- Konkurencja na rynku kredytów hipotecznych spowodowała, że banki obniżają marże, rezygnują z prowizji, aby zdobyć nowych klientów. Nie mogą jednak zrezygnować z zysku. Wypracowują go w inny sposób – tłumaczy Aleksandra Gontarek, odpowiedzialna za obszar kredytów hipotecznych w Goldenegg Niezależni Doradcy Finansowi. – Często zdarza się, że w efekcie końcowym klient zapłaci tyle, ile bank „stracił” na promocji kredytu. Dlatego uważnie przyglądajmy się promocjom oprocentowania – radzi Gontarek.
Walka na marże pomiędzy bankami spowodowała, że oscylują one na poziomie minimalnym. Często spotykanym sposobem odzyskiwania utraconych dochodów, jest zachęcanie klienta do posiadania konta w banku, który udzielił mu kredytu lub do korzystania z karty kredytowej tego banku. Uzyskanie niższej marży bywa zależne od zobowiązania się do stałego zasilania konta określoną sumą i regularnych zakupów kartą kredytową.
W przypadku kredytów w walucie obcej zwracajmy także uwagę na tzw. spread, czyli wykorzystanie różnicy pomiędzy kursem wypłaty kredytu, a kursem spłaty. Mimo, że wszystko odbywa się w ramach jednego banku spread może podnieść nasze oprocentowanie nawet o 0,7%. Pamiętajmy, że na kredytobiorcę czekają dobrowolne i obowiązkowe ubezpieczenia - na życie, pomostowe oraz ubezpieczenie niskiego wkładu własnego.
Na co zwracać uwagę przy promocjach kredytowych?
- obowiązek korzystania z innych produktów banku
- różnice kursowe czyli spread
- ubezpieczenia obowiązkowe i dobrowolne
- długość obowiązywania promocji
- dodatkowe opłaty
|
Kredyt hipoteczny zajmuje w bankowej polityce szczególne miejsce wiążąc klienta z instytucją finansową nawet na 50 lat. Dochodowości nie ocenia się dzisiaj wyłącznie na podstawie tego jednego produktu, lecz w oparciu o wszystkie pozostałe propozycje, z których klient skorzysta: karty kredytowe, kredyt w linii, lokaty etc.