|
|
|
|
|
|
a ja wolę na swoim być i niedojadać. Bo moja mama to zawsze z jedzeniem przesadzała - czy byłam głodna czy nie zjeśc musiałam i potem miałam taki jadłowstręt że szok...a teraz sobie przyjdę do domu, zjem ogórka kiszonego, zagryzę oscypkiem i ciasteczkiem owsianym , wypiję pół butelki wina i jest git:)
No teraz to już nie, ale do niedawna właśnie sie tak odżywiałam:) _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
pomidorex pewnie, że lepiej byc na swoim...ale nie każdy może...różnie bywa... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
agniesia, wiem wiem...ale z racji tego że moja mama ma naprawdę ciężki charakter...o ojcu to ja nie wspomnę, to wolałbym już z teściami mieszkać niż z nimi. Ale wy się chyba niedługo przeprowadzacie do swojego gniazdka prawda?? _________________
edytowany: 1 raz | przez pomidorex | w dniu: 23-10-2008 11:18
|
|
|
|
|
|
|
|
Masz racje Kama czesto sie zdarza ze po adopcji kobieta zachodzi w ciaze po przestaje myslec o dzidzi. Moj maz jest dinozaurem i mowi ze swoje dziecko to swoje dziecko, ze jest czescia Ciebie narazie mamy jeszcze czas ale nie wiadomo jak sie zycie potoczy _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Kamus u mojego męża w rodzinie była dokładnie taka sytuacja-kuzynka z mężem wiele lat starań, ivitro...itd.itp. lekarze nie dawali im nadziei!!!!!!!!!!!!zaadoptowali ślicznego chłopczyka, no i w czasie załatwiania wszystkich formalności zaszli w ciąże i mają zdrową dziewczynke!!!!!!!!!i takim sposobem mają 2 dzieci
pomidorex teraz rozumiem.Ja mieszkam z mężem, moimi rodzicami i dziadkami jest na s sporo.Ale mamy ogromny dom i swoje w nim miejsce.Własnie zapowiada sie i u mnie kolejny remont...osobne wejście,kuchnia itp.itd. oddzielamy pempowinke i robimy 2 osobne lokale mieszkalne _________________
edytowany: 2 razy | przez agnieszkad1 | ostatnio w dniu: 23-10-2008 11:31
|
|
|
|
|
|
|
|
przeciez jest tyle dzieci ktore czekaja na rodzicow tak bardzo jak my na dzieci.... nawet jak urodze wlasnymi silami wczesniej, bede chciala adoptowac..
edytowany: 2 razy | przez kamilaaa | ostatnio w dniu: 23-10-2008 11:23
|
|
|
|
|
|
|
|
Kamilaa zgadzam sie z Toba w 100% ale myslenia mojego meza nie zmienie. Moze dlatego ze on ma juz dzieckoz poprzedniego malzenstwa... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
ja bym na 100 % zaadoptowała jakies małe cudo gdybym nie mogła mieć dzieci. Zresztą juz o tym wcześniej z moim mężem rozmawiałam. I jemu było wszystko jedno czy to będzie nasze bilogiczne czy adoptowane. On po prostu chciał mieć rodzinkę. Ale wielu mężczyzn podchodzi do tego niestety inaczej. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Adoptowane dziecko nie oznacza, ze czegos sie nie udalo, jestesmy ludzmi i wszyscy jestesmy sobie potrzebni..
|
|
|
|
|
|
|
|
pomidorex myslimy tak samo z moim męzem.
nawet powiem więcej jeśli będziemy mieli swoje dzieciaczki (tzn urodzone przeze mnie) to i tak w przyszłosci chcemy adoptowac jedno dziecko. tak już mamy! a życie pokaze czy bedzie nas na taki czyn stać pod względem finansowy-mniej waznym, i psychicznym...bo bardzo tego oboje pragniemy!!! _________________
edytowany: 1 raz | przez agnieszkad1 | w dniu: 23-10-2008 11:28
|
|