|
Forum dla kobiet: Różności:
|
|
|
Forum panieńskie 2007-2008
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Ego, nie, wycieczka do Paryża to nasz wspólny plan i nie wyobrażam sobie, żebym pojechała tam bez G. A u mnie w szkole w przyszłym roku będzie wyjazd do Włoch i o tę wycieczkę chodzi...
Dzisiaj jem wszytsko, co się nawinie - zwłaszcza czekoladę pod rozmaitymi postaciami... Tak już mam, jak się zestresuję. G. mnie nie pozna, jak wróci
Właśnie zaczęłam czytać "PS Kocham Cię" i na początku az byłam zdziwiona, że nie ryczę jak bóbr... Ale nim dobrnęłam do końca pierwszego rozdziału już się całkiem rozkleiłam... Jejku, takie straszne tragedie przydarzają się ludziom, a my się martwimy, że rzadziej będziemy widywały swoich facetów...!
PS Czekolada z wiórkami kokosowymi uzależnia... _________________
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało.
Paulo Coelho
Dobrze jest mieć głowę otwartą, ale nie do tego stopnia, żeby mózg wypadł na ziemię.
Lawrence Ferlinghetti
edytowany: 2 razy | przez Sensitive | ostatnio w dniu: 30-09-2008 21:58
|
|
|
|
|
|
|
|
Wybacz Ego, faktycznie źle napisałam i dzięki za sprostowanie... Jest nas trzy...tylko Ty faktycznie masz cudowną sytuację, bo czeka Cię TYLKO rok...a np u mnie to już będzie szósty (bo na pewno matura pójdzie jużo ok i będziecie razem )...Najważniejsze jednak, że ostatni!
Sensi, jeśli chodzi o Twój wyjazd na tę wycieczkę do Włoch... Przyznam,że podzielam zdanie Twojego G....Powinnaś jechać, jednak decyzja należy do Ciebie. Rozumiem, że Paryż to WASZA wyprawa, ale taki wypad z klasą może być też świetny.
Też mi się wydawało, że bez G. nic nie ma sensu, jednak w LO miałam świetnego wychowacę, który kochał góry i za cel obrał sobie scalenie naszej klasy. Mieliśmy wycieczki gdzie jechaliśmy wszyscy albo nikt (z klasy)... i nikt z spoza... Jeździłam... i wiesz jak było cudownie...łaziłam m.in. po Alpach a z klasą niesamowicie się zżyliśmy. Cieszę się, że miałam wyjazdy bez G., bo to też wiele uczy i otwiera nowe drzwi...Zastanów się w każdym bądź razie...nie można być wszędzie i zawsze razem, bo jakby nie było pewne rzeczy umykają. Piszę to z pełną świadomością, chociaż to właśnie G. jest dla mnie wszystkim i to on nadaje sens wszystkiemu co robię
Na obozy też wyjeżdżałam sama, bo G. nie miał takiej możliwości...Było trudno, szczególnie jak była jakaś para...ale dziś mam wspomnienia i miejsca, które pewnego dnia odwiedzę już z G.
Wczoraj spędziliśmy miły wieczór, potem jak już na pożegnanie mnie przytulił to myślałam,że się rozbeczę na dobre... NNIby wyjeżdżam od 5 lat, ale ciągle jest tak samo...Pieprzone studia, kilometry i to wszystko! NIGDY nie polubiłam Lublina właśnie za to!...tylko z rozstaniem mi się kojarzy, z tym, że JEGO tam nie ma...
A co do spotkań... jakoś się będziemy tak gimnastykować, żeby w jego wolne weekendy moje też takie były. Inaczej się nie da po prostu..wiem, jedno...każdy wolny dzień (w tym semestrze chyba 3 tygodnie) spędzam w domu!...
Isiu, stawiaj się na nogi mocno, skoro masz zajęcia od piątku. Widzisz...układa się tak jak powinno Dziewczyno jakie Ty masz szczęście, że Twój Mężczyzna jest obok...
