|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Akademik czy stancja?
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Moi rodzice nie mają nic przeciwko temu, byśmy mieszkali i przebywali razem. Kiedyś tam szły teksty typu "nie zajdź w ciążę" ale teraz jest zwyczajnie, M. pomieszkiwał u mnie kilkakrotnie, byliśmy razem na wakacjach (i mieszkaliśmy wtedy w innym, oddalonym mieszkaniu niż moja mama, mimo że ona też była z nami i nikt nie miał pretensji, więc nie jest z tym źle )
Co do wydziału, to być może pójdziemy na jeden, ale niekoniecznie, bo w grę wchodzą różne kierunki.
Co do tego, że czasem są preferowane pary mieszane, trochę mnie zdziwiłaś, Iśka, ponieważ myślałam, że częściej można spotkać właśnie takie, o których mówiła CattiBrie,takie wścibskie wiedziemki I tego się obawiam, choć tego, że trafię na kogoś, kto będzie początkowo udawał np. tolerancyjnego, a potem "pokaże pazurki" również. Czas pokaże jak będzie, ale z waszymi radami będzie mi łatwiej być może _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Egocentric z tymi parami to jest różnie...
Osobiście nie chciałabym mieszkać z parą, bo taki układ nie jest fajny dla mnie... Miałam współlokatorkę, u której facet był non stop, dzień noc itd... Pomijam fakt, że po prostu krępował mnie w moim "własnym" mieszkaniu...bo kuchnia zajęta, bo łazienka nie jest wolna...ale zwyczajnie bolało mnie jak widziałam jak się tulą, całują itp...z wiadomych względów, a do tego ten gościu to kawał ... no Pisałam o tym w innych wątkach.
Ważne, żeby współlokatorzy znali Wasze relacje, albo żeby była druga para np Wtedy układ jest jasny... Ja decydowałam się na mieszkanie z koleżanką, a nie z nią i jej facetem... Unikaj takich sytuacji... Naprawdę jestem tolerancyjna, ale jak ktoś kogo nawet nie lubię zajada sobie moje rzeczy z lodówki albo zostawia nie wypłukaną wannę po kąpieli (fujj)... chyba można się zdenerwować, no nie?...
A co do Pań...to moja bardzo G. lubiła, i jak przyjeżdzał to też zawsze coś dobrego było hehe _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
|
|
|
|
|
|
|
|
Cóż, gdybym miała do czynienia z takimi ludźmi, o których mówisz, to na pewno byłabym bardzo nerwowa.. Jestem wręcz pewna, że dochodziłoby do ciągłych kłótni Nie znoszę nieszanowania mojej prywatności, a np. swojej sałaty z lodówki to w ogóle bym nie oddała Ważne chyba, żeby trafić na dobrze wychowanych ludzi.. albo chociaż takich, którzy będą potrafili się dogadać, ale nie wierzę, że to jest częste, choć może mówię stereotypowo.
A takiej właścicielki pozazdrościć, bo chyba miła i "na czasie" _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
U mnie zawsze jest ten problem, że w kuchni jest zbiorczy kosz na śmieci i nikt oprócz nas tych śmieci nigdy nie wyrzuca. My mamy swój duży pokój, oprócz nas jest jeszcze dwóch chłopaków mieszkających w dwóch mniejszych pokoikach. Mieszkamy 'po sąsiedzku', tylko czasami mijamy sie w kuchni, a tak to praktycznie się nie widujemy. Granice mamy jasno zaznaczone - wydzielone półki w lodówce, szafki w kuchni łazience, pokoje zamknięte na zamki - nie wchodzimy sobie w drogę
W mieszkaniu praktycznie nie słychać odgłosów życia
Raz do jednego przyjechała dziewczyna to byli cichutko jak myszki pod miotłą i większość czasu byli poza mieszkaniem. A do drugiego jak przyjeżdża żona to nawet ładnie kuchnia i łazienka jest wysprzątana a co dopiero mówić o jakichś problemach
Oni też nie mają nic przeciwko jak wpadnie do mnie mój 'mały' braciszek
A Pani właścicielka wpada raz w miesiącu po pieniążki na rachunki, jest bardzo sympatyczna i w ogóle jej nie przeszkadza że jesteśmy parą. Jak był problem z zacinającym się zamkiem który było ciężko wymienić to zorganizowała wymianę drzwi, zapłaciła za wszystko a potem posprzątała przedpokój z kurzu, założyła nowy 'dywanik' i jeszcze przepraszała że robi nam kłopot
