|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Co zrobić? jak ją odzyskać?
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam, pisze tutaj bo mam problem i nie wiem co zrobić… a w tak ważnej sprawie i na tak ważny dla mnie temat doradzić mogą tylko drogie panie, bo któż zna lepiej psychikę kobiet jeśli nie one same…
Od początku opowiem. Ponad półtora roku temu poznałem wyjątkową dziewczynę, która wiele zmieniła w moim życiu i którą pokochałem ze wzajemnością… byliśmy razem kilka razy i wracaliśmy zawsze do siebie bo nie umiemy się rozstać i chyba oboje nie chcemy, aczkolwiek ja na pewno nie chce jej stracić. Rożnie się nam układało było raz lepiej raz gorzej ale w większości było i jest cudownie jest cudownie i miło. Ale coś się popsuło i zaczęliśmy się kłócić, osoby trzecie zaczęły wtrącać się w nasz związek i wywierać na niej silną presję by dała sobie spokój ze mną. Nie wiem czemu ale ona częściowo tak zrobiła, przy wszystkich ukrywa że spotykamy się, piszemy, że jesteśmy kimś ważnym dla siebie i że dużo nas łączy. Razem nie jesteśmy od marca a mimo to ciągle kochamy się, piszemy co dzień i się spotykamy w takich porach by nikt jej nie gadał że była ze mną lub co najgorsze dla niej widział ją ze mną. Nie wiem co o tym mam myśleć wychodzi na to że mnie się wstydzi i że nie chce być ze mną razem. Rozmawiałem z nią o tym czemu tak jest, czemu nie chce być teraz razem i czemu tak w tajemnicy przed jej znajomymi się spotykamy. Usłyszałem że ona chce być ze mną, że kocha i zależy jej na nas tylko że teraz razem nie chce być lecz za jakiś czas i że się nie wstydzi tylko ona nie chce by jej dogadywali z mojego powodu, a to nie jest miłe i zawsze odpowiada mi tak ,,jakoś będzie , kiedyś razem będziemy”. Ja ciągle o nią się staram, walczę i nie odpuszczę bo zależy mi tak na niej jak na nikim innym. Jest dla mnie wszystkim.
Nie wiem co mam robić… tyle czasu przetrwaliśmy ciągle się kochając, pomimo wielu kłótni (tak jak w każdym związku, kłótnia to normalna rzecz) ciągle nas wiele łączy, uczucie którym się darzymy.
Widujemy się dość często, kilka razy w tygodniu – i gdy ostatnio u niej byłem
(znaczy zawsze gdzieś na mieście się spotykamy a potem jedziemy albo idziemy gdzieś w pewnie miejsce by być sami z daleka od wszystkich, by nas nikt nie widział i nigdy do domu mnie nie zaprosiła) było miło, cudownie i w ogóle się dogadywaliśmy, rozmawialiśmy prawie o wszystkim. Prawie… bo gdy chciałem o nas porozmawiać to odpowiadała krótko lub milczała. Nie wiem może za dużą presje na niej wywieram czy za bardzo nalegam byśmy razem byli i by ten ,,chory” związek naprawić- bo jak to nazwać jeśli się ze mną nie chce pokazać przy kimś, nie jesteśmy razem, a co dzień piszemy, dzwonimy, mówimy sobie jak ważni jesteśmy i jakim uczuciem siebie obdarzamy. Tego samego dnia jakąś godzinę po spotkaniu napisała mi że teraz możemy o nas pogadać przez tel. Szkoda że brakuje jej odwagi i że to przez tel. a nie osobiście i bezpośrednio patrząc sobie w oczy. Z rozmowy wynikało że ostatnio nie ma do mnie zaufania i że kocha ale nie wie co się stało- ja myślę że to jej chwilowe zwątpienie bo już tak parę razy było. Wkurza mnie to że tak się dziej, cokolwiek zrobię to ciągle mało i jakbyś się człowieku się nie starał to chwilę jest dobrze i ni z gruszki ni z pietruszki się zaczyna za chwile wszystko walić… Każdy kto nas zna mówi mi że jej zależy na mnie ale gdyby nie pewne osoby - jej znajomi - to byśmy dalej byli razem bo widać że pasujemy do siebie i że zależy nam na sobie. Spotkałem się z zdaniami by dać sobie spokój z nią ale ja nie chce, nie potrafię, ja chce być z nią i tylko z nią bo kocham bardzo.
