|
|
|
|
|
|
Witajcie!
Może zaczne od początku... Kiedyś poznałam chłopaka w którym się zakochałam. Nigdy nic między nami nie było bo ustaliliśmy, że będzie nas łączyć tylko przyjaźń. On niedługo potem znalazł sobie dziewczynę z którą jest do dzisiaj i z nią planuję przyszłe życie. Liczyłam, że mi ta miłość przejdzie i że zapomnę. Stało się niestety inaczej bo z dnia na dzień uświadamiam sobie, że kocham Go jeszcze bardziej i że to właśnie On jest miłością mojego życia. Z początku bardzo cierpiałam, praktycznie nie wstawałam z łóżka bo tęskniłam do Niego (z tego względu, że miał dziewczynę ograniczył kontakty ze mną do minimum). Byłam u wielu psychologów ale żaden z nich nie stwierdził depresji a leków na niespełnioną miłość nie wynaleziono przecież. Oczywiście dostałam jakieś tabletki na polepszenie humoru tylko co z tego skoro wśród ludzi śmiałam się i żartowałam a kiedy odwracałam twarz to łzy same leciały mi z bólu i tęsknoty za Nim. Postanowiłam, ze będę się spotykać z mężczyznami bo podobno lekarstwem na miłość jest nowa miłość. Spotykałam się z kilkoma. Lecz z żadnym z nich nic nie wyszło bo w każdym z tych chłopaków nieświadomie szukałam jakiejś części Jego. Od kilki miesięcy spotykałam się z chłopakiem - ideałem chłopaka. Miły, sympatyczny, opiekuńczy. Nic oprócz wspólnych wyjść do kina czy spacerów nas nie łączyło. Nigdy mnie nie pytał o powodu mojego smutku i płaczu bo mówił, że jak będę chciała to sama mu powiem. I pewnego dnia mu powiedziałam i to była ostatnia nasza rozmowa. Powiedział, że go oszukałam, że nie powinnam była się spotykać z nim kochając tylko innego. Powiedział, że muszę uporać się najpierw z tamtą miłością a później szukać nowej. Tylko ja czuję, że to mi się nie zmieni. To trwa już 5 lat, 5 bardzo długich lat. Tylko co ja mam robić? Jestem już zmęczona tym wszystkim. Próbowałam zapomnieć, znaleźć sobie zajęcie aby nie myśleć ale ta moja miłość kwitnie w najlepsze. Z facetami mi nie wychodzi bo żaden nie przypomina Jego i każdy mężczyzna jest mi po prostu obojętny. Mam być do końca życia sama z niespełnioną miłością? Czy może jednak poszukać sobie kogoś, okłamać,że darzę go uczuciem i zacząć związek bez miłości? Ja już nie wiem
|
|
|
|
|
|
|
|
A to wspolni ustaliliscie, ze bedziecie tylko przyjaciołmi? moze on nie wiedział, ze cos czujesz do niego?
Skoro on ma dziewczyne, to nie ma szans byscie byli razem,
5 lat to długo wg mnie,napewno nie da sie pokochac kogos tak samo,rozumiem Cie, ale mysle ze powinnas starac sie poznac kogos, ale nic na siłe
Nie powinnas udawac i oszukiwac ze darzysz go uczuciem
Fakt mowi sie "klin klinem" ale nie zawsze sie tak da
Niewiem, co Co doradzic, ale zycze Ci, bys mogła jednak byc znow zakochana jak w tym chłopaku, a nawet mocniej-ale nie mozesz na siłe szukac innego, by zapomniec o tym _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
On wiedział co do niego czuję bo powiedziałam mu, że Go kocham ale dla niego byłam tylko przyjaciółką, powiedział, ze tylko mnie lubi. Tylko niestety ja czuję, że mi to nie przejdzie bo żadni inni mężczyźni mnie po prostu nie interesują a kiedy się z jakimś spotykam to czuję się tak jakbym zdradzała Jego. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Im bardziej z tym walcze i im bardziej chce zapomnieć to tym bardziej jest mi źle i tęsknie do Niego. Od 5 lat nie było chyba dnia abym o Nim nie myślała. Jak daje sobie spokój i nie staram się o Nim zapomnieć to ląduję w łóżku na 2 tygodnie i nie jem, nie śpię a tylko płacze i marzę aby mnie przytulił. Podobno czas jest najlepszym lekarstwem tylko ile mam jeszcze wierzyć, ze w końcu ten czas mi pomoże? 10 lat? 15? Czy może nigdy? Mnie to cały czas boli i to bardzo. Przed ludźmi udaję szczęśliwą osobę i mam już dość tego. Chciałabym bardzo zacząć normalne życie tylko jak skoro ta miłość mi na to nie pozwala...
|
|
|
|
|
|
|
|
a w jakim jestscie wieku?
no coz, widac naprawde musisz jakos starac sie nie myslec o nim, zapomniec, skoro on pow ze trakt. cie jak przyjaciółke-to widac naprawde nie ma szans, byscie byli razem.
