|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Mam 27 lat i nie myślę jeszcze o dzieciach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Aniołeczku, skoro rozmowy nic nie dają, moim zdaniem powinnaś porozmawiać z narzeczonym i zastosować jedną z metod - albo udawanie, że was nie ma w domu, albo wypraszanie czy skłanianie do konfliktu.. Nie popieram tego, jednak może, gdy zobaczą, że przez nagabywanie na dzieci, nie chcecie kontaktu z rodzicami i go zrywacie, to cokolwiek zrozumieją i dadzą spokój.
Cóż, mam wrażenie, że rodzice wykazują postawę "jestem starszy, więc wiem lepiej", która wiąże się z przekonaniem o zjedzeniu wszystkich rozumów.. Tak to przynajmniej wygląda, jeśli wziąć pod uwagę ich twierdzenie, że "chcecie dzieci, chociaż jeszcze o tym nie wiecie".
Moim zdaniem potrzeba drastycznych środków, nie warto tracić związku, zwłascza, że z narzeczonym zgadzacie się w poglądach.. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
A u nas znów wybuchła awantura i jak zwykle przez to samo. Tylko, że tym razem w gronie rodziny w święta. Jak zwykle zaczęli do nas się czepiać i nam współczuć, że jesteśmy tacy samotni bo nie mamy dzieci, itp. Narzeczony nie wytrzymał, powiedział co o nich wszystkich myśli i wyszedł. Nawet to, że powiedział, że jak jeszcze raz usłyszy o dzieciach to zakończy nasz związek nie otworzyło im oczu... Dla nich to kolejny znak, ze pora na dziecko. _________________ 29.07.2008r - [*] będę zawsze pamiętać o Tobie...
|
|
|
|
|
|
|
|
Aniołeczku...nie rozumiem jednego. Dlaczego Twój Mężczyzna grozi, że odejdzie od CIEBIE...skoro ma problem z Rodzicami... Dla mnie to bez sensu... Związek chyba ma polegać na tym, że macie razem stawiać czoło problemom...a tak stawiając sprawię to z Ciebie robi wroga i Ciebie chce karać za natręctwo rodziny... Rozumiem, że może być zmęczony, ale odejście od Ciebie nie ma chyba sensu i jak dla mnie to trochę niedojrzałe...Pogadajcie sobie lepiej... Chcecie stracić coś co Was łączy, pomimo że sie ze sobą całkiem zgadzacie i stoicie po tej samej stronie barykady?...
Jeżeli nie chcecie mieć dzieci to Wasza i TYLKO Wasza sprawa...Rodzice muszą to zaakceptować... Jeżeli nic nie działa to po prostu ich olewajcie, nie odwiedzajcie i nie pozwalajcie na odwiedzanie Was... I wyraźnie zaznaczcie... Kontkaty będą jak uszanją Wasze decyzje...
I NIGDY nie decydujcie się na dziecko, bo rodzina tak chce... Tu już chyba był na forum podobny przypadek i niewiele dobrego z tego wyszło...Nic na siłę... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Przez te fanaberie o dzieciach naszych mam my się kłócimy. Po każdej takiej awanturze on chodzi wściekły a ja płacze po kątach... Zaczęłam brać nawet już jakieś środki uspokajające. On czuję się winny tej całej sytuacji - tak mi powiedział. Bo gdybym nie była w związku z nim to bym nie musiała tyle cierpieć i przechodzić przez to wszystko. Powiedział, ze mnie kocha i że jestem dla niego wszystkim ale nie chce abym do końca życia wysłuchiwała pogadanek o tym, że dzieci są cacy i że trzeba je mieć. Wiem, że on to mówi szczerze... I nie chcemy się rozstawać, chcemy spędzić resztę życia razem. Oboje nas przeraża wizja ciągłych rozmów o dzieciach. A nasze mamy mają to co mówimy serdecznie gdzieś... W święta on powiedział, że nie chce aby nas odwiedzali to oni przyszli już na drugi dzień z tym samym przekazem, że dzieci trzeba mieć. Nie mamy domofonu i dopiero po otwarciu drzwi wiemy kto nas odwiedził. Nie szanują ani naszego zdania ani naszych uczuć. Posłuchałam rady, ze po prostu udać, że nas nie ma w domu i nikogo nie wpuszczać. Przed świętami zastosowaliśmy to i akurat oni sie zjawili. I wiecie co? Stali i przez prawie godzinę dobijali się nam do drzwi. A kiedy to nie odniosło skutku to chodzili po innych mieszkaniach i pytali się sąsiadów gdzie jesteśmy i czy by może wyłamać drzwi. A kiedy ich wpuściliśmy to dla nich był to znak, ze pewnie nie otwieraliśmy bo staraliśmy się o dziecko... _________________ 29.07.2008r - [*] będę zawsze pamiętać o Tobie...
