|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Wątpliwości przed ślubem:( Pomocy!
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam Wszystkich
Mam naprawdę poważny dylemat. Jestem ze swoim chłopakiem już od ponad 3 lat. Za 2 miesiące mamy się pobrać. Problem w tym, że ja od około 3 tygodni przestałam się tym cieszyć Zaręczyliśmy się kilka miesięcy temu i od razu podjęliśmy decyzję, że weźmiemy ślub jeszcze w tym roku (od razu, czyli w ciągu doby). Teraz zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej poczekać jeszcze z tą decyzją. Na początku bardzo się z tego cieszyłam-z tego, że będziemy razem mieszkać, że będziemy mogli pomyśleć o dziecku. ...Jednak od tych 3 tygodni mam naprawdę poważne wątpliwości. Powoli zdaję sobie sprawę, że ślub to "inwestycja" na całe życie, że już nigdy nic nie będzie takie same, że utracę swoją wolność, że utracę "poczucie tajemnicy" co do swojej przyszłości... I tak sobie myślę, że w sumie dobrze mi narazie tak jak jest. Próbowałam przesunąć ślub- tzn rozmawiałam z moim narzeczonym o swoich wątpliwościach, próbowałam przekonać go, żebyśmy jeszcze poczekali (aż będę gotowa i pewna, że tego chcę), ale on całkowicie nastawił się na ten ślub, widziałam jak bardzo raniły go te moje słowa i jak nie potrafił sie z tym pogodzić...I w końcu nie przesunęłam ślubu i dalej tkwię w swojej niepewności. Mam wrażenie, że po prostu nie umiem go tak zranić... No i myślę, że miałabym wyrzuty sumienia co do naszych rodziców, którzy pomimo ogromnego zaskoczenia decyzją o naszym ślubie, w końcu zaakceptowali to, a nawet teraz się z tego cieszą. No i wszystko jest już "nagrane" (sala, zespół, suknia itp.). Ale ja najbardziej boję się tego, że te wątpliwości będą gdzieś we mnie tkwić - aż do dnia ślubu ... I wyjdę za mąż z brakiem pewności i tak jakby trochę wbrew sobie... Nie wiem co robić, nie wiem z kim porozmawiać o tym (tzn. rozmawiałam z mamą, ale dla niej to też było ciężkie-tzn to, że się waham i w sumie to doradziła mi, żebym szła za głosem serca). Ale ja dalej nie wiem co zrobić:(sadsad Nie potrafię go zranić, ale nie chcę też zrobić czegoś, czego nie jestem pewna w 100%...
W tej chwili stoję na tym, że ślub się odbędzie...A ja nie do końca tego chcę
Może Ktoś z Was miał podobny dylemat ? Może Ktoś mógłby mi coś doradzić? (chociaż wiem, że nie będzie to łatwe) Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
Pytanie powinno być jedno podstawowe ;Kochasz go ?
Jesli tak to widze w Twoich wątpliwosciach duzy egoizm .
Utrata wolnosci ? małżeństwo to uzupełnianie siebie , dawanie sobie milości , ufanie sobie , dzielenie się wszystkim .
Jestem z moim mężem ponad 10 lat , mamy dzieci a ja nic nie straciłam , wręcz duzo zyskałam .
Jeśli nie ma milości , jeśli go nie kochasz to nie wychodz za mąż bo zrobisz sobie i jemu krzywdę .
Jeśli jest milośc to po co czekać ??? _________________ lubię zapach wiosennego poranka
|
|
|
|
|
|
|
|
Według mnie odłożenie ślubu byłoby najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji. Sama mam narzeczonego i mimo, że go kocham i wiem, ze to ten jedyny to na ślub jeszcze się nie decydujemy. Ślub to bardzo ważna decyzja i po nim już odpowiedzialni stajemy się także za partnera, za wspólne życie, za wspólne problemy i troski. Jeśli ma się wątpliwości czy temu się podoła to po szybkim ślubie może być jeszcze szybszy rozwód bo ta sytuacja w końcu kogoś przerośnie. Po ślubie dużo się zmienia i jeśli nie jest się gotowym na te zmiany to nie warto się rzucać na siłę w legalizację związku. Ty będziesz pełna wątpliwości, on też bo nie będzie wiedział czy to on coś robi złego czy po prostu żałujesz tej decyzji. Może lepiej odłożyć to? Ślub ma przynosić radość dla dwojga ludzi a nie smutek i wątpliwości... Wybór należy do Ciebie. _________________ 29.07.2008r - [*] będę zawsze pamiętać o Tobie...
|
|
|
|
|
|
|
|
Moim zdaniem Luiza_00 Ty wogole nie jestes gotowa na slub.
Prawda jest taka,ze kazdy ma jakies watpliwosci przed slubem ale watpliwosci typu:czy utrace swoja"wolnosc"itd sa wedlug mnie zbyt wielkimi watpliwosciami.I przede wszystkim podkreslajacymi tylko to,ze to jeszcze nie Twoj "czas".Wiesz,gdybys miala watpliwosci jaka bedziesz zona,jak bedzie wygladalo wasze malzenstwo,czy bedziesz w przyszlosci dobra matka,to wtedy uznalabym to za rzecz zwykla.