Ale już nie smucę... wgruncie rzeczy to tylko kilka miesięcy...a potem ślub i całe życie przed nami... (tylko dlaczego jakoś przed tym cholernym wyjazdem mnie to nie przekonuje? ) _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 2 razy | przez CattiBrie | ostatnio w dniu: 01-10-2008 7:25
|
|
|
|
|
|
|
|
Geez.. jak zwykle tylko ja spamuję w tym wątku. Wiem, że czekacie aż sobie pójdę, wieeem
Sensi, nie wiem, czy widziałaś, ale zadałam Ci pytanie w innym wątku. Rozejrzyj się przy okazji
Jeśli chodzi o wycieczkę do Włoch, to myślę, że nie powinnaś z niej rezygnować.. Co prawda nie podzielam zdania Catti dotyczącego integracji, bo wycieczki klasowe od strony osób towarzyszących (gdyby nie obecność M.) wspominałabym koszmarnie, ale zagraniczna wycieczka da Ci możliwość zwiedzenia ciekawych miejsc, korzystania z atrakcji i prawdopodobnie wykorzystania języka w praktyce (zapewne angielskiego a nie włoskiego ). I w końcu taki wyjazd będzie tylko kilkudniowy - tylko kilka dni będziesz miała ewentualny ograniczony kontakt z partnerem, a potem będzie dużo opowiadania i cieszenia się własnym towarzystwem. Więc korzystaj dopóki możesz, bo nikt prócz Ciebie nie ma nic przeciwko jak widać
Catti, nie martw się rozstaniem, tylko odliczaj dni do kolejnego spotkania.. mnie takie coś choć troszeczkę pomaga A po wyjeździe do Niemiec do miejsca oddalonego 1400 km od domu i M. wizja 80-cio kilometrowej odległości nie jest dla mnie już tak koszmarna. I także jak Wy mam nadzieję, że rok szybciutko zleci.. Pocieszam się też tak, że gdybym przeżywała jakiś kryzys to zawsze mogę wsiąść w pociąg. W sumie Wy na upartego też tak możecie
I powtórzę: nie martwcie się więcej, tylko starajcie się o jak najczęstsze i najmilsze spotkania
Isiu, e-mail wysłany już dawno _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Sytuacja jest troche inna, ponieważ wycieczka do Włoch nie jest klasowa, a szkolna. Z mojej klasy jadą chyba 2 osoby (ale przynajmniej takie, które lubię). Wycieczka jest w przyszłym roku we wrześniu, ale już do końca TEGO września trzeba się było zdeklarować Teraz może i bym się zgłosiła (skoro G. przedstawił mi argumenty ZA, a poza tym wiem, że jechałby ktoś, z kim się dogaduję - wcześniej tego nie wiedziałam), ale jest już za późno, bo mają komplet i nawet listę rezerwowych, gdyby ktoś zrezygnował(!). Także nic z tego... O dziwo, żałuję.
A klasę mam naprawdę fatalną... Nie dogadujemy się w ogóle, tzn. część osób na pewno, ale jako klasa jesteśmy bardzo niezgrani. Mamy masę tzw. pustych "blondyneczek", które wielką grupą przeszły do tej klasy w liceum z jednej klasy z gimnazjum... Dobrze, że jest przynajmniej kilka osób, z którymi można pogadać, bo inaczej byłby to koszmar
Swoją drogą, teraz mówię, że nawet dzisiaj bym się spakowała i wyjechała już na stałe do G., gdybym mogła, ale podejrzewam, że kiedy będę wyjeżdżała naprawdę, będę ryczeć jak bóbr. Bo faktycznie, za klasą nie będę tęskniła, ale mam tu świetna paczkę znajomych (chyba mogę nawet powiedzieć, że przyjaciół). Kocham G. i tęsknię za nim, ale za nimi też na pewno będę tęskniła. Z tego co wiem, niektóre osoby chcą wyjechac daleko na studia, więc kontakt na pewno będzie baaardzo ograniczony. A mało co tak ładuje akumulatory, jak choćby oglądanie filmu z koleżankami. Eeeh, tak źle i tak niedobrze :') _________________
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało.
Paulo Coelho
Dobrze jest mieć głowę otwartą, ale nie do tego stopnia, żeby mózg wypadł na ziemię.
Lawrence Ferlinghetti
|
|
|
|
|
|
|
|
Sensi, faktycznie... to że jest to szkolna wycieczka a nie klasowa to sporo zmienia. Jednak nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, no nie? Wychodzi jednak na to, że warto czasem tych Grzesiów posłuchać... Sama chyba przyznasz rację...
Co do klas...my na począku nie byliśmy zgrani, jednak coroczne wycieczki w tylko naszym własnym gronie sporo zmieniły. Rozstawaliśmy się jako fajna grupa...wiadomo, 36 osób nie dogada się idealnie i były wyjątki...ogólnie jednak 2 ostanie lata LO wspominam wspaniale!