|
|
|
|
|
|
|
|
To jest przesada! Oni są ... Może lepiej się nie wyrażę. Wchodzą butami do Waszego życia. Według mnie to jest ich przejaw egoizmu. Za wszelką cenę chcą przekonać Was, abyście dali im upragnionego wnuka, bo wtedy zaznają pełni szczęścia. Problem w tym, że oni uważają, że dla Was dziecko też będzie spełnieniem wszystkich marzeń, a nawet jeśli nie, to oni i tak będą zadowoleni z wnuka, bo będą mieli to, czego chcieli.
|
|
|
|
|
|
|
|
Aniołeczku... oni chcą być dziadkami?... Sami zachowują się jak dzieci, i to niezbyt rezolutne do tego, bo nie potrafią odczytać wyraźnych sygnałów, że macie ich dość...
A próbowaliście puszczać mimo uszu ich komentarze? Nie wdawajcie się w rozmowę, powiedzieliście chyba już co mieliscie powiedzieć...a oni niech sobie ględzą... Znudzi im się może...
A Wam radzę wyjechać chociaż na kilka dni, aby pobyć TYLKO we dwoje...Ustalić wspólny front i nie gadać głupio o rozstaniu, bo nie macie powodu... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 29-03-2008 16:59
|
|
|
|
|
|
|
|
Aniołeczku wspołczuje
uwzieli sie na was, ale az tak? 1szy raz sie sptykam z taka sprawą, by rodzice tak ingerowali
Nie moga na was naciskac, moze kiedys sami dojrzejecie do tego, ze chcecie miec dziecko--sorki zle to ujełam-miałam na mysli ze moze instynkt rodzicielski sam sie w was obudzi, a jesli nie to wasza sprawa, wasze zycie
Przykre to, ze tak naciskaja na was, nachodza itp
Niech sie skupia na kims innym-bo w ktoryms poscie pisałas chyba o rodzenstwie twoim lub twojego partnera
Ale zeby po sasiadach chodzic i pytac? to szczyt głupoty i dziecinady
Nie warto sie denerwowac przez nich i kłocic
trudno doradzic teraz co powinniscie zrobic, moze wasze tł.ze nie chcecie jeszcze bardziej ich nastawiaja na to, by was przekonac itp
A jak olewacie ich-to stoja pod drzwiami
To z nimi jest cos nie tak-sorry
Jedna z moich cioc ma dorosłe dzieci- syn-40 l, corka-37,i drugi syn-35 chyba--ale kazde z nich jest samo (tzn niewiem jak z tym młodszym moim kuzynem), i co ciocia ma zrobic? reszta cioc sa juz babciami - ta, od tych bezdzietnych nie poradzi nic na to,kiedys zartowali z wujkiem ze za wnuka maja psa
W swieta ta ciocia mojemu Kacperkowi dała pieniazka na "zajaczka", a 2 ciocia pow. ze skoro nie ma wnukow, to musi obdarowywac inne dzieci-napewno było jej przykro
Ale co zrobic
Wasi rodzice naciskaja bo wy jestescie i mieszkacie razem-wiec mysla ze to juz cos, ze jak uda im sie marudzic o wnuka-to beda szczesliwi--no ale bez przesady
Najl chyba, zebyscie sie gdzies wyprowadzili i nie inform. ich o tym- napewno was nie znajda-ale przeciez ile mozna sie chowac przed nimi?