Piszesz,ze juz wszystko "nagrane". I co z tego Lepiej chyba,ze przelozysz date slubu i wszystko inne co macie "nagrane" niz mialabys za pare miesiecy czy lat dojsc do wniosku,ze stracilas"wolnosc" i sie dusisz i wtedy zafundowala swojemu mezowi sprawe rozwodowa
Oczywiscie decyzja nalezy do Ciebie ale pamietaj,ze na wlasny slub to powinnas czekac z upragnieniem a nie z jakimikolwiek watpliwosciami
Daj znac jak juz podejmiesz jakas decyzje powodzenia _________________ na zawsze w moim sercu-tylko Ty Kochanie!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
A ja Wam powiem ze te watpliwosci sa najnormalniejsze na swiecie poniewaz sama przez to przechodzilam 2 lata temu i dokladnie identycznie jak Ty. I nie bylam pewna niczego, nawet tego czy naprawde go kocham! i rowniez myslalam ze po slubie wszystko sie zmienia, ze bede siedziec tylko w domu i gotowac dla meza. A wieczor przed slubem jeszcze mowilam mojej przyjaciolce ze jak mi sie w nocy przysni ze mam za niego nie wychodzic to nie wyjde! Ale na szczescie nic mi sie nie przysnilo, i cale szczescie bo gdybym za niego nie wyszla to popelnilabym NAJWIEKSZY blad w zyciu, bo wlasnie teraz po slubie moje zycie nabralo sensu,uswiadomilam sobie jak bardzo go kocham i jak puste byloby moje zycie bez niego. I wiecie co? Po slubie wszystko sie zmienia, to fakt- ale na LEPSZE. spedzamy cudowne noce, w koncu wszystkie razem , poznajemy soje wady i zalety i uczymy sie siebie. po prostu. Uwielbiamy spedzac ze soba czas, choc jestesmy ze soba juz 8 lat! A teraz jeszcze staramy sie o dzidziusia i gdybym wczesniej wiedziala ze to nie jest tak latwe , to wiele decyzji podjelabym duzo, duzo wczesniej.
Takze zycze Ci mniej stresu bo malzenstwo to jedna z tych wspanialszych rzeczy. Jestescie ze soba juz na tyle dlugo ze po prostu przychodzi juz taka chwila na podjecie decyzji- albo w ta, albo w ta, i jesli nigdy nie watpilas ze to TEN JEDYNY to nie zwatpij i teraz. Pozdrawiam i zycze wszystkiego najlepszego!!! Glowa do gory!!! _________________ Zdarzają sie takie chwile, że ma się ochotę przytulic nawet jeża...
|
|
|
|
|
|
|
|
a mi się wydaje, że każda sytuacja jest inna... Może być tak jak napisała Anialondyn, ale też i tak jak opisywała Stokrotka. Sama musisz sobie odpowiedź na parę pytań...
Osobiście bardziej przychylam się do wypowiedzi anialondyn... Sama wychodzę za mąż w przyszłym roku, mam wątpliwości, ale związane z samym dniem ślubu, z życiem codziennym itp... Ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że stracę wolność. Wręcz przeciwnie...zyskam nową przestrzeń. I nie wyobrażam sobie życia bez tego człowiek, za którego wychodzę za mąż.
W każdym bądź razie zastanów sie poważnie, bo ślub to nie jest zwykła decyzja. To coś co do końca życia będzie z nami. Musisz sobie odpowiedzieć, czy jesteś na to gotowa. Jeżeli nie do końca to fakt iz macie wszystko załatwione nic nie znaczt w obliczu błędnej decyzji, która Tobie i Twojemu Mężczyźnie może skomplikować życie.
Mam znajomą, która 3 tyg przed ślubem chciała zerwać zaręczyny. Zerwała właściwie...ale jej facetowi udało się ją przekonać, rodzina też nalegała... i był ślub. A tydzień po tym mówiła mi już o rozwodzie. W tym momencie jakoś się dogadali, ale nie sądzę, że podjęła dobrą decyzję... Dla mnie to nienormalne, żeby tydzień po dniu, który powinien być jednym z najpiękniejszych mówić o rozwodzie!...