To boli, wiem-ale nie ma innego wyjsci
Moge Ci tylko zyczyc, by ci sie udało "wyjsc z tego" uczucia,bo tylko sie dreczysz,napewno pojawi sie ktos, kogo pokochasz jeszcze
zycze aby tak sie stało, skoro ten chłopak cie nnie chce za dziewczyne, "serce nie sługa"- a czas naprawde jest lekarstwem _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja mam 25 lat a on 26. Wiem, że powinnam się starać zapomnieć i nie myśleć o Nim tylko jak to zrobić? Przez 5 lat mi to się nie udało a wręcz przeciwnie ta miłość stała się jeszcze większa
|
|
|
|
|
|
|
|
naprawde juz niewiem, co moge poradzic:( _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Myślę,że to faktycznie była miłość twojego życia, skoro trwa to już tak długo, a nie sądzę żebyś się sama nakręcała, bo twierdzisz, że masz już dość takiego życia. Faktycznie, jest to ciężka sytuacja, ale moim zdaniem powinnaś się pogodzić z faktem, że nie dane Ci było żyć w blasku prawdziwej miłości, choć poznałaś jej smak. Moim zdaniem powinnaś próbować ułożyć sobie życie wiedząć, że będzie to życie bardziej pragmatyczne. Prawda jest taka, że większość par jest ze sobą, bo połączyła ich fascynacja, zakochali się w sobie, lub odnaleźli w sobie bratnie dusze, choć nie jest to "bezgraniczna miłość rodem z Romea i Julii". Rzadko kto otrzymuje dar przeżywania takich uniesień. Pogódź się z tym, że jeśli nie chcesz być sama, to musisz ułożyć sobie życie z kimś innym. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Diazinon ja nie wiem czy to byla rzezcywiscie milosc Twojego zycia czy wyobrazenie. Wiesz bardzo latwo jest wykreowac sobie w swiadomosci taki idealny obraz -szczegolnie latwo jak sie z kims nie jest i tylko przypomina jakies mile monenty lub wyobraza jak by teraz z nim bylo, co by powiedzial, jak by sie zachowal - i wtedy bardzo latwo wyidalizowac czy wrecz stworzyc taka postac jak ze snow i zakochac sie bez pamieci - z ta roznica ze nie w rzeczywistej osobie ale we wlasnym wobrazeniu tej osoby. Przyjazniliscie sie 5 lat temu i z tego co napisalas on potem ograniczyl z Toba kontakt bo ma dziewczyne. Mysle wiec ze od 5 lat z coraz wiekszym dystansem do orginalu budujesz w sobie wyobrazenie wspanialego faceta, jego zachowania w kazdej sytuacji i robisz to tak ze nikt inny -rzeczywisty nie bedzie mial szansy temu sprostac. Ale Diazinonto to jest tylko Twoje wyobrazenie bo nie bedac z kims nie wiesz tak naprawde jaki on jest i jak zachowal by sie w takiej czy innej sytuacji ( piszesz ze ciagle porownujesz innych do niego). Bardzo trudno po tylu latach hodowania takiego idealnego wyobrazenia odroznic fakty od wlasnych imaginacji - szczegolnie ze jak piszesz nie laczyl Was nawet zwiazek tylko przyjazn wiec daje to jeszcze wieksze pole dla wyobrazni -jaki bylby dla Ciebie w zwiazku - wyobrazni oderwanej jednak zupelnie od rzeczywistosi i faktow.
Diazinon dla mnie Ty kochasz ta swoja wizje jego osoby - a przez to ze jest to Twoja wizja ktora tak idealnie dopasowana jest do Twoich pragnien (bo przez Ciebie stworzona) tak nikt nie bedzie mial szans z nia konkurowac.
