|
23 stycznia na ekrany kin powróci Andrzej Chyra. W „Carte blanche”, filmie równie poruszającym co prawdziwym, wciela się w nauczyciela z liceum, który – aby zachować ukochaną pracę i przygotować uczniów do matury – ukrywa przed światem, że stopniowo traci wzrok. Kreacja pozytywnego bohatera nie tylko wypełnia pewną – nomen omen – białą kartę w karierze aktora, stanowi też dla Chyry przepustkę do grona najsłynniejszych „belfrów” w historii kina. Tego, w którym od lat prym wiodą takie sławy jak Richard Dreyfuss, Michelle Pfeiffer czy Robin Williams.
Od oscarowego „Żegnaj Chips” z 1939 roku po premierowe „Carte blanche” z Andrzejem Chyrą. Dekada za dekadą w filmowym pokoju nauczycielskim przybywa nowych pracowników. A wraz z nimi emocji, wzruszeń, ale też totalnych zaskoczeń. Szczególnie w Hollywood, gdzie szkolne sale i korytarze stanowią nie lada twórczy poligon. Czasem rozumiany aż nazby dosłownie. Bo że można w nich uczyć magii, wiedzą już nie tylko dzieci. Bywa jednak, że nawet czary „Harry’ego Pottera” bledną przy fantazji niektórych filmowców. Przykłady? Proszę bardzo.
W odróżnieniu do zahukanych koleżanek po fachu „Zła kobieta” Cameron Diaz nie znosi sprzeciwu. Potrafi podnieść głos i siarczyście zakląć. Uczy zaś, by zarobić na… powiększenie piersi. Tom Berenger zostaje „Belfrem”, by pomścić przyjaciela i w odwecie łamać ręce agresywnym wagarowiczom. Jeszcze gorszy los czeka nieuków w „Klasie 1999”. Tu opracowane przez wojsko cyborgi-nauczyciele, jeśli już odsyłają kogoś do kozy, to zwykle w plastikowym worku. Gdy zawiedzie technologia, za kaganek oświaty chwytają kosmici. Mackowaci „Oni” z horroru Roberta Rodrigueza, za dnia mają uśmiech Famke Janssen i Roberta Patricka. Po zmroku rozsiewają pozaziemską zarazę i knują przejęcie władzy nad światem.
Na szczęście, obdarzony wolną wolą i pilotem do telewizora, widz nie musi być skazany na samą fantasmagorię w szkolno-filmowym wydaniu klasy B. Począwszy od 1939 roku i premiery „Żegnaj Chips” z Robertem Donatem, na dużym ekranie cyklicznie goszczą nauczyciele, którzy, by zdobyć posłuch uczniów, nie potrzebują naładowanej broni, ani krewnych rodem z kosmosu. Wystarczy zapał, wiedza i kawałek kredy w dłoni.
|