Tobie życzę, żebyś znalazła spokój i dobre odpowiedzi Głowa do góry... Idź za głosem serca...ono wie najlepiej I pamiętaj, jeżeli jesteście dla siebie...to bez względu na to czy przesuniesz ślub czy nie to będziecie razem _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
CattiBrie
ale Ty wychodzisz za maz dopiero w przyszlym roku i stres, ktory przezywasz(lub nie) w tej chwili jest nie do porownania z tym ktory jest miesiac czy dwa przed slubem! Zreszta wszystko przed Wami Ja mysle ze jesli jest sie z kims tyle czasu i wszystko jest ok, a nagle przed slubem przychodza watpliwosci , to wlasnie przez ten okropny stres i te wielkie slowa- decyzja na cale zycie, itp. Bo to czy podjelismy dobra decyzje poznajemy po tym, ze gdybysmy mieli ja podjac jeszcze raz , to bylaby taka sama _________________ Zdarzają sie takie chwile, że ma się ochotę przytulic nawet jeża...
|
|
|
|
|
|
|
|
Stokrotka, zdaję sobie sprawę, bo widziałam co się dzieje ze znajomymi tuż przed. Wiem też co się działo między nami jak załatwialiśmy większe rzeczy ... Mam za sobą jednak bardzo dłuuugi związek i czekam na dzień ślubu z utęsknieniem. NIe mogę się doczekać tego dnia, pomimo, że zapewne jak znam nas oboje będziemy toczyć wojny ... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Witaj Luiza_00. Ślub to bardzo poważna decyzja. To, że założyłaś ten wątek dowodzi, że to rozumiesz. Jeszcze niedawno byłam w podobnej sytuacji. Wiedziałam, że kocham mojego narzeczonego, ale przerosły mnie inne sprawy. skomplikowane, więc nie będę ich opisywać. Ale wniosek dla mnie był jeden- i taka moja rada dla Ciebie-jeśli masz wątpliwości, nie przystępuj do ślubu. Inaczej jest, gdy dopada tzw. przedślubny stres, gdy młodzi są zmęczeni przygotowaniami itd. To, co opisujesz, to dla mnie zupełnie inna sytuacja. Przede wszystkim musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy kochasz swojego N. i czy on kocha Ciebie. Jeśli kocha, powinien zrozumieć, że się obawiasz, że nie jesteś pewna, czy chcesz ślubu właśnie teraz i uszanować Twoją decyzję. Podejmując tę decyzję kieruj się tylko swoimi uczuciami. Brzmi egoistycznie, ale chodzi o Twoje życie, a nie o chwilowe rozczarowanie rodziny na wieść o odwołaniu ślubu, czy też to, co poczuje Twój narzeczony. Oboje musicie być pewni. Pomyśl, jaka wielką radością musi być odliczanie każdego dnia do ślubu, chcesz z tego zrezygnować? W zamian za to, ze będziesz zastanawiać się, czy w ostatniej chwili nie uciekniesz sprzed ołtarza?? wszystko, co najpiękniejsze, związane ze ślubem, jest przed Tobą. Możesz to mieć i pięknie to przeżywać. Nie bój się przyznać, że to jeszcze nie ten czas. To żaden wstyd. Nie szkodzi, ze wszystko przygotowane. U mnie też było. Odwołaliśmy pół roku przed. Suknia wisi w szafie, i teraz gdy zły okres u nas minął, podoba mi się ona jeszcze bardziej. Dojrzałam do tej decyzji, i za kilka lat będę patrzeć na tę sukienkę nie z żalem, ale z radością i dumą, że podjęłam taką decyzję. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wiele szczęścia. Pisz jeszcze jakby co:) _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiecie co A mi się wydaje, że trochę przesadzacie z tym "wynoszeniem ślubu na piedestał"
Ja uważam, że skoro ktoś jest ze sobą jakiś czas, krótko, długo- nieważne. Jeżeli zna się na tyle, że podjął decyzję o ślubie, to sama ceremonia nic nie zmienia. To my nadajemy jej taki rozgłos, a tak naprawdę co zmienia podpisanie kilku papierków Bo jeżeli dla Was tak wielką różnicę robi ceremonia ślubu lub jej brak, to wydaje mi się, że coś tu jest nie tak. Jeżeli ktoś się kocha, żyje ze sobą, lubi razem spędzać czas, ufa sobie, rozmawia, itp., itd. to co zmienia sam ślub Nic Tak naprawdę to chyba sobie sami wmawiamy, że po ślubie wszystko będzie inaczej. Co do wolności, to skoro ktoś chce być wolny, to nie powinien nie tylko nie brać ślubu, ale w ogóle się z nikim nie łączyć, bo trzeba wybrać co jest ważniejsze. Inne rzeczy można tak samo robić przed ślubem, jak i po . _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Owszem, po założeniu obrączku w związku nic się nie powinno zmieniać, bo niby dlaczego? Jak najbardziej sie zgadzam z Tobą, ale tylko i wyłącznie w tym względzie.
Dla mnie np ślub jest ważny chociażby ze względów religijnych. Ważna jest dla mnie przysięga i wszystko co ma z nią związek.
A ślub to bardzo powazna decyzja i nigdy nie zgodzę się, że można ją sobie podjąć albo i nie, ot tak sobie... Jakby nie było to ślub kościelny związuje na całe życie, rozwód kościelny jest trudno uzyskać, a różnie układa się życie.
Nie mam nic przeciwko osobom, które nie formaluzują związków, to ich sprawa... Ale Tinkabis, nie uogólniaj, bo dla kogoś ślub może być istotny, nawet jeżeli na drugi dzień nic się nie zmieni... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 27-05-2008 7:12
|
|
|
|
|
|