha swoje dziecko.
Zajmujesz się nim,troszczysz o jego rozwoj,to też jest miłość..
miłość różnie się przejawia...
edytowany: 1 raz | przez MAORYS-KA | w dniu: 09-10-2007 17:52
|
|
|
|
|
|
|
|
Serduszko...podzielam zdanie Dziewczyn, chociaż osobiście nie wiem co znaczy być Matką...
Miłość wogóle to jest coś czego nie można zmierzyć czy porównać do niby tego samego uczucia u innej osoby...a tym bardziej matczyna! Każda matka kocha inaczej swoje dziecko, ale jedno jest pewne: KOCHA JE...Tak jak potrafi, tak jak jest gotowa kochać...
Nie pozwoliłabyś skrzywdzić swojego synka prawda? Chcesz dla niego jak najlepiej..? To jest chyba właśnie ta Miłość...
Zgadzam się z Maoryską, że może nie byłaś/jesteś gotowa na bycie matką...Może przytłacza Cię to,że siedzisz sama w domu z dzieckiem o które dopominała się rodzina. Zdaje mi się jednak, że nie możesz pisać, że oni umywają ręcę, bo w sumie to Ty zdecydowałaś się na ciążę, to Twoje dziecko...
A rozmawiałaś o tym z mężem? Może jakby Cię nieco odciążał od opieki nad synkiem byłoby CI łatwiej? Mogłabyś się jakoś rozerwać, zrobić coś co lubisz a nie masz teraz czasu... a może pora pójść do pracy? Zastanów się nad tym, bo czasami może się okazać, że jak wyrwiesz się z domu to będziesz tęsknić za Małym i opieka nad nim zacznie Ci sprawiać przyjemność...
Odezwij się jeszcze Serduszko... i pamiętaj, nikt nie ma prawa Cię potępiać...Może Cię nie rozumieć do końca albo i wcale, ale masz prawo do takiego myślenia... Sama muszę przyznać, że nie do końca Cię rozumiem, bo sama marzę o dziecku... już teraz!...ale widzisz, nie myślę o Tobie źle... może Ty po prostu w tym wszystkim się pogubiłaś... Powodzenia! _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 09-10-2007 19:23
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziękuje za wszystkie słowa... Niestety w moim otoczeniu wszyscy mnie potępiają. Nie rozumieją, że można nie chcieć mieć dzieci To jest moja natura, taka się urodziłam więc jak to zmienić?
CattiBrie rozmawiałam z mężem wiele razy o tym i on mnie rozumię w pewnym stopniu. Jeszcze zanim wzieliśmy ślub uzgodniliśmy, że nie będziemy mieć dzieci. Później mąż też już miał dość tego, że wszyscy wtrącają się do nas i zaproponował, że może jednak zdecydujemy się na dziecko. A teraz pomaga mi jak może bo po pracy to on się głównie zajmuję małym, kąpie go, kładzie spać. Dziadkowie oczywiście najgłośniej krzyczeli, że chcą wnuka a tymczasem odwiedzają go góra raz w tygodniu i to na godzinę czy dwie. Chciałabym zająć się czymś innym czy znaleźć sobie pracę ale kto będzie wtedy się dzieckiem zajmował? Mąż pracy nie rzuci, dziadkowie twierdzą, że są za starzy aby bawić się z dzieckiem a jak zaproponowałam żłobek to usłyszałam, że jestem wyrodną matką Naprawdę dziś wszyscy umywają ręcę...
Ja przed urodzeniem Minisia nie byłam gotowa zostać matką i teraz też nie jestem... Nie wiem gdzie szukać wyjścia z tej sytuacji... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
A kto Ci powiedział,że jesteś wyrodną matką jak zaproponowałaś żłobek?? Bo nie sądzę, że mąż... a każdym innym nie radziłabym Ci się przejmować, tym bardziej że nikt nie kwapi się do pomocy...
To Wy jesteście Rodziną:Ty,Twój Mąż i Wasz Synek... i nikt niech się Wam nie wtrąca...
Wydaje mi sie że powinnaś się poważnie zastanowić na żłobkiem, nie Ty pierwsza i nie ostatnia tak zrobisz... Poszukaj pracy, zajęcia dla siebie... żeby kiedyś Twoje dziecko nie usłyszało, że przez nie nie mogłaś tego czy tamtego... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Kurcze ja nie rozumie tego ludzkiego zacofania i tepoty Kto smial Cie nazwac wyrodna matka na propozycje zlobka Co za ludzie Wyrodna matka bo zlobek Co za ciemnota
Przepraszam,ze tak ostro ale nie moge tego czytac
Przeciez to jest normalne,ze kobieta ma prawo sie realizowac.Jesli chcesz pracowac,powinnas postawic na swoim.Przeciez to bardzo dobrze jak dziecko ma kontakt rowiesnikow.Pomoc nie ma komu ale doradcow pewnie mnostwo co masz robic i jak zyc
Serduszko,a ja jestem pewna,ze kochasz swojego chlopca miloscia jaka matka kocha dziecko,pewnie zbyt surowo sie oceniasz...
