|
Fast foody są powszechnie uważane za niezdrowe, jednak nasze badania pokazują, że jedzenie, które dzieci nabywają w sklepach spożywczych czy sklepikach szkolnych jest tak samo kaloryczne – podsumowuje jedna z autorek amerykańskich zaleceń żywieniowych „Dietary Guidelines for Americans”, Jennifer M. Poti.
Nowa wersja amerykańskich zaleceń żywieniowych „Dietary Guidelines for Americans” pokazuje, że od 8% do maksymalnie 19% kalorii, które dzieci i dorośli spożywają każdego dnia, mogą stanowić tzw. „puste kalorie”, pochodzące z dodawanych do jedzenia tłuszczy i cukrów.
Chodzi tu o tłuszcze stałe, czyli takie, które nie rozpuszczają się w temperaturze pokojowej – głównie masło, tłuszcze pochodzenia zwierzęcego i utwardzone. Z cukrów będą to te dodawane do przygotowywanych i już „podanych do stołu” posiłków, a nie naturalne, które znajdziemy np. w owocach czy mleku – wyjaśnia Jennifer M. Poti.
Spożywanie wymienionych tłuszczy i cukrów sprawia, że nasza dieta staje się bardzo kaloryczna, a uboga w składniki odżywcze. Amerykańskie zalecenia żywieniowe „Dietary Guidelines for Americans” z 2010 roku obejmują dane z ogólnonarodowego sondażu, w którym wzięło udział ponad 3.000 dzieci w wieku od 2 do 18 lat. Celem sondy było zbadanie liczby konsumowanych kalorii oraz podstawowych źródeł ich pochodzenia: sklepów spożywczych, sieci fast food oraz szkół.
Jak się okazało, ⅓ kalorii pochodzących z produktów kupowanych przez dzieci w wymienionych miejscach, to „puste kalorie”. W sklepach spożywczych z tłuszczy i cukrów pochodzi aż 33% „pustych kalorii”, w sieciach fast food 35%, a w szkołach 32%. Przeciętne dziecko w Stanach Zjednoczonych zjada dziennie aż 436 „pustych kalorii”. W sklepach najbardziej groźne okazały się słodkie napoje, ciastka oraz desery, przygotowywane na bazie zboża. Natomiast w szkołach główne źródło zbędnych kalorii to serwowane dzieciom na stołówkach pizza i frytki.
Dane, które przeanalizowaliśmy w badaniu pochodzą jeszcze sprzed czasu wprowadzenia programu „National School Lunch” i nowych norm żywieniowych, a także programu śniadaniowego, inicjatywy „Healthy, Hunger-Free Kids Act” – wyjaśnia Poti.
Departament Rolnictwa w USA wprowadził w zeszłym roku nowe zasady dotyczące tego, jak mają wyglądać obiady na stołówkach. Przepisy te nakazują też szkole dystrybucję mleka o obniżonej zawartości tłuszczu – dodaje Lindsey Turner, psycholog zdrowia i badaczka w Instytucie Zdrowia i Polityki Badań Naukowych na Uniwersytecie Illinois w Chicago. – Niestety, jak wynika z naszych badań, wiele szkół publicznych w Stanach nadal, jako dodatek do lunchu, oferuje mleko o wyższej niż obecnie zalecana zawartości tłuszczu. W dodatku prawie na każdej stołówce znajdziemy pizzę.
Niezbędne jest kontrolowanie, czy szkoły wdrażają nowe standardy żywieniowe i usuwają zbędne źródła cukru i tłuszczu, przyczyniające się do spożywania większej liczby pustych kalorii przez dzieci i młodzież – apeluje Jennifer M. Poti.
Aktualne nie ma wymogu, by na etykiecie żywieniowej, umieszczanej na produkcie, podawać dane o wartościach odżywczych, pochodzących z nadprogramowego cukru lub tłuszczy stałych. Jednak rodzice mogą kontrolować za pomocą etykiety zawartość tłuszczy nasyconych i trans, które należą do grupy tłuszczy stałych. Mogą też sprawdzać poziom cukru.
Źródło: http://news.yahoo.com/target-empty-calories-kids-diets-source-study-213142087.html
|