|
Ze strojami dla kobiet jest nieco gorzej. Jestem bardzo wrażliwa na piękno i przyznam, że przerażały mnie tradycyjne suknie ślubne. Byłam bliska ubrania do ślubu zwykłego jasnego kostiumu, jak moja znajoma, co w sumie jest całkiem dobrym pomysłem. W każdym razie nie odpowiada mi konwencja "lalki Barbie", ani styl królewny. Chciałam mieć elegancką, ładną, ciekawą suknię. Dlatego poprosiłam o pomoc przyjaciółkę, Joannę Błażejowską, która tworzy ubrania i ma sklep w Paryżu. Dostałam od niej piękną, nowoczesną, lekką i gustowną suknię, wykonaną z jedwabiu i tu już materiał dał jej dużo uroku. Do tego jeszcze miała naprawdę bardzo ładny krój.
Obiad weselny…
Wybraliśmy restaurację, którą polecili nam znajomi, nie było żadnego problemu z rezerwacją terminu. Nie zdecydowaliśmy się jednak na rezerwację całego lokalu, tylko na zamówienie miejsca dla naszych gości - na szczęście lokal był tak urządzony, że nasz stół weselny znajdował się w miejscu zapewniającym nam i gościom intymność. Na obiedzie było około 20 osób - zdecydowaliśmy, że najbliższych, chrzestnych, świadków i gości, którzy przyjechali z daleka należy poczęstować. W końcu na obiad zaprosiliśmy też kilku znajomych, by byli goście w różnym wieku. Nie mogliśmy sobie pozwolić na wesele dla całej rodziny, ale spotkanie w gronie weselników po ślubie było bardzo udane i bardzo się cieszę, że z niego w końcu nie zrezygnowaliśmy, by oszczędzić pieniądze.
Fryzura i makijaż…
Moja fryzura ślubna i makijaż były za to wynikiem kompromisu pośpiechu z brakiem wizji! W efekcie nie stawiałam oporu nadgorliwej fryzjerce. Na szczęście włosy pofarbowałam tydzień przed ślubem i wtedy też wypróbowałam uczesanie - w dzień ślubu wyszło nieco inaczej, ale to już tylko moja wina. Nie do końca za to byłam zadowolona z makijażu, wydawało mi się, że na tak wielką okazję powinnam się jakoś szczególnie umalować, tymczasem na co dzień prawie wcale się nie maluję. I dlatego miałam na twarzy rodzaj maski i nie najlepiej się z tym czułam. Teraz widzę, że niepotrzebnie się tak starannie malowałam, powinnam wyglądać raczej naturalnie. Mocny makijaż postarza o 10 lat. Do tego jeszcze fryzjerka, która mnie malowała, użyła do powiek błyszczącego cienia, który odbijał blask lampy błyskowej na zdjęciach! Dlatego lepiej nie dawać eksperymentować na sobie w dzień ślubu…
Muzyka, fotograf i rzeczy najważniejsze…
Największy problem mieliśmy z muzyką, bo sądziliśmy, że skoro zamówiliśmy ślub w kościele, muzyka jest już organizowana przez organistę, ale okazało się, że powinniśmy się o nią sami zatroszczyć. Na szczęście moja znajoma jest zawodową śpiewaczką i mogła uświetnić swoim występem ceremonię. (Przeważnie jednak muzyką zajmuje się organista). W kościele - zgodnie ze zwyczajem - przeszliśmy od kruchty do ołtarza, ale wiem, że można też czekać na księdza przy ołtarzu - to informacja dla tych, których przejście przez cały kościół może stresować. Nie wybieraliśmy profesjonalnego fotografa, tylko skorzystaliśmy z oferty znajomych, którzy fotografią się pasjonują. Było zresztą zbyt późno na zamawianie profesjonalisty. Ale nie żałujemy, bo uważamy, że niektórzy zawodowi fotograficy są znudzeni pracą i to nie robi najlepszego wrażenia na ślubie.
Podsumowując: najważniejsza jest decyzja o ślubie, a przygotowaniami nie należy się zbytnio przejmować, bo Kościół chętnie pomaga w ich załatwieniu, podobnie i rodzina i znajomi. Ślub jest po to, by się dobrze bawić i na nim, i po nim!
Nie taki ślub straszny…
Jak widać, nie taki ślub straszny, jak go malują. I wcale nie taki czasochłonny. Jak mówią Danuta i Tomek: nie warto nic robić wbrew sobie. Dlatego ich ślub był pełen uroku, a na ich weselu goście bawili się razem przez wiele godzin.
I ja tam byłam, miód i wino piłam, a com widziała i słyszała tutaj umieściłam…
|