|
Autor tego swoistego „antykryminału”, Eduardo Mendoza, miał kiedyś powiedzieć, że pisanie powieści jest największym ze wszystkich głupstw. Skoro tak, to jego „głupstwa” są na pewno najwyższej jakości!
Rzecz dzieje się w Barcelonie, a wśród bohaterów nie sposób spotkać ani jednego „normalnego” człowieka. Jest za to tytułowy fryzjer — lump i detektyw, który opowiada nam cała historię, jest nostalgiczna kochanka, jej głupkowaty mąż, jeszcze głupszy, zadufany prezydent Barcelony, nieuczciwy adwokat, wścibski afrykański szofer… Są ciemne interesy, nieoczekiwane zwroty akcji, pościgi, śledztwa, przebieranki i szalone qui pro quo. Eduardo Mendoza proponuje czytelnikowi nie tylko zwariowaną, urągającą wszelkim zasadom logiki intrygę. To jedynie pretekst dla ostrej krytyki świata polityki i biznesu, podejrzanych interesów i mafijnych układów. Autor nie zostawia suchej nitki na przedstawicielach władzy, sądach, policji, biznesmenach, kobietach i mężczyznach — mądrych, głupich, brzydkich i pięknych, a wszystko to czyni z niezwykle inteligentnym, absurdalnym poczuciem humoru.
I po taki właśnie, znakomity materiał sięgnął Łukasz Czuj - autor adaptacji i reżyser. Zaprosił do współpracy scenografa Michała Urbana, Jacka Łągwę, kompozytora na co dzień pracującego dla „Ich Troje”, oraz Michała Chudzińskiego — autora songów. W Chorzowie powstaje psychodeliczna komedia kryminalna, jakiej jeszcze nie było. To nie jest kolejna farsa! To nie drugi „Pulp Fiction” Quentina Tarantino! To jest cos specjalnego, co koniecznie trzeba zobaczyć.
|