|
Tytułowa „Zadyma” to – jak pisze autorka – ruch, coś, co jest detonatorem kolejnych zdarzeń. Zadyma to też permanentny element intelektualnego życia Kingi Dunin – od studenckiej działalności w Komitecie Obrony Robotników i zaangażowania się w życie polityczne PRL-owskiej opozycji demokratycznej, po działalność w ruchach feministycznych i obronie praw mniejszości seksualnej.
Nadal jednak uważam, że zadymy są niezbędne. Zadyma zawsze jest dla biorących niej udział ryzykowna. Grozi śmiesznością, marginalizacją, zostaniem wariatem. Nie zawsze można ukryć się w wielotysięcznym tłumie. Przynajmniej na chwilę trzeba podporządkować się prostym, niekiedy zbyt prostym hasłom. A jednak jest to nie tylko szkoła walki, ale i myślenia. Czucia. I jedyna okazja, żeby choć na chwilę znaleźć się poza systemem i zobaczyć go z zewnątrz - pisze autorka.
Po lekturze książki znów szykuje się zadyma. I nie będzie to niewielka „zadymka”, ale prawdziwe poruszenie. Bo co innego oczekiwać od książki, która zaczyna się od polemiki z Jerzym Pilchem w obronnie postmodernistycznej pisarki Susan Sontag, a kończy zajadłą krytyką posła LPR Wojciecha Wierzejskiego? Cała książka aż kpi od niezgody autorki na zastaną rzeczywistość społeczną, polityczną i kulturową.
Kinga Dunin, urodzona w Łodzi 1954. Z wykształcenia socjolożka. W 2004 roku na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu obroniła polonistyczny doktorat u prof. Przemysława Czaplińskiego. Feministka. Uznawana za pierwszą autorkę polskiej książki feministycznej „Tao gospodyni domowej” (Warszawa 1996). Za „Koroca z dyni” nominowana w 2001 roku do Nagrody Literackiej Nike. Publikuje m. in. na łamach: „Wysokich obcasów” (sobotniego dodatku do „Gazety Wyborczej”) oraz „Krytyki Politycznej”. Uznawana za jeden z think tanków polskiej współczesnej lewicy.
|