|
Irlandzki autor Mc Donagh przenosi nas na wyspę Inishmore, gdzie w jednej z wiosek ginie na drodze kot. Nic by z tego nie wynikło, gdyby nie fakt, że był to ukochany kotek tzw. "Wściekłego" czyli najbardziej groźnego terrorysty z paramilitarnej organizacji INLA.
Padraic nad wszystko kocha swego kota... z ludźmi gorzej. Cóż, będzie się mścił. Recenzent Daily Express pisał, że na widowni... można umrzeć, nie przestając się śmiać.
Fragment recenzji:
Cała ósemka aktorów, występujących w tym spektaklu, jest znakomita, żaden z nich nie popada w szarżę, wszyscy stwarzają postacie bardzo plastyczne i wyraziste. Damian Damięcki (Donny, ojciec Padraica) i Przemysław Kaczyński (Davey, jego młody sąsiad) w roli postaci nieco mniej krwiożerczych - zabić, nie zabiją, ale już zwłoki porąbią bez większych oporów - są niebywale komiczni w każdym, starannie wyprowadzonym dialogu i geście.
Borys Szyc jako Padraic także jest znakomity (...) Maciej Englert dodatkowo wykorzystał okazję, jaką stwarza sztuka McDonagha. W tym spektaklu krew leje się strumieniami, sika, kapie, tryska, na ziemi poniewierają się odcięte kończyny, w finale cała scena zmienia się w czerwoną sadzawkę.
Ten absurdalny nadmiar jest nieprzytomnie śmieszny, przy tym zostało to w sposób oczywisty zamierzone jako parodia teatru krwiożerczych "brutalistów".
Lubicie to pokazywać, lubicie na to patrzeć? - zdaje się pytać Englert. - Na te wnętrzności wnoszone w wiadrach, w inscenizacjach sztuk antycznych, na te wymazane krwią samobójczą ściany, w przedstawieniach sztuk współczesnych? No, to macie!
|