|
Gwiazdor Kiefer Sutherland twierdzi, że epickie, stworzone w najlepszym 3D odtworzenie ostatnich chwil miasta przed erupcją Wezuwiusza sprawiłoby, że starożytni Rzymianie byliby dumni z ekipy odpowiedzialnej za film. „Pompeje” wejdą do kin 21 lutego.
„Dawno już nie robiłem tak ogromnego filmu”, opowiada Sutherland. „Mamy niesamowite efekty komputerowe, ale green screen stanowił tylko 1/3 procesu produkcji. Cała reszta to były gigantyczne plany zdjęciowe, wyszukane kostiumy, wspaniałe rekwizyty. Uwielbiam takie filmy”.
W głównej roli zobaczymy gwiazdę „Gry o tron” Kita Haringtona, który wciela się w niewolnika walczącego z czasem, by uratować życie swej ukochanej, którą gra Emily Browning, zanim dziewczyna poślubi złego senatora (Sutherland). Plany wszystkich postaci przestają mieć znaczenie przez wybuch Wezuwiusza, jedną z największych naturalnych katastrof w historii – erupcja z 79 roku n.e. zakopała całe miasto pod kilkumetrową warstwą popiołów i kamieni, jednocześnie podnosząc temperaturę na włoskiej ziemi do ponad 480 stopni.
„Pompeje”, których reżyserii podjął się Paul W.S. Anderson (seria „Resident Evil”), ciężko nazwać kinem dokumentalnym, ale Sutherland dodaje, że przecież podobnie było z „300”, filmem historycznym z 2007 roku, który został nakręcony na wykreowanym komputerowo tle. „Uwielbiam tamten film, ale nasz nie jest aż tak wystylizowany”, kontynuuje aktor. „To spojrzenie na prawdziwe społeczeństwo. Mieli kanalizację, bieżącą wodę, rozwijającą się kulturę. Pompeje znajdowały się w szczytowej fazie rozwoju ówczesnej cywilizacji”.
Tak było zanim Wezuwiusz nie starł miasta i szesnastu tysięcy jego mieszkańców z powierzchni Ziemi.
„To musiało wyglądać jak wojna nuklearna”, podkreśla Sutherland.
Mimo faktu, że do katastrofy doszło prawie dwa tysiące lat temu, aktor zauważa pewne paralele z dzisiejszymi czasami.
„Pompeje są niesamowicie istotne w naszym wieku”, wyjaśnia Sutherland. „W ciągu ostatnich pięciu lat widziałem więcej katastrof naturalnych niż przez całe moje wcześniejsze życie. Film nie miał być lekcją historii, ale podnosi ważne kwestie i pytania, o których warto moim zdaniem rozmawiać. To może wydarzyć się ponownie”.
|