Ego, zawsze się martwię wyjazdem...i głowę daję, że będę płakać! To nieunilnione... póki co..."uczę się go na pamięć..."...tyle mogę narazie...na następne 2 tygodnie... Dobrze, że w niedzielę jadę _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 01-10-2008 19:41
|
|
|
|
|
|
|
|
Sensi, no trudno, nigdzie nie pojedziesz, ale przynajmniej dowiedziałaś się, jaki wyrozumiały jest Twój ukochany
A klasę też miałam nieciekawą, może nie wszystkie dziewczątka były blondynkami, ale mądre nie były i one uparcie twierdziły, że nasza klasa jest zgrana. A podczas wycieczki myślałam, że dostanę szału i zastanawiałam się kto gorszy - chichoczące panienki, czy tłusty, łysy "maczo" o poziomie inteligencji kolby kukurydzy.
Podsumowując: rozumiem Cię doskonale
A kiedy będę wyjeżdżała chyba nie będę musiała płakać, bo i za kim? Mam koleżanki(i tak niewiele), ale one nie zasługują na nazwanie mianem przyjaciółki, moim jedynym przyjacielem jest M., więc u mnie wszystko ładnie się ułoży
Catti, to nie przesiaduj na forum, tylko prześladuj G. Przynajmniej ja bym tak robiła, by nie tracić cennego czasu razem. I bądź dzielną dziewczynką, nie płacz! _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam Panie! - ja dziś trochę zdrowsza - i całe szczęście bo musiałam się pobawić w pralkę (niestety pralka w tym mieszkaniu nie spuszcza wody i zanim 'właściciel' czegoś z tym nie zrobi jestem skazana na wszelkie inne sposoby prania ) i zrobić ręczne pranie hurtem...
Catti - oj doceniam to, że mam przy sobie J. A o mały włos ja też siedziałabym w Lublinie (a o w Krakowie)... Jak to dobrze, ze wpadłam na to, ze mogę też w Krakowie złożyć papiery na studia
Sensitive - ja byłam na szkolnej wycieczce (nasze LO + kilka osób z Tarnowa) z dwoma księżmi (naszym katechetą i jego kumplem) i to był jeden z najlepszych wypadów w moim życiu Jechały tylko 2 osoby, które znałam i lubiłam ale w międzyczasie poznałam bliżej kilka bardzo sympatycznych osób No i zobaczyłam tonę niesamowitych miejsc do których na pewno będę chciała zabrać kiedyś J.
Ego - ja miałam w klasie kilka fajnych osób ale reszta to szkoda gadać (za to w gimnazjum miałam świetną klasę )...
I też nie miałam problemów z wyjazdem - w końcu wyjechałam z J. a jako takich przyjaciół czy bliższych koleżanek/kolegów nie miałam (jestem raczej odludkiem) - no, może mi było żal, że już pewnie nie zobaczę mojego przyjaciela geja-fotografa, ale to odosobniony przypadek _________________
edytowany: 2 razy | przez Iśka | ostatnio w dniu: 01-10-2008 21:13
|
|
|
|
|
|
|
|
Ego, smiem twierdzić, że już dość dobrze znałam G. Wiem, że jest wyrozumiały, ale jakoś zawsze mam opory przed "korzystaniem" z tego, bo jakoś nie zawsze umiem mu się odwdzięczyć tym samym...
Już w czasie trwania naszego związku byłam na paru wyjazdach, ale to tak całkiem na początku... Ostatnia taka typowa wycieczka była też już dawno, z chórem do Niemiec - ale tylko na 3 dni. Było naprawdę świetnie, wspominam ten wyjazd z ogromnym sentymentem, ale G. dostawał kręćka tutaj, bo pomimo roamingu nie mógł się ze mą W OGÓLE skontaktować. Raz chyba udało mi się puścić mu strzałkę. Ale i tak najpięknieszym wspomnieniem z tego wyjazdu był powrót i widok G. czekającego na mnie (ok. 5 nad ranem!)... Miał takie malutkie oczka jak krecik i czekał sam jeden... Wszystkie dziewczyny mi zazdrościły takiego chłopaka
Co do znajomych - ja mam przyjaciółkę jeszcze z przedszkola... Oraz kilkoro naprawdę fajnych znajomych, z którymi zaprzyjaźniłam się w podstawówce lub w gimnazjum. Więc wszyscy pamiętaja jeszcze zamierzchłe czasy "przed G." Oczywiście G. jest dla mnie najważniejszy i gdyby zaszła taka potrzeba, zostawiłabym dla niego wszystko, ale ich tez na swój sposób kocham... _________________
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało.
Paulo Coelho
Dobrze jest mieć głowę otwartą, ale nie do tego stopnia, żeby mózg wypadł na ziemię.