Jestem pewna,ze na sama mysl,ze Twojemu dziecku mogloby sie cos stac albo ,ze moglby Ci je ktos odebrac przepelnia Cie strach i lek I jezeli tak,to kochasz swoje dziecko tak jak powinna je kochac matka,moze tylko po prostu nie jestes jeszcze gotowa do konca do wychowywania dziecka bo przeciez juz dawno natluklas sobie do glowy,ze Ty przeciez nie bedziesz miala dzieci (nie pisze tego zlosliwie-nie mam nic zlego na mysli-nie gniewaj sie ) _________________ na zawsze w moim sercu-tylko Ty Kochanie!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
Co do żłobka to kiedyś wspomniałam o tym teściowej a ta zaraz poleciała chyba do wszystkich osób z najbliższej rodziny, że ja krzywdę chcę dziecku zrobić. Potem przyszli moi rodzice i teściowie i narobili wielkiego krzyku, że jak chciałam JA mieć dziecko to mam siedzieć z nim w domu i sie nim opiekować, że po co obcy ludzie mają się nim zajmować skoro ma matkę a jak oddam go do żłobka to jestem wyrodna matką i że o rodzinie mogę zapomnieć. A mąż... tylko w kącie zapiszczał, że zrobię jak będę chciała ALE to on utrzymuje dom i nie muszę pracować.
Anialondyn masz rację do pomocy nie ma nikogo ale doradców co wiedzą wszystko lepiej ode mnie i co mi potrzeba jest pełno. Na prawdę jest mi ciężko... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
MI sie tez wydaje ze nie doroslac do macierzynstwa i troche wbrew tobie byla ta decyzja o dziecku...To troche przykre bo jesli tak mowisz ze nie kochasz dziecka dostatecznie to ono moze to wyczuc i tym mu mozesz zrobic krzywde...mhm...ale tez wydaje mi sie ze jestes za surowa dla siebie i niemozliwym wydaje mi sie bys je za bardzo nie kochala...Z checia bym sie z toba zamienila....moj syn nie zyje od ponad miesiaca (poronilam) bardzo mi go brakuje bo bardzo go kocham...A zlobek to dobre rozwiazanie choc osobiscie wolalabym zajmowac sie dzieckiem sama...Nie mozna nazwac cie wyrodna skoro opiekujesz sie dzieckiem i nie dzieje mu sie krzywda...Ale tez cie nie zrozumiem bo ja pragne dziecka to moj cel i marzenie....Moze powinnas skorzystac z psychologa...bo to moze byc problem... _________________ Jestem Mama!!!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
martucha26 ja od urodzenia małego korzystam z pomocy psychologa i widać efekty bo sama już się dzieckiem zajmuję. Bo było naprawdę źle. Po urodzeniu Minisia miałam taką blokadę że nawet pokarmu nie miałam a do dziecka nie podchodziłam nawet na metr. A kiedy zaczynał płakać to dostawałam szału, miałam ochotę uciec jak najdalej... Nie było wyboru i musiałam szukać pomocy u specjalistów. Jak to psychologowie określili "nie mam powołania do bycia matką" a tego nie mogą zniwelować ani wyleczyć aby tego zupełnie nie było. Jedyną radą jest załagodzić skutki tej blokady...
Przykro mi z powodu Twojego dziecka... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Ty się nie przejmuj"krzykami"dziadków tylko zapisz dziecko do żłobka chociaż jak on ma prawie 3 latka to może za przedszkolem mogłabyś się rozgladnąć,wyjdzie to na dobre i Tobie i synkowi,Tobie ponieważ odpoczniesz od dziecka i może zaczniesz tęsknić za nim a dziecku bo będzie miało kontakt z równolatkami.Poszukaj sobie pracy,jak wypełnisz dzień innymi obowiązkami nie będziesz miała czasu na rozmyślania że nie kochasz swojego synka tak jak powinnaś.Nie potępiam Cię ale...po prostu NIE ROZUMIEM jak można nie kochać swojego dziecka,to jest przecież cząstka Ciebie,ja życie oddałabym za swoje córki...i chociaż druga nie była planowana(wręcz niechciana całą ciążę chodziłam wściekła na męża,na siebie i na cały świat)jak ją urodziłam.....zakochałam się w tej małej istotce.
|
|