Nie wiem jak dalej będzie, z tego co napisała mi to musze coś zrobić by odzyskać lub zdobyć jej zaufanie. Staram się, okazjonalne prezenty, kwiaty bez okazji. Kilka razy gdy gdzieś była ze znajomymi umówiła się o danej godzinie ze mną i że zaraz po spotkaniu z nimi przyjdzie we wcześniej ustalone miejsce, spóźniła się ale przyszła, czekałem koło półtorej godziny raz a kilka razy coś koło godziny… wiedziała że będę czekał i mimo późnej pory chciała się spotkać. Ale co mi z tego watro się spotykać, tylko czy jest sens? Bo jeśli znajomi są ważniejsi niż ktoś kogo się kocha ze wzajemnością to jest sens ciągnąć związek dalej?
Czasem mówi mi że wolała by starszego chłopaka, mam 20 lat a ona 17. Bo gdy była wcześniej z o wiele starszym różnica (6 lat) to czuła się dobrze, nigdy nie powiedziała mi że jest jej ze mną źle, wbrew przeciwnie często mówi że jest jej dobrze ze mną. Nie rozumiem tego… Dziś napisałem coś miłego na dzień doby i potem wieczorem będziemy pisać, jak co dzień. Nie wiem czy narzucam się za bardzo, czy nie jestem na jej każde zawołanie, nie wiem. Robię wszystko by jej było dobrze, by była szczęśliwa i żeby wiedziała że mi na niej zależy. Co powinienem zrobić byśmy byli razem i by niektóre rzeczy zmienić? (mała prośba, nie piszcie bym o niej zapomniał albo sobie nową znalazł, ona jest dla mnie najważniejsza i takie opinie nie pomagają.)
A i przepraszam że aż tak się rozpisałem, starałem się bardzo dokładnie w ogólnych zdaniach opisać mój problem.
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam, czytając twój post zastanawiałam się rzeczywiście co by mogło powodowac takie jej zachowanie... aż doczytałam do waszego wieku nie wiem, może ja jestem staroświecka jakaś ale według mnie to ona jest młoda i sama jeszcze nie wie czego chce, a bardzo duży wpływ maja na nią znajomi
może to przykre ale jak widac nie jesteś dla niej ważniejszy od znajomych
Moim osobistym skromnym zdaniem wiek 17 lat to czas na zabawe imprezy ze znajomymi, a nie na stałe, poważne związki i dekalaracje miłości na całe życie,
Jeśli jednak miałabym ci cos poradzić to oczywiście nie rezygnuj z niej ale też nie narzucaj się, bo dopóki ona czuje że ty tak czy siak bedziesz przy niej to nadal będzie cię tak traktować, nie czuje zagrożenia.
Musiałbyś jej troszeczkę pokazać, że jeśli jej też na was zależy to musi się zdecydować, nie czekaj jak się spóźnia, nie kupuj prezentów bez powodu, ona jest ciebie zbyt pewna i jak dla mnie tu by chciała być wolna, ale trzyma ciebie na sznureczku bo może jednak zdecyduje się być z tobą, ale np. za 3 lata.
Nie wiem jak tam dzisiejsza młodzież, ale kobiety tak mają, że im faceci mniej sie interesują nimi tym one się bardziej interesuja tymi facetami i to działa w obie strony.
Nie wiem co ona myśli, ja jestem już "staruszka" i gdy miałam 17 lat to na pewno nie myślałam o stałych związkach tylko o imprezach ze znajomymi, ale to było dawno temu, a wiadomo czasy się zmieniają, a młodzież szybciej dorasta
W każdym razie życze powodzenia _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
hej sama mam siostrę która właśnie wczoraj skończyła 17 lat, często razem gadamy, szczególnie o chłopakach,jest między nami tylko trzy lata różnicy,ale nasze podejście do życia się różni.
Ona nie chce się wiązać na stałe,wręcz ją to przeraża,gdy ktoś mówi o przyszłości.. W tym wieku to chyba za wcześnie na wiązanie się na stałe.Musisz jej dać czas.Ona musi poczuć że ma przestrzeń, bo z czasem może się poczuć jak w klatce lub w pułapce i będzie chciała od uciec.
Jej potrzeba czasu,ONA musi zrozumieć co do ciebie czuje..
Jeśli ona kocha cię tak mocno jak ty ją to będziecie razem
TRZYMAM KCIUKI
NIE REZYGNUJ Z MIŁOŚCI,ALE DAJ JEJ TROCHĘ SWOBODY.
Ale pamiętaj,że niepokojące jest to jak się zachowuje jeśli chodzi o znajomych.To jest CZERWONE ŚWIATŁO.Zastanów się nad tym.
WARTO KOCHAĆ _________________ "Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię... Twoje imię."
|
|
|
|
|
|