Lawrence Ferlinghetti
edytowany: 2 razy | przez Sensitive | ostatnio w dniu: 01-10-2008 21:16
|
|
|
|
|
|
|
|
Sensi - zazdroszczę Ci trochę - ja nie umiem nawiązywać trwałych przyjaźni - tracę na dłużej kontakt to kończą mi się tematy do rozmowy i ziębną uczucia...
Miałam dwie cudowne przyjaciółki w gimnazjum a jak w liceum poszłyśmy do innych klas to to się jakoś rozeszło - nie umiałam tego utrzymać... Teraz mam przyjaciela jeszcze z pierwszego pierwszego roku studiów i chwilowo udaje się utrzymać kontakt, ale to tylko przez jego upierdliwość
Chociaż jak tak czasem oglądam Sex w wielkim mieście to chciałabym mieć jakąś taką paczkę przyjaciółek... Czasami tęskno mi za tym... Chociaż wiem, że w praktyce i tak by mi to nie wyszło _________________
edytowany: 1 raz | przez Iśka | w dniu: 01-10-2008 21:19
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiesz, teraz mamy łatwo - z moją przyjaciółką mieszkamy w jednej klatce, ona bywa takim "łącznikiem". Zresztą z wszystkimi tymi osobami mieszkam w jednym mieście, z większością chodzę do jednej szkoły... Ale na przykładzie G. widzę, że odległość może oddalić od siebie ludzi (nie chodzi o nas, tylko o niego i jego znajomych z gmnazjum i technikum). I dlatego bardzo się tego obawiam... Moja przyjaciółka była gdzieś w pobliżu "od zawsze", reszta też gra ważną rolę w moim życiu. Fajnie jest mieć z kim pogadać, pośmiać się (mamy podobne poczucie humoru), czasem się wypłakać... Oczywiście, zawsze te rzeczy mogę robić z G., ale gdzie mam iść, jak to on mnie wkurzy...?
Lubię być sama, poczytać książkę, posiedzieć na necie... Większość wieczorów, kiedy nie ma G., spędzam sama - nie ma w tym nic złego, zresztą nie lubię imprez, a tam z reguły ludzie spotykają się wieczorami. Ale potrzebni mi są inni ludzie, sam fakt, że ich mam, jest dla mnie bardzo ważny.
Co do koleżanek - lubię te nasze "babskie wieczory" (czy właściwie popołudnia) - tego G. niestety nie może mi zapewnić _________________
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało.
Paulo Coelho
Dobrze jest mieć głowę otwartą, ale nie do tego stopnia, żeby mózg wypadł na ziemię.
Lawrence Ferlinghetti
edytowany: 1 raz | przez Sensitive | w dniu: 01-10-2008 21:39
|
|
|
|
|
|
|
|
Przyjaciółki... chyba podobnie jak Iśka nie potrafię utrzymywać znajomości jeśli zmniejsza się kontakt... brakuje potem wspólnych tematów, rodzą sie jakieś złe emocje...
A poza tym kiedyś strasznie się przejechałam na dziewczynie, którą traktowałam jak przyjaciółkę...dziś mieszkamy (w Przemyślu) drzwi w drzwi i jesteśmy tylko na "cześć"...Przykre...
Od tamtego czasu przyznam,że nie istniejeją dla mnie przyjaźnie między kobietami. Wiem, że takie są, ale ja nie szukam już takich... My (jako płec żeńska), zawsze mamy jakieś "ale", ciagle zmieniają się emocje...strasznie ciężko jest coś takiego utrzymać. A ja zwyczajnie w to nie wierzę...
Moim jedynym Przyjacielem jest G. - i wiem, że zawsze tak będzie, on i tylko on. Mam jeszcze jednego bardzo, bardzo dobrego kolegę z LO, ale słowo Przyjaźń jest już zarezerwowane... Poza tym pewnych rzeczy zwyczajnie nie trzeba nazywać...
Ego, wczoraj akuranie nie "nie uczyłam się G. na pamięć" bo moi Rodzice mieli 25 rocznicę ślubu ...na necie chwilę byłam...
Dzisiaj za to nadrobimy... _________________
"Szczęście nie zawsze ma uśmiech na twarzy.Szczęście to także łzy,to głos,który chce się słyszeć chociaż na moment. Nieważne, czy to szczęście trwa godzinę, minutę czy moment. Najważniejsze,że potrafię nadać mu imię.......Twoje imię."
edytowany: 1 raz | przez CattiBrie | w dniu: 02-10-2008 7:10
|
|
|
|
|
|