|
Macierzyństwo, nawet jeśli brzmi to jak stereotyp, całkowicie zmienia rzeczywistość. „Ja na dodatek – w swoim przekonaniu, oczywiście – byłam tą jedną jedyną, która musiała umieć sobie ze wszystkim poradzić. Nikt nie mógł mi pomóc. Większość obowiązków, które sobie narzuciłam, była, rzecz jasna, wyimaginowana. I tak, syn od początku przesypiał całe noce, a ja nie. Bo czekałam aż zacznie płakać, aż coś się stanie... W efekcie byłam zmęczona, zła i nieszczęśliwa. Na szczęście to minęło. Odkryłam, że nie muszę być idealną, zaradną matką Polką, aby być wspaniałą mamą dla swojego dziecka. Że muszę być po prostu sobą. Zaczęłam obserwować zachowania innych mam. Niektóre mnie zaskakiwały lub bawiły, inne lekko przerażały, jeszcze inne inspirowały. I właśnie wtedy zaczęłam pisać” – mówi autorka „Supermamy” Katarzyna Ostrowska-Biernacka.
To nie poradnik, a powieść, która ma bawić. Autorka porusza w niej ważne tematy, np. jak czuje się mężczyzna w nowej roli, jak zmieniają się stosunki z mężem. A przede wszystkim pokazuje, że matka, która nie dba o siebie i nie jest szczęśliwa, nie uszczęśliwi dziecka. Autorka namawia, aby do wszystkiego podchodzić z dystansem i umiarem, nie ulegać chwilowym modom. I najważniejsze – trzeba czuć się nie tylko mamą, lecz także atrakcyjną kobietą.
Myślą przewodnią książki jest mama podchodząca z dużym dystansem do siebie i wymagań stawianych przez otoczenie. Taka mama pozwala sobie na zmęczenie, znajduje czas dla siebie i nie jest przez 24 godziny gotowa do poświęceń. Mama idealna po prostu kocha swoje dziecko. I siebie.
O tym samym traktuje blog prowadzony przez Katarzynę Ostrowską-Biernacką www.mamaidealna.blogspot.com, na którym w prosty sposób autorka przekazuje swoje doświadczenia. Założeniem jest przejrzystość, łatwy język i zwięzłość. Blog jest uniwersalny: znaleźć w nim można i kulinaria, i zabawy z dzieckiem, i porady, np. jak przeżyć podróż z maluchem. Tytuł bloga „Mama Idealna” jest – oczywiście – zamierzoną prowokacją.
Katarzyna Ostrowska-Biernacka
Urodziła się w 1971 roku. Mieszka w Warszawie. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim i teologii na ATK. Pracowała społecznie na rzecz dzieci i młodzieży. Przez 8 lat była nauczycielką języka polskiego, następnie pracowała w biznesie i jako dziennikarka. Prowadziła zajęcia z zakresu autoprezentacji w Fundacji Pomocy Rodzinie. Od początku istnienia Muzeum Powstania Warszawskiego jest z nim związana zawodowo. Zdobywczyni I miejsca w konkursie na scenariusz filmu na temat: „Powstanie Warszawskie w oczach młodych Polaków” (2006), zorganizowanym przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Interesuje się teatrem, psychologią, pedagogiką, podróżami, modą i kuchnią. Lubi Audrey Hepburn, Angelinę Jolie, twórczość Micińskiego i... Florencję.
– Nie nawiązuj z nim kontaktu wzrokowego! – krzyknęłam, widząc, że patrzy na Olka. – Nie wiadomo, co on sobie w tej małej główce wykombinuje. Ale na pewno nie będzie to chęć spania.
Nie zdążyłam zapobiec katastrofie. Oczywiście Oli rozbudził się całkowicie.
– No widzisz! Mówiłam, żebyś nie patrzył na niego!
– To nie ja krzyczałem.
– Może powiesz jeszcze, że to moja wina!
– Olu, dałaś mu mleczko? – Troskliwy tatuś zmienił temat.
No tak, o mleku zapomniałam.
Radek zszedł na dół. Po chwili wrócił z mlekiem. Oli wypił wszystko i zasnął, trzymając palec swojego taty w zaciśniętej piąstce.
– Śpi – szepnął mąż.
Oli spał. Jego tata również zasnął szybko. Tylko ja wierciłam się całą noc, czekając, aż mały się obudzi. Nic takiego nie nastąpiło.
|