Po prostu mieliśmy szczęście bo mimo że mamy pokoik w 'mieszkaniu' studenckim to przez większość czasu jesteśmy sami a jak późnym popołudniem nasi współlokatorzy są to nawet ich nie słychać
A co do takich współlokatorów z pokoju - już mówiłam że nie wyobrażam sobie, żeby ktoś obcy naruszał moja przestrzeń i żebym musiała trawić jego gości i przyzwyczajenia - nie wyobrażam sobie dzielić pokoju z kimś obcym... _________________
edytowany: 1 raz | przez Iśka | w dniu: 01-11-2007 15:57
|
|
|
|
|
|
|
|
A jak to jest z tymi współlokatorami? Nie znałaś ich przedtem i to są tacy ludzie "z przypadku"? Jeśli tak to mam wrażenie, że Ci się poszczęściło, że nie ma żadnych problemów. I nawet nie wiem jak to może być, że przy małym mieszkaniu, nie domu a mieszkaniu nie spotykać współlokatorów często
Takie jasno wyznaczone granice to coś dobrego, nie będzie problemów typu "mój jogurt zginął" Ale nadal ciekawa jestem jak trafiłaś na takie mieszkanie.. Bo mam chyba za małą główkę, żeby zrozumieć, że tak sobie chodziłaś, szukałaś mieszkania i się znalazło
Taki układ jest wygodny, kiedy masz własne życie, własny kąt bez przymusu przebywania z ludźmi, których nie znasz i nie chcesz znać..
Jej, tak was obie słucham / czytam i zaczynam się bać.. _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak, to są ludzie zupełnie obcy - nie chciałabym mieszkać ze znajomymi - totalny brak spokoju i prywatności.
A z mieszkaniem było tak, że znaleźliśmy trochę ofert z zawalającymi nas warunkami (odpowiednia cena, osobny 2 osobowy pokój, brak zastrzeżeń dla pary, internet, pralka, okolica ze sklepami, bankomatem i blisko do przystanku) i dzwoniliśmy, umawialiśmy się i oglądaliśmy ludzi i mieszkania.
Pokoik sobie trochę 'do meblowaliśmy' - zn. było jedno duże łóżko to dołożyliśmy drugie takie jednoosobowe i dokupiliśmy biurko, trochę go 'ociepliliśmy' własnymi gadżetami i mieszka nam się super
I mimo że jest to 3 pokojowe mieszkanie a nie dom to naszych współlokatorów prawie w ogóle nie widujemy - obaj wychodzą przed 8 rano a wracają koło 16-18, robią sobie szybko coś do jedzenia i znikają w swoich pokojach do rana
Tak, bardzo nam się udało _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Z doświadczenia wiem, że czasami na mieszkaniu ze znajomymi można wyjść jak Zabłocki na mydle... Ale może ja miałam takiego pecha. Pewne natomiast jest to, że ludzi poznaje się tak naprawdę dopiero jak się z nimi mieszka. I trzeba brać pod uwagę, że nie zawsze to będą pozytywne odkrycia...
Z drugiej strony mieszkając z obcymi, też niewiadomo na kogo się trafi... Ha, i bądź tu mądry...
A moim mieszkaniu mieszkam już 3 rok, i znalazłam je z Anonsów... Też szukałam tego co mnie interesowało (właściwie to mnie i koleżankę) - odpowiednia lokalizacja, cena, 2 pokoje, internet itp...
Po prostu trzeba mieć trochę szcześcia i już... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 07-11-2007 19:19
|
|
|
|
|
|
|
|
Co do znajomych to się domyślam, że można nie wyjść na tym dobrze.. Wiem nawet, że inaczej się patrzy na kogoś, jak się pracuje z kimś w jednej grupie (np. jak przygotowywałam szkolny występ) a co dopiero jak się mieszka, może być pewnie masa konfliktów..
Też mam nadzieję na szczęście jak wy, ale ostatnio mam coraz więcej problemów, więc nawet myślenie o tak odległej przyszłości jak studia staje się dla mnie abstrakcyjne..
W każdym razie dobrze, że wy się jakoś urządziłyście i nie musicie bardzo dużo narzekać, no może Catti się nie do końca udało.. _________________
|
|
|
|
|
|