|
|
|
|
|
|
A wiesz co najsmieszniejsze w tym jest?Ze zaraz przed samym pojawianiem się tego strachu to rozmawiałam z moją mamą. I jeszcze ona się cieszyła że cieszy się, ze nie mamy żadnych problemów Normalnie jakieś wywołanie wilka z lasu
|
|
|
|
|
|
|
|
No tak bardzo często się dzieje...A co na to tak ogółem twój mąż? Jeśli mogę spytać.Reaguje na to czy raczej milczeniem znosi? _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Z początku on tak samo jak ja uważał, że to napewno chwilowy niepokój. Tak tez twierdził długi czas. Teraz mówi,ze to jakos przetrwamy, że to nie koniec świata że przecież nie tylko seks się liczy.No ze przeczeka to jak będzie trzeba. Jednak ja się boję że to się odbije na naszym związku.
|
|
|
|
|
|
|
|
To już połowa sukcesu że on twój strach rozumie i nie jest zły za braki we współżyciu. Problem by był jakby już teraz był zły i gdyby tego nie akceptował.Może nie trzeba rezygnować całkowicie z bliskości? Moze pieszczoty ale bez stosunku? Tak żebyś Ty miała pewność że w żaden sposób pleminiki nie dostały się do pochwy a abyście byli usatysfakcjonowani. Nawet podejrzewam że to by mogło was zbliżyć do siebie. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
*babycat* masz cudownego męża bo rozumie twoj niepokoj i lek... ale trzeba pamietac ze cierpliwosc kazdego człowieka sie konczy. popieram stigmatic...powolutku, malymi krokami a do celu. moze przez pieszczoty, bliskosc przelamiesz swoj strach... pomysl. _________________ )))))))
|
|
|
|
|
|
|
|
Własnie powolutku, małymi kroczkami A odzyskasz z powrotem spokój ducha. Takiego męża jak Ty masz mozna pozazdrościć _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzięki, temat można zamknąć
|
|
|
|
|
|
|
|
Hej babycat, co prawda widzę, że postanowiłaś zamknąć ten wątek ale ja mimo wszystko napiszę ci coś od siebie, bo doskonale wiem jak się męczysz - sama przeszłam przez kilka fobii, być może z powodu mojej nadwrażliwości - każdy problem który w sobie "zdusiłam" po czasie powracał w formie fobii bądź obsesji. Kiedyś miałam fobię na punkcie niezasłoniętych zasłon w mieszkaniu (nawet w dzień wydawało mi się że ktoś mnie podgląda ), potem fobia na punkcie mojego wyglądu - wydawało mi się że jestem wyjątkowo brzydka, a jak ktoś mi prawił komplementy to myślałam że ze mnie kpi. Moja rada na fobię to stawić jej czoło. Z fobią w kwestii podglądactwa poradziłam sobie odsłaniając wszystkie okna wieczorem, a kwestię obsesji na punkcie wyglądu zwalczyłam robiąc sobie mnóstwo zdjęć i filmując się. Oczywiście najpierw jest jeszcze gorzej - masz wrażenie że grunt sie pod tobą obsuwa, ale z czasem im częściej się przełamujesz, tym bardziej normalne staje się to działanie. Jeśli chodzi o ciążę, to akurat w niej jestem, choć wcześniej twierdziłam, że ciąża to jakaś przykra powinność, co też okazało się wymysłem mojego umysłu. Rozwiązanie problemu jest w Tobie. Może powiedz sobie - i co to za tragedia, jeśli zajdę w ciążę? Czy na tym kończy się życie? Czy nie będziesz mogła żyć tak jak wcześniej w sensie duchowym i emocjonalnym? Czy może to czego najbardziej się boisz będzie dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem? Niczego nie chcę Ci narzucać, ale zastanów się jak możesz stawić czoło temu lękowi, który z czasem może Cię wyniszczyć _________________
edytowany: 1 raz | przez angie812 | w dniu: 03-11-2008 10:39
|
|
|
|
|
|
|
|
Tylko zwróć uwagę na jedną zasadniczą sprawę, nie tylko ja nie chce dzieci. Mój mąż ich też nie chce . I nie mam zamiaru zachodzić w ciążę aby potem ją usuwać czy dzieciaka na śmietnik wyrzucać jak to mają w naturze "dobre" matki. Z pewnością w ten niezbyt mądry sposób nie będę rozwiązywać problemów. Dzięki za pomoc. Ale według mnie mimo negatywnego nastawienia do dzieci nie uważam że dzieciak to worek ziemniaków który można nabyć a jak nie spełni oczekiwanych korzyści to wyrzucić. Nie wiem jak ten problem rozwiążę, co zrobię.. Bardziej doszłam do wniosku że ani całe grono psychologów ani forum nie pomoże mi pokonać tego strachu. Nie wiem jak mam z powrotem normalnie żyć. Boję się o swój związek. Codziennie się zastanawiam jak mam przegonić lęk i jak żyć. Widzę jak wokól mnie rozpadają się związki, jak ludzie się rozchodzą... Po prostu boję się że może to i nas spotkać...
|
|
|
|
|
|
|
|
Babycat, Angie812 nie kaze Ci zachodzic w ciaze, tylko radzi Ci na swoj sposob jak mozesz sobie poradzic ze strachem, najlepiej spojrzec Mu w oczy, wtedy to najbardziej pomaga, ja mam za soba nerwice lekowa, balam sie strasznie o swoje zdrowie, cos mnie zabolalo, to myslalam ze umieram, moj maz tez wiele musial przetrzymac, ale wyszlam z tego przestajac sie przejmowac katarem, tym ze jak mnie cos w sercu ukluje, itp. bylo mi bardzo trudno i bez lekow sobie nie poradzialmy, ale w koncu wzialam sie w garsc i pomoglo. Ty z takim nastawieniem, ze nikt i nic Ci nie pomoze, to daleko nie dojdziesz, powinnas uwiezyc w to ze sobie poradzisz, a nie ze sie daremnie nakrecac. _________________ Slub Koscielny:
|
|
|
|
|
|
|
|
Babycat, Malinka ma rację, być może żle mnie zrozumiałaś - nie doradzam ci zajścia w ciążę, tylko sposób w jaki możesz zmienić obecny stan rzeczy. Osiągniesz to oswajając swój lęk. Jeśli sprawisz, by temat "ciąża" stał się nieco bardziej oswojony, to być może przejrzysz na oczy i uwierzysz, że stosując pigułki i jednocześnie prezerwatywy nie ma możliwości byś w tę ciążę zaszła. Narazie faktycznie strasznie się sama nakręcasz... _________________
|
|