Ja wierze w przeznaczenie - i w to ze kazdemu z nas jest ktos pisany i ze dla Ciebie tez jest taki ktos - ktos kto bedzie Twoja wielka milosca i dla kogo Ty tez bedziesz ta miloscia zycia! Ale uwazaj aby przez zamkniecie sie we wlasnym swiecie fantazji tego kogos najwazniejszego teraz nie przeoczyc!
Co do postu wyzej - ja wierze w "bezgraniczna milosc jak z Romea i Julii" i moj zwizek jest jej "zywym przykladem"! i Tobie tez tego zycze!
edytowany: 4 razy | przez red" | ostatnio w dniu: 06-04-2008 8:07
|
|
|
|
|
|
|
|
Gdybym kochała wizję to bym już dawno dała sobie z tym spokój... Myślisz, że mi jest przyjemnie cierpieć tyle już czasu? Z premedytacją sama sobie sprawiam tak ogromny ból? Nie łączył Nas związek - w tym sensie, że nie łączyło Nas łóżko. Spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu a kontakt mam z Nim do dzisiaj tylko tak jak napisałam bardzo rzadki - sms na święta z zapytaniem co słychać. Wybacz red ale nie traktuj mnie jak jakieś naiwnej dziewczynki która coś sobie ubzdurała. A gdyby to było tak jak sądzisz coś wyimaginowanego to bym z tym nie walczyła i nie próbowała o tym zapomnieć a próbowała rozbić Jego związek aby być z czymś co sobie "wymyśliłam".
edytowany: 2 razy | przez Diazinon | ostatnio w dniu: 06-04-2008 8:25
|
|
|
|
|
|
|
|
Z jednej strony to tylko pozazdrościć Ci tak wielkiej i prawdziwej miłości bo faktycznie rzadko się taka zdarza. Na ogół taka niespełniona miłość znika szybciej niż się pojawiła. Miałaś takiego dziwnego "pecha", że to okazało się jak najbardziej prawdziwe. Trudno jest coś tu doradzić na "odkochanie" bo chyba nie ma takiej rzeczy a ja i tak nie wierzę w te wszystkie zabobony o czasie i szukaniu faceta na siłę.
Po takim długim okresie czasu chyba już możesz być w jakimś stopniu pewna co do tego uczucia. A jeśli jesteś pewna, że ta miłość Ci nie minie to chyba pozostaje Ci tylko się pogodzić z takim obrotem spraw. I pozostaję Ci teraz w jakiś sposób zagospodarować swoje życie. Nie jestem przekonana, że związek w którym Ty byś nie kochała partnera byłby taki dobry i lekarstwem na samotność. Ale oczywiście wybór należy do Ciebie...
Miłość rządzi się swoimi prawami a z naszym zdaniem się niestety nie liczy... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Diazinon nie wiem czemu myslisz ze traktuje Cie niepowaznie. Wybacz ale kontakt na swieta z zapytaniem co slychac - to nie jest to kontakt z osoba taki abys mogla "uaktualnic" swoje dane. Ty sam pisalas ze z czasem Twoje uczcia staja sie do niego mocniejsze mimo ze tak maly macie kontakt - no wiec co innego je napedza skoro nie Twoje mysli i wyobrazenia. A nie bedac z kims lub bedac b. daleko b. latwo idealizowac. I to Ty pislas ze dopiero poczulas ze to ten jak on juz mial kogos a nie jak sie spotykaliscie wczesniej! Nie pisalam ze jstes naiwna dziewczynka. Chcesz to patrz na siebie dalej jak na ofiare wielkiej milosci - niespelnionej - bo takie latwiej sa wielkie- nie przechodza proby starcia z rzeczywiatoscia.
Ludzie czesto potrafia nawet trwac w b. zlych zwiazkach bo nosza w sobie inny -nierzeczwisty obraz partnera - i nie okreslilabym ich naiwnymi- raczej zaslepionmi.
Mylalam ze chcialas opinii innych ale chyba bardziej oczekiwalas wspolczucia i pozalowania. Przykro mi ze jestem innego zdania (oczywiscie to tylko moje zdanie) ale szkoda ze nawet nie chcesz sie nad tym zastanowic tylko na mnie "nalatujesz" i przypisujesz mi jakies glupie intencje - no to juz Twoja sprawa
i Twoje zycie.
edytowany: 1 raz | przez red" | w dniu: 06-04-2008 9:42
|
|