|
Jeszcze wczoraj Ania z tego smsa serdecznie by się śmiała. Dzisiaj robi tragedię. Czy boi się, że go straci zanim tak naprawdę historia się zaczęła? Pragnie jednego miłego słowa a on milczy jak zaklęty i dlatego kompletnie „odlatuje”?
- K**** tylko nie pisz tego! Albo pisz! Ku przestrodze! Mojej i kobiet wielu. Ja wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Krzysiek to Krzysiek. Drań jeden. Łajdak. A ty mnie w to jeszcze pakowałaś!
- Ja?
- Pytałam cię, pamiętasz? „Czy twoim, zdaniem jak przyjaźń przekształca się w coś więcej to zawsze z tego muszą być jakieś problemy?„
- A ty? Że nie, że absolutnie w żadniutkim wypadku! To, co? Tego problemu nie nazywasz problemem? Zaczęła płakać, a mnie się serce krajało. Nie wiedziałam, co myśleć, co mówić.
- Po jaką cholerę mieszał mi w głowie? Znał mnie. Wiedział, jaka jestem. Czuje się jak dziecko, które w Wigilie odkrywa, że nie dostanie żadnego prezentu, choć było grzeczne cały rok. Czuje się jak idiotka, która robiła sobie nadzieje... Czuje się... Okropnie. Tylko, że, jasny gwint, to on obudził we mnie te uczucia. Nie ja sama. I co mi powiesz?
- To cię pewnie nie pocieszy, ale, wiesz jakoś tak się dziwnie składa, niesprawiedliwie może nie dziwnie, że w życiu albo się kocha albo jest kochanym. Rzadko idzie to w parze.
- Ale teraz dołożyłaś do pieca!
- Aniu, może robisz z igły-widły, co? On tam w tym buszu. Z kumplami. Musi odreagować. Wiesz ile się działo przez ostatnie 4 lata w jego życiu. Jest zmęczony. Może... daj wam trochę czasu.
- Nam? Nie ma żadnego „nam”. Koniec tego dobrego! I wiesz, nie będę do niego pisać!
Ps. Ania nie wytrzymała. Wysłała sms, zamiast cowieczornego „Spij słodko” napisała „Spij Łajdaku”. odpowiedzi nie było. Obiecała, że jutro rano nie wyśle smsa „ Miłego dnia”, bo skoro jej dzień nie będzie miły, to dlaczego jego ma być?!
|