|
|
|
|
|
|
Dziś mój Tata wychodził ze szpitala i chciałam się z nim pożegnać przez co musiałam zobaczyć się z mamą, która po niego przyjechała. Moje starania żeby to jakoś załagodzić i próby uświadomienia jej że to co robi i mówi mnie boli chyba na jakiś czas pomogły bo była nawet miła - ale to też ze względu że nasz sąsiad przyjechał z nią w roli kierowcy i nie chciała mnie 'gryźć' przy osobie trzeciej. Może znowu jakiś czas będzie ok... Ale czemu to 'ok' nigdy nie trwa długo??
A tak w ogóle to źle sie czuje - głowa mnie boli i moja niedoleczona choroba się odzywa po tej dzisiejszej wycieczce do szpitala do Taty... _________________
|
|
|
|
|
|
|
|
Współczuje Ci Iśka. Ja na szczęście nie mam takich problemów z mamą. Zresztą moi rodzice rozwiedli się jak miałam 7 lat więc może dlatego, że sama nas wychowywała, mnie i siostre, tak było. Ojciec oczywiście jest skreślony i na szczeście mieszka daleko.Zazwyczaj mozna było na nią liczyć i wiadomo, że czasami bywały drobne różnice zdań ale to jest normalne. Teraz też moge na nią liczyć chociaż odkąd wyszła drugi raz za mąż ma mniej czasu dla nas bo zajmuje się bratem ( syn z drugiego małżeństwa). Mimo wszystko jednek jeśli tylko może to nam pomaga. Ja mieszkam daleko od niej ale siostra jest na miejscu wiec wiem jak jest:)Ja jestem tam tylko czasami ale i tak wiem, że moge liczyć na mamę. Z tego co piszesz wydaje mi się, że co byś nie zrobiła to i tak na długo nie "poskromisz" mamy. Ona ma już taki charakter. Najlepiej w czasie tych wielkich kłótni odciąć się na chwile i ochłonąć. I wiem, że to trudne ale nie myśl o tym ciągle bo to nie pomaga.
|
|
|
|
|
|
|
|
Iska,ja jednak pozostne przy swoim zdaniu.Dajcie sobie troche czasu,ochlonijcie.Niedlugo swieta...jestem pewna,ze z dystansem do sytuacji wszystko sobie wyjasnicie i bedzie miedzy wami dobrze _________________ na zawsze w moim sercu-tylko Ty Kochanie!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
Sądzę że na święta wezmę ze sobą mojego Tygrysa, bo on raczej w ogóle nie ma co jechać do siebie do domu, a moja rodzina go lubi (nawet mój ojciec go lubił przed wypadkiem, mimo że zawsze był uczulony na wszystko co ma penisa i jest bliżej niż 5 metrów ode mnie ), a moja babcia go wprost uwielbia, więc może przeżyję...
Święta były zawsze najbardziej nerwowym momentem w moim domu, za dużo rodziny w jednym miejscu - a nie tylko ja mam poplątane stosunki z rodzicami, moja mama też - i zawsze w święta było najwięcej kłótni, ale odkąd mój Tata miał wypadek to święta złagodniały bo bardzo źle odbiera wszelkie negatywne emocje i ze względu na niego wszyscy się starają być milsi i spokojniejsi. Ale i tak mam nadal antypatię do świąt...
Może jakoś to będzie... Choćby przez jakiś czas. _________________
edytowany: 2 razy | przez Iśka | ostatnio w dniu: 17-10-2007 3:41
|
|
|
|
|
|
|
|
Być może Twoja mama Iśka zachowuje się tak w stosunku do Ciebie bo sama to miała u siebie jak była młoda. Często powielamy zachowania rodziców i to całkiem nieświadomie. Życze Ci aby Święta Wam trochę pomogły w relacjach.
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziś rano miałam wizytę w tym Centrum u Neurologa - mam nowe leczenie i w ciągu 6-8 tyg powinno się coś poprawić... Zobaczymy.
A poza tym jak się rano zbierałam zadzwoniła mama i już po pierwszych dwóch zdaniach musiałam jej powiedzieć że nie mam ochoty z nią rozmawiać skoro tak się do mnie odnosi. Ma taki swój jadowity ton... Z nią to nigdy nie dojdę... Już było lepiej a tu znowu coś nie tak...
Ehhh...
Po wizycie zadzwoniłam do niej i zagadałam ją zanim zaczęła mieć pretensję że oddycham i nawet było nieźle...
Mam już układ z moim Tygrysem że jak dostaję sms'a od mamy to najpierw on go czyta, a jeżeli jest treść w stylu samych wyrzutów i pretensji to nie mówi mi co w nim było tylko usuwa - chyba że jest coś ważnego do przekazania oprócz to wtedy streszcza samo to. To chyba najzdrowsze rozwiązanie - przynajmniej się dodatkowo nie dobijam i nie denerwuję...
Byle dotrwać do poniedziałku... Mój Tygrys wyjeżdża jutro do pracy, wróci dopiero w poniedziałek popołudniu... Jak ja nie znoszę tych weekendów bez niego... _________________
|
|