Ja wam zycze, by w koncu dali wam spokoj,jak trzeba bedzie to zrobcie cos, co zniecheciłoby ich raz na zawsze-musi byc cos takiego
POZDRAWIAM SERDECZNIE:) _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Ale ich nie obchodzi czy nasze rodzeństwo ma zamiar mieć dzieci czy nie... Ich interesują tylko i wyłącznie my. Od prawie 2 lat znosimy ich chore wizje o dzieciach.Gdyby chociaż byłyby to jakieś delikatne aluzje ale nie. To jest chodzenie za nami z katalogami zabawek dla dzieci, z kupowaniem już ubrań dla dziecka które ma niby nam się urodzić i wpychanie nam na ręce cudzych dzieci... I to wszystko w myśl, że nam się chce dzieci mieć ale my o tym nie wiemy. Nawet rozmawiać z nimi normalnie nie można bo dla nich istnieje tylko temat dzieci. Narzeczony w święta powiedział im dokładnie, że dzieci jeśli tak lubią to niech sami sobie zrobią a od nas się odczepią, że nie marzymy o tym aby latać z zafajdanymi pieluchami. To zaczęli, że każdy się musi czymś opiekować to usłyszeli że jeśli będziemy chcieli czymś się zaopiekować to weźmiemy sobie psa ze schroniska albo i więcej ale dzieci nie chcemy nawet na oczy widzieć. Padło jeszcze więcej słów i wyszedł. Myślałam, że to im oczy otworzy, że choć to ich na jakiś czas choć przyhamuję w ich natręctwie. Odsunęliśmy się bardzo od reszty rodziny bo po prostu wstydzimy się do nich chodzić właśnie ze względu na nasze mamy. Namawiają innych aby też nas przekonywali do tego, że najwyższy czas nam na dziecko. Oczywiście reszta rodziny z tego się śmieje ale i tak nam jest głupio, że rozmawiają i plotkują o naszym prywatnym życiu. Jesteśmy już zmęczeni tym dręczeniem. Rozmawialiśmy wczoraj wieczorem kolejny raz o tej całej sytuacji i najchętniej byśmy gdzieś uciekli tylko nie ma gdzie _________________ 29.07.2008r - [*] będę zawsze pamiętać o Tobie...
|
|
|
|
|
|
|
|
aniołczku to współczuje, ze tak sie uparli na was i nic do nich niedociera
juz niewiem, co mozna Ci poradzic
Oni sa chyba "chorzy", maja obsesje i tylko o tym gadaja itp
wspołczuje, ze rodzina sie tak wtraca
Ja zas mam inny problem, ja z synem nie mieszkam juz z moimi rodzicami
Ale mama non stop sie wtraca, dzwoni "co zrobiłam na obiad, jak Kacper, zeby ubrac go tak, zrobic "tak"
a jak przychodzi tu do nas, to "czemu to jest postawione tak a nie inaczej, jak dziadek zył (mam mieszk. po dziadkach) miał tak ustawione...."i mi przestawia
Ale ja teraz mieszkam tu, i nawet jak mam mały bałagan, to sobie sama posprzatam itp
Wogole mam dosc tego bloku, sami starzy, 1 sasiadka pode mna czasem przych. i gada o innych- a co mnie to inni obchodza,
Albo jak mowie ze my planujemy sie wypr. stad i tak, to ona "a czemu, to mieszkamy w centrum, wszedzie blisko itp"
Czasem mam ochote tej sasiadce cos pow. ale to starsza pani po 80-tce a ja nie umiem tak byc niegrzeczna
I teraz tez dzis sms od mamy,czy byłam na spacerze z dzieckiem....i sms za smsem,wkurzyłam sie i wył,kom
Wszystko mi działa na nerwy:( nie chce mi sie nawet chodzic nigdzie, mam ost "dołka" i jeszcze bedziemy miec remont łazienki, to myslałam, by syna na dzien 2 choc do moich rodzicow zostawic-ale tam zas moja mama na wszystko mu pozwala, ciagle głupie bajki-a potem jak wraca do domu to jest czasem nieznosny, bo wie ze jak my mu zabronimy, to babcia mu pozwoli i chce dzwonic i isc do babci-a mnie "trafia" _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Poradźcie mi coś bo już nie wiem co mam robić... Wieczorem mama moja i narzeczonego znów nas nawiedziły, była duża kłótnia. Narzeczony napisał mi sms-a z pracy, że podjął decyzję i w poniedziałek wyprowadza się do kolegi bo już ma dość słuchania o dzieciach i tak będzie dla nas najlepiej bo oboje wkrótce zwariujemy. Nie wiem co mam robić _________________ 29.07.2008r - [*] będę zawsze pamiętać o Tobie...
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|