|
Od 23 listopada na ekranach kin prawdziwa gratka dla fanów tamtego filmu! "Zgon na pogrzebie" to wypisz wymaluj "Cztery wesela." tylko. zupełnie na odwrót! Nie cztery wesela, a jedno (i to bliskie odwołania) oraz jeden wprawdzie pogrzeb, ale za to jaki! Trzęsienie ziemi przy nim to małe piwo. Już na początku w trumnie leży niewłaściwy denat, potem jest tylko gorzej. Czuć tu rękę mistrza porównywalnego z Curtisem, za reżyserię wziął się bowiem Frank Oz. To on był w stanie zmusić do zagrania w nie swoim filmie Woody'ego Allena ("Parszywe dranie"), czy stać się głosem Miss Piggi z "Muppetów".
Oz, by jego czarna "romantyczna" komedia była jeszcze bardziej zabawna, postanowił zatrudnić pierwszą ligę brytyjskich komediantów. Potrzebowaliśmy doskonałych aktorów - podkreśla reżyser. - Rzecz w tym, że nie mogli być doskonałymi każdy z osobna, ale musieli stworzyć zespół. Głównego bohatera, Daniela, można było zagrać tylko z maksymalną szczerością i uczciwością. Znajduje się on w sercu opowieści, jego postać rzutuje na innych bohaterów. Reżyser uznał, że Matthew Mcfadyen (Pan Darcy w "Dumie i uprzedzeniu") będzie idealny do wykonania tego, tylko na pozór łatwego, zadania. Ta postać i, co za tym idzie, ten kluczowy aktor niejako narzuca ton filmowi. Jestem głęboko przekonany, że jeśliby był zbyt rubaszny, cała obsada podążyłaby podobną drogą. Ale Matthew nie zawiódł mnie. Wykazał się prostotą i subtelnością środków wyrazu, jakiej potrzebowałem.
Aktor podkreślał, że zarówno on, jak i pozostali członkowie obsady założyli sobie, że będą trzymać się realistycznego stylu gry. W ten sposób, w zderzeniu z coraz dziwaczniejszymi wydarzeniami, komiczny efekt ulegał konsekwentnemu pogłębianiu i wzmacnianiu. Moim zdaniem, każda rola tutaj to strzał w dziesiątkę. Udało się nam uchwycić właściwy ton. Podczas pracy, a także patrząc na grę kolegów, nieraz dławiłem się od tłumionego chichotu. I nie dotyczyło to tylko mnie - wyznał wykonawca roli Daniela.
A kolegów z planu miał Mcfadyen nietuzinkowych. Seniora rodu, wielce hałaśliwego wujka Alfiego, zagrał weteran brytyjskiego kina i sceny Peter Vaughn ("Okruchy dnia", "Brazil"). W Justina - jednego z bardziej kłopotliwych gości pogrzebu, wcielił się Szkot Ewen Bremner (Spud z "Trainspotting"). W niewątpliwie najzabawniejszej roli - Troy'a, wystąpił niezwykle popularny aktor komediowy Kris Marshall, pamiętny Colin z "To właśnie miłość". Dodajmy, że to właśnie przez niego goły facet na dachu zakłóci powagę pochówku. Zanosi się na naprawdę niezły kawał komedii!
"Zgon na pogrzebie" w kinach od 23 listopada.
|