|
- Na?
- Na mój sms.
- Aaaaa A co napisałaś?
- Że w sierpniu nie damy rady się spotkać.
- I co ci odpisał?
- „Odetchnąłem z ulgą”.
- Hmmmm. To chyba znaczy, ze wszystko, jest ok, nie?!
Znając Krzyśka, było by się czym martwic gdyby odpisał np „A już tak się cieszyłem” bo oczywiście znaczyło by to że się nabija i wcale mu przykro nie jest. Ale „odetchnąłem z ulgą” to całkiem przyzwoita - jak na niego - odpowiedz, która znaczyć może coś dokładnie przeciwnego czyli „jaka szkoda!” Dowiedziałam się, że Ani od kilku dni wróciły poranno-poludniowo-nocne nudności, a od kiedy przeczytała w wiarygodnym źrodle jakim jest Encyklopedia Medyczna, że zdarza się, iż kobieta ma „swoje dni” i mimo tego jest w ciaży rozmyśla dniami i nocami czyżby jednak...
W dodatku te objawy! Czuje jak jej w brzuchu bulgocze. Dziwnie bulgocze. Nigdy jej tak nie bulgotało! Czyli mamy: bulgotanie, nudności, jest wiecznie śpiąca i zmęczona (czego powodem nie jest to, że chodzi spać o 3 rano), ma stan podgorączkowy od miesiąca już chyba (pewnie gorączka uszkodziła mózg). I ogólnie czuje się ciążowato. Cokolwiek miałoby to oznaczać.
- Może pójdziesz do lekarza, co? Albo chociaż test zrób.
- Do jakiego lekarza ?
- Dentysty, psychiatry, g i n e k o l o g a ! Wybierz sobie!
Ania nie będzie „kusić losu”. Godzinę jej tłumaczyłam, że od wizyty u lekarza ani od zrobienia testu nie zachodzi się w ciążę, ale tylko stwierdza się jej obecność... bądź brak. Jasne, niech sobie poczeka. Jak za 8 miesięcy dostanie mocnych skurczy pojedzie do szpitala , a tam, zamiast – jak się będzie spodziewać – operacji wyrostka dojdzie do innej operacji w wyniku której dostanie 3,5 kilogramowe płaczące coś.
|