A ja wychodzę z założenia że lepiej czasem zostać jedną godzinę dłużej w pracy i zapłacić te pieniądze komuś kto zrobi za Ciebie w domu generalny porządek. Nie mówię, że co tydzień, ale raz czy dwa w roku, na wielkie sprzątanie, czemu nie?
Ja nie jestem głupia, jeśli rodzina (w moim wypadku partner) nie chciałby pomagać w obowiązkach domowych, to ja nie zamierzam wszystkiego robić sama. Chyba że jestem na bezrobociu a on pracuje...
W przypadku kiedy oboje pracujemy, dlaczego ja mam sobie brać dodatkową robotę w domu? I kto mi za to zapłaci?
Z pieniędzmi nie jest tak źle... Powiem wam na przykładzie Irlandii, bo tu pracuję. Jeśli ktos pracuje w przeciętnej fabryce, zarabia ok.10euro za godz. jeśli zostanie na nadgodziny, zarabia podwójnie. W "tesco" i różnych gazetach ogłaszają się Polki które zrobią wszystko za min. stawkę, czyli ponad 8euro. Myślę, że zapłacenie 40 euro plus napiwek, raz w roku (np.przed zajobem świątecznym), nie jest tragedią. Kobieta jest bardziej wypoczęta, a co za tym idzie, mniej zgryźliwa, bo nie czuje się wykorzystana(w końcu za sprzątaczkę płacą wszyscy pracujący domownicy, a tak pani domu sama by zapierniczała)a więc wszyscy są szczęśliwsi i atmosfera w domu nie jest napięta, jak to czasem bywa, przed świętami.
Trzeba się szanować kobitki, bo jak będziemy robić z siebie "Zosie-Samosie", to źle na tym wyjdziemy
, bo nikt naszych wysiłków tak naprawde nie doceni, a my nabawimy się dyskopatii, i innych paskództw...
A sprzątaczka? Cóż... jej też robimy przysługę, bo skoro daje ogłoszenie, że z chęcią u kogoś posprząta, to znaczy że potrzebuje tej pracy i kto wie... być może czeka jak na szpilkach na telefon od kogoś kto jej wreszcie ją zaproponuje....
_________________
